Tytuł: Marsjanin
Tytuł oryginału: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 384
Data wydania: 19 listopada 2014
Cena katalogowa: 39,99 zł
Powieść
przedstawiająca kosmiczne – dosłownie –
zmagania jednego z członków marsjańskiej ekspedycji, który zupełnie nieumyślnie
zostaje porzucony przez resztę swojej załogi na Czerwonej Planecie. Część
ekipy, której udała się ucieczka z Marsa, jest przekonana, że Mark Watney nie
żyje. Na niekorzyść porzuconego okazuje się, że ich obóz został zdewastowany
podczas burzy, co uniemożliwiło mu jakikolwiek kontakt ze sztabem na Ziemi.
Autor, mimo
że posługuje się prostym językiem, często wplata w fabułę opisy, które
formułuje w ściśle techniczny, naukowy sposób – czy to wspomina o budowie maszyn,
wykorzystaniu pewnych części do budowy nowych urządzeń, które ułatwią mu życie,
czy już bezpośrednio o zachodzeniu pewnych procesów natury fizycznej czy
chemicznej. Początkowo faktycznie dodawało to pozycji oryginalności, ale
później stało się odrobinę męczące – głównie z tego względu, że bez zrozumienia
natury pewnych procesów, ciężko jest się wczuć w tę historię. Poza tymi
„technicznymi” niuansami, Weir bardzo dobrze poradził sobie z przedstawieniem
Czerwonej Planety i sposobu życia na niej, jednocześnie nie zapominając o
odpowiednim przystosowaniu do codziennego funkcjonowania, ponadto stworzył
zaradnego i inteligentnego bohatera, który rozkocha w sobie wiele damskich
serc, a fabuła, którą przedstawił, nie dość, że była pierwowzorem do nakręcenia
znakomitego filmu, to jeszcze przedstawiała najgorszy koszmar każdego astronauty.
Bohaterów w
powieści jest stosunkowo niewielu – kilka osób w załodze, która porzuciła
Watneya na Marsie, ona sam – jako główny bohater – i garstka mało istotnych
postaci ze sztabu na Ziemi. Na marsjańskim odrzutku skupiła się cała
kreatywność autora i, jak już wcześniej wspomniałam, stworzył on bohatera
zaradnego, inteligentnego, opanowanego, który doskonale poradził sobie z
zadaniem przetrwania na Czerwonej Planecie (ale z drugiej strony, czego innego
spodziewać się po astronaucie z NASA?). Załoga została dobrana w taki sposób, aby
poszczególne postacie uzupełniały swoją wiedzę i w jak najlepszy sposób poradziły
sobie w określonej sytuacji.
Przedstawiona
przez Weira historia wydaje się być najgorszym koszmarem, który kiedykolwiek
mógł się przydarzyć jakiemukolwiek astronaucie. Ale jest to też powieść budująca
nadzieję, że nawet w najbardziej tragicznej sytuacji, praktycznie bez żadnego
innego wyjścia niż śmierć, można się odnaleźć, poradzić sobie i przetrwać. Jest
to opowieść o kosmicznym opanowaniu i zachowaniu zimnej krwi niezależnie od
sytuacji. Książka podobała mi się, jednak odrobinę się na niej zawiodłam – po całej fali
ochów i achów – bo spodziewałam się czegoś fenomenalnego, a ona była dobra, po
prostu dobra. I pierwszy raz w zestawieniu z książki z filmem wybrałabym jednak
ekranizację.
Wydaje się być bardzo interesująca, tylko nie jestem pewna czy dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, byłam z niej dość zadowolona, jednak niektóre dokładne opisy maszyn dobijały mnie.. Po obejrzeniu ekranizacji - jestem zwolenniczką filmu (chyba po raz pierwszy) :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Widziałam na razie tylko film - i był fajny, ot tak, do obejrzenia, miły, ale bez wzbudzania głębokich refleksji. Podejrzewam, że z książką jest podobnie :)
OdpowiedzUsuńJa tam dziś męczę trzeci tom 'Oka Jelenia'. Liczę, że skończę... ale się zobaczy jak wyjdę z czasem.
drewniany-most.blogspot.com
Mam zamiar czytać tę książkę w trakcie matur jako odstresowywacz, nie mogę się doczekać. :D Najbardziej intryguje mnie oczywiście Mark, ogromna ilość osób jest zachwycona tą postacią. :D
OdpowiedzUsuńFabuła mnie bardzo zainteresowała, coraz bardziej chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTa książka już siedzi na półce i grzecznie czeka. Mam nadzieje, że niebawem będę mogła ją przeczytać, bo mój mąż wspomina coś o filmie... a ja staram się nie łamać zasady ,,najpierw film, potem książka".
OdpowiedzUsuńTrafiłam na dużo pozytywnych opinii o tej książce. Już od jakiegoś czasu planuję ją przeczytać, tak samo myślę o filmie. Fabuła wydaje się być niezwykle interesująca. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Tyle razy już słyszałam o tej książce, że nie potrafię tego zliczyć. Jednakże mimo wielu dobrych recenzji, jeszcze nie udało mi się po nią sięgnąć. Mam jednak nadzieję, że zrobię to w jak najbliższym czasie, bo to może być coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
swiat-pelen-liter.blogspot.com
Mi się bardzo podobała. Dla mnie minusem był ten techniczny język, nie wszystko kumałam, ale bez niebo byłoby pewnie mniej realistycznie ;)
OdpowiedzUsuńZa "Marsjanina" muszę się w końcu zabrać, bo tak dużo ludzi go poleca! :) A co do "najgorszego koszmaru", to myślę, że historia może konkurować z tą z filmowej "Grawitacji". :P
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że nie brakuje tutaj wiary we własne możliwości i pewnej pokory. Książkę mam w planach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZwiastun filmu bardzo mnie zaciekawił, po książkę pewnie też w końcu bym sięgnęła. Z fizyki jestem noga, więc pewnie z tymi fragmentami będę się męczyć.
OdpowiedzUsuńA mi się ta książka, historia i sposób przedstawienia strasznie podobały. Nawet mój mąż był nią zachwycony, chociaż on czyta głównie fantasy a od sci-fi stroni :D
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę powieść. Jestem ciekawy humoru, który podobno aż wylewa się z kart Marsjanina. Już się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńFakt, nie jest rewelacyjna. Ale dzięki temu wszystkiemu (główny bohater, te wszystkie nazwy techniczne i sam POMYSŁ) jest to zdecydowanie książka jedyna w swoim rodzaju i niczego podobnego nigdy nie czytałam. A w ekranizacji wyjątkowo nie podobało się zbyt przedłużone i pseudomelodramatyczne zakończenie. Ale reszta na plus ;)
OdpowiedzUsuń