15 kwietnia

#109. Miasto krwi - Kamil Dziadkiewicz



Tytuł: Miasto krwi
Autor: Kamil Dziadkiewicz
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 336
Data wydania: 2016
Cena katalogowa: 33,00 zł

Debiut Kamila Dziadkiewicza przedstawia historię Mulgiha Thadur. Życie głównego bohatera nie jest usłane różami i już od najmłodszych lat musiał znosić krzywdy, które jego ojciec wyrządzał jemu i jego matce. Doprowadzony na skraj swojej cierpliwości popełnia morderstwo, które ma ogromny wpływ na jego przyszłość.
Zważywszy na to, że Miasto krwi jest debiutem literackim Dziadkiewicza, spisał się on całkiem nieźle. Po dłuższej chwili zapoznawania z treścią książki w oczy rzuca się lekkość pióra autora, która dla mnie początkowo była bardzo nienaturalna – bardzo rzadko zdarza się, że książka, która nijak nie pasuje do gustów czytelniczych, tak łatwo się czyta (dlatego początkowo sądziłam, że to jakiś podstęp) – ale z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się do niej przekonywałam. Autor wykazał się ogromną znajomością tematów, które poruszał w swojej książce, wszystkie elementy – zaczynając od charakteru bohaterów, a na otoczeniu kończąc – były bardzo dokładne i starannie dopracowane, jednocześnie sprawiając czytelnikowi jeszcze większą przyjemność czytania i łatwiejsze zagłębienie się w historię głównego bohatera. Warto wspomnieć, że Dziadkiewicz wykreował w swojej powieści świat zahaczający o fantastykę – ja tutaj obawiałam się wprowadzenia do świata magicznego i pojawianie się różnych, dziwnych istot – lecz był to obraz bardzo rzeczywisty, w który nie zostały wprowadzone żadne super nadprzyrodzone stwory. Wątek historyczny poprowadzony jest w ciekawy sposób, ale miejscami pojawia się zbyt dużo elementów, które nijak mi nie pasują do XVII wieku, w którym Dziadkiewicz osadził fabułę powieści – mimo że wiem, że jest to powieść historyczna z nutkami fantastyki, niektóre motywy wybijały mnie z wątku książki.
Głównym bohaterem powieści jest  Mulgih Thadur, którego postać została przedstawiona w bardzo wyrazisty sposób. Już od najmłodszych lat nie miał łatwego życia i od samego początku zaczęły się w nim gromadzić emocje, o których sam nie zdawał sobie do końca sprawy i które nakierunkowały jego myśli na konkretne działania. We mnie wzbudzał ogromny brak zaufania, przez co nie mogłam do końca przekonać się do jego osoby.

Ilość pojawiających się bohaterów drugoplanowych jest niewielka, co przy tego typu powieściach jest jak najbardziej na plus – czytelnik może skupić się na głównej postaci i obrazie świata wykreowanego przez autora. Są to postacie bardzo różnorodne, obdarzone odmiennymi charakterami, przez co książka nabiera jeszcze bardziej ciekawego wyrazu.
Początkowo było mi okropnie trudno wkręcić się w fabułę powieści, niestety historyczna otoczka i wątki fantastyczne (po których nie wiedziałam czego się spodziewać) skutecznie mnie odstraszały – z jednej strony lubię próbować czegoś nowego i sięgać po książki zaliczające się do różnych gatunków, ale tutaj odrobinę przesadziłam. Książkę uważam za dobrą, chociaż początkowo sprawiała mi wiele problemów i ostatecznie nie wpasowała się w moje gusta. Jednak Dziadkiewicz, poza wykreowaniem super rzeczywistego otoczenia, na tyle umiejętnie poprowadził wątki, wplatając w nie charakterystyczne postacie, że książka mimo że nie wpasowywała się w moje klimaty, to nie stanowiła drogi przez mękę, jak to przeważnie przy nietrafionych pozycjach bywa (oczywiście poza początkiem, gdzie nie mogłam się zupełnie przełamać, żeby się za nią na poważnie zabrać). Ostatecznie Miasto krwi uważam za udany debiut literacki, chociaż z pewnością nie zdecyduję się na sięgnięcie po kolejne tomy sagi.


Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję autorowi.

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to książka, która trafi w moje gusta. Bardzo lubię fantastykę, a jeszcze taką zmieszaną z wątkami historycznymi cenię najbardziej :) Do tego cieszy mnie ta lekkość pióra ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do mnie ona nie specjalnie przemawia ;) Zdecydowanie wolę kryminały!

      Usuń
  2. książka jako debiut była ok, ale autor pod koniec mam wrażeniem, że za bardzo pojechał po bandzie z fabułą. co z tym zrobi, okaże się w kolejnej części. nęci mnie zajrzenie, jak się tłumaczy ;)

    pozdrawiam ciepło,
    Ania z kraina-bezsennosci.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miała Pani przyjemności niestety zapoznać się z przypisami, bo jako pierwsza Pani otrzymała egzemplarz od wydawnictwa :) Wszędzie się przyznaję, że niestety za późno się zorientowałem, by dodać je na końcu książki, co przynajmniej trochę wyjaśniłoby moje intencje. W każdym razie zapraszam na moją stronę, o ile to jeszcze Panią interesuje.

      PS. Nie będę bronił swojej fabuły, bo nie w tym moja rola, chciałbym tylko zauważyć, że pomiędzy poszczególnymi rozdziałami czasami jest bardzo spora różnica czasowa (nawet 4 lata), co ma też wpływ na dalsze losy, a nie jest zabiegiem przypadkowym :)

      Usuń
  3. Klimatycznie również mam obawy wobec tej książki, o czym pisałam przy okazji czytania innych recenzji. Moje obawy odnoszą się jedynie do fantastyki, tło historyczne bardzo lubię. Jak tylko będę miała okazję, przeczytam i ocenię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka wydaje mi się dziwnie znajoma... To chyba jedna z tych "wielokrotnego użytku"? To smutne, jak książka dostaje nieoryginalną okładkę.

    Masz fajny budzik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd to podejrzenie? Okładka została przeze mnie wymyślona od początku do końca. Tak naprawdę to ja jestem jej autorem. :)

      Usuń
    2. Łał, w takim razie gratulacje :)

      Dlatego, bo wiele już takich "wieloktrotnego" użytku widziałam. Ta też wydaje się znajoma, chociaż równie dobrze mogłam widzieć podobny portret w którejś z gier.

      Usuń
    3. Tak, na pewno miała Pani prawo widzieć coś podobnego w wielu miejscach (np. w serialu, np. w grze Assassins Creed, np. w grze Thief). Nie mówię, że moja okładka jest nowatorska, natomiast uważam, że w całość wkomponowuje się dosyć dobrze :)

      Usuń
  5. Kiedy tylko zobaczyłam zdjęcie okładki w zakładce bocznej wiedziałam, że to książka dla mnie. Uwielbiam takie historie. Im więcej magii tym lepiej. Nie lubię książek, których akcja toczy się w czasach współczesnych, to mam na co dzień, w książkach szukam inności.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.