Historia lubi się powtarzać – czego doświadczają siostry, będące
bohaterkami We troje. Po ciężkich przeżyciach z przeszłości, ponownie muszą
zmierzyć się z tymi samymi potworami, koszmarami, które nawiedzały je za czasów
dzieciństwa. Po wielu latach ograniczonego kontaktu choroba jednaj z sióstr
doprowadza do ich pojednania.
Przyznam szczerze, że styl, który autorka przedstawiła w swojej
powieści bardzo mi przypasował. Udało jej się stworzyć dość krótką (niecałe 300
stron), nafaszerowaną różnymi, czasami bardzo skrajnymi wydarzeniami, powieść,
której treść całkowicie do mnie trafia. Książka zupełnie mi się nie dłużyła –
chociaż nie jestem fanką powieści obyczajowych i często przekoloryzowanie fabuły
bardzo kłuje mnie w oczy – tym razem było dobrze. Bohaterowie przedstawieni
jako postacie raczej twardo stąpające po ziemi (bez żadnych podniebnych
miłosnych marzeń i uniesień), fabuła bardzo rzeczywista, z nielicznymi elementami,
które wprowadzały bajkowość do tych wydarzeń. Historia sama w sobie
przewidywalna – ale chyba nie ma obyczajówki, która mogłaby mnie czymś
zaskoczyć – chociaż przyznaję, że w tej książce wyczuwa się jakieś dziwne
emocje (od początku towarzyszył mi jakiś taki dreszczyk, który faktycznie
później okazał się bardzo trafiony).
Książka na dobrym poziomie, bez niepotrzebnego wodolejstwa i owijania w
bawełnę wszystkiego co tylko się da. Historia może nie jest zbyt wyjątkowa, ale
sposób jej kreacji już tak.
Dikta w swojej powieści ograniczyła się do wykreowania zaledwie garstki
bohaterów. Nadała im różnorodne i rzeczywiste cechy, sprawiła, że posługują się
językiem często wulgarnym – co w sytuacjach kryzysowych może zdarzyć się
każdemu, a w tym przypadku jest oczywiście zaletą, bo nie wyczuwa się
sztuczności poszczególnych dialogów czy monologów. Sytuacja, z którą zmagają
się bohaterowie nie jest łatwa – ciężka choroba Joasi sprawia, że w bohaterach
pojawiają się nowe uczucia, nowa sytuacja sprawia, że nie do końca potrafią nad
sobą zapanować – a w konsekwencji pojawia się cała gama niekontrolowanych myśli
i zachowań urozmaicających fabułę.
Mimo że postacie są w jakiś sposób wyjątkowe, dla mnie i tak są dosyć
nijakie – nie udało mi się polubić ani znienawidzić żadnego z bohaterów – co
pewnie przyczyni się do tego, że w niedługim czasie zapomnę o tej pozycji.
We troje jest powieścią o miłości – zarówno takiej, która pojawia się w
związkach partnerskich, jak i tej, którą obdarzamy najbliższą rodzinę. Dikta w
świetny sposób przedstawiła jej nagłość i nieprzewidywalność, która czasem
bezpośrednio łączy się z impulsywnością i brakiem logiki, często prowadząc do
przykrych konsekwencji. Autorka przedstawia też inne spojrzenie na miłość –
ukazuje ją jako uczucie często mylone z przyzwyczajeniem, gdzie bohaterowie nie
zmagają się z żadnymi większymi trudnościami po utracie „ukochanej” osoby i
szybko wskakują w nowe życie.
Książka Dikty będzie znakomitą lekturą dla wszystkich fanów literatury
kobiecej i obyczajowej, a w szczególności polecam ją wszystkim, którzy
uwielbiają powieści Gąsiorowskiej (które jak na moje oko wypadają bardzo słabo
przy We troje).
Za egzemplarz książki dziękuję autorce!
Zaciekawiłaś mnie, chciałabym przeczytać tę książkę :) Podoba mi się okładka, fabuła i to, że to krótka, ale nafaszerowana skrajnymi emocjami powieść - muszę na nią zapolować :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń