Tytuł: Kochając pana Danielsa
Tytuł oryginału: Loving Mr. Daniels
Autor: Brittainy C.Cherry
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 432
Data wydania: 17 czerwca 2015
Cena katalogowa: 29,90 zł
Kochając pana Danielsa to
jedna z tych książek, o której wiele dobrego się naczytałam i do której
zbierałam się przez spory kawał czasu, głównie ze względu na rosnące z czasem
oczekiwania w stosunku tej pozycji. Wiedziałam, że jest to romans, zdawałam
sobie sprawę z tego, że gdzieś zahacza o kategorię książek młodzieżowych i z
jednej strony bardzo chciałam sięgnąć po tę powieść, a z drugiej nie chciałam
jej czytać, bo bałam się kolejnego książkowego zawodu. Niektórzy boją się
miłości, inni książkowych zawodów, jasna sprawa.
To historia o dwójce bohaterów, których spotkanie było zrządzeniem
losu. Ich drogi przecięły się w najmniej oczekiwanym momencie, a oni wywarli na
sobie ogromne pierwsze wrażenie bez szczegółowego zapoznania. Czasami po prostu
wiesz, czujesz to, że dana osoba jest Twoją bratnią duszą. Dogadujecie się bez
słów, porozumiewacie się spojrzeniami. Czasami przeradza się to w coś
większego, nad czym ciężko zapanować i czasami wywołuje szkody w sercu większe
niż po przejściu huraganu.
Czasami zakochujemy się w osobach, do których nie powinniśmy nic czuć,
ale chyba każdy z nas wie, jak ciężko zapanować nad uczuciami. Przeważnie
kończy się tak, że im bardziej próbujemy opanować i stłamsić uczucie, to ono
jeszcze bardziej rośnie, stanie się silniejsze, nie do przezwyciężenia.
Autorka coś o tym wiedziała, bo znakomicie udało jej się odwzorować
wewnętrzne uczuciowe rozterki bohaterów, których miłość jest piękna, kwitnąca,
ale też zakazana. Przedstawiając wydarzenia z perspektywy Ashlyn i Daniela
ukazuje prawdziwą złożoność zaistniałej sytuacji – ciągłe nawarstwiające się
problemy i ogromne trudności w rozwiązywaniu ich. Nieprzewidywalność życia
staje się zmorą Daniela, do którego w najmniej oczekiwanym momencie wraca
przeszłość, która zaczyna stanowić ogromne zagrożenie dla jego szczęśliwej
teraźniejszości. Autorka lawiruje na granicy szczęści i smutku oraz przeszłości
i teraźniejszości, co tworzy idealnie życiową kompozycję. Czytelnik z każdej
strony poznaje bohaterów, zaznajamia się z ich bolesną i naznaczoną śmiercią
przeszłością i zaczyna dopingować im, aby teraźniejszość przyniosła oczekiwane
ukojenie i spokój ducha.
Ashlyn została przedstawiona, jak na moje oko, jako słodka idiotka –
wydaje się być bardzo urocza, ale ma ogromny problem z samą sobą. Jest zupełnie
nieśmiała, nieświadoma swoich walorów i zamknięta w sobie. Jej głupota
przejawia się w tym, że nie potrafi przemyśleć pewnych sytuacji, wyobrazić
sobie konsekwencji i wręcz na ślepo i za wszelką cenę dociera do upragnionego
miejsca. Niby jest inteligentna, ale znajomość Szekspira i wiedza stricte szkolna nie pomoże jej w
nauczeniu się życia, co z drugiej strony nie powinno stanowić dla niej żadnego
problemu. Daniel wydaje się być jej zupełnym przeciwieństwem – jest męski
(chociaż jeszcze taki nastoletnio męski), pewny siebie i zaradny, stąpa twardo
po ziemi i ma głowę na karku. Mimo że ulega fali niespodziewanych uczuć,
potrafi nad sobą zapanować – zresztą większość facetów nie ma z tym problemu.
To cudowna, jednak trochę zbyt bajkowa, historia o tym, jak los bawi
się naszym życiem, jak bardzo niespodziewane może być spotkanie osoby, która
okaże się naszą bratnią duszą, o tych cudownych i radosnych chwilach w życiu,
kiedy masz ochotę jedynie skakać i krzyczeć z radości, ale nie zapominając o
smutku, bólu i częściowej samotności. Pozycja z pogranicza romansu i literatury
młodzieżowej – idealna dla kobiet w każdym wieku, przedstawiająca marzenia
młodszych czytelniczek i wspomnienia pierwszej miłości u tych nieco starszych.
Myślałam o niej już od dawna, jednak wciąż nie byłam pewna bo recenzje są raz pozytywne raz negatywne a to i tak pewnie nie odda moich prawdziwych uczuć do tej pozycji. Teraz jestem pewna, że powieść przypadnie mi do gustu i zaopatrzę się w nią w najbliższym czasie :D
OdpowiedzUsuńhttp://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Dla mnie była zdecydowanie za bardzo słodka i bajkowa, nierealistyczna. Nie mówiąc o tym, że autorka pozapożyczała sobie pełno istniejących już motywów z innych książek i filmów co strasznie mi się nie podoba :/
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dawna w planach, ale zawsze znajduję coś innego do czytania, jednakże troszkę obawiam się tej słodyczy i bajkowości :)
OdpowiedzUsuńKiedy ta książka trafiła na półki księgarni, nie chciałam jej przeczytać. Zapoznałam się wtedy z naprawdę sporą ilością recenzji, ale nie przemówił do mnie temat - aż do teraz. Dwa miesiące temu coś mnie tknęło i teraz "Kochając pana Danielsa" jest na mojej liście "Must have!", nawet jeśli jest to trochę bajkowa historia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.wachajac-ksiazki.pl
Ciekawi mnie ta książka, ale myślę, że twórczość tej autorki zacznę jednak od "Art & Soul" :)
OdpowiedzUsuńhttp://lekturia.blogspot.com
Wydaje się nawet ciekawa. Zachęca też okładka ;) może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa. Chociaż już się nastawilam, że nie polubie głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńNie lubię bohaterek w typie słodkiej idiotki, takich jest niestety coraz więcej. Nie wiem co pisarze w nich widzą. Takie nieporadne życiowo, wiecznie poszkodowane, polegające na facetach i nieumiejące podjąć logicznej decyzji ;/ Naprawdę tego nie lubię.
OdpowiedzUsuńksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com