Tytuł: Aorta
Autor: Bartosz Szczygielski
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 400
Data wydania: 28 września 2016
Cena katalogowa: 39,99 zł
Aorta to debiut
powieściowy Bartosza Szczygielskiego. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej
książce i zobaczyłam jej okładkę zapragnęłam ją mieć. Tajemniczy i mroczny
Pruszków, mafia opanowująca znowu miasto, szokujące morderstwo i lekko niezrównoważony
komisarz – czyli wszystko to, co w
książkach tego typu lubię najbardziej! Jako że to debiut podeszłam do niego z
lekkim dystansem, niewiele od oczekując, żeby później się nie zawieść. Wymagać
mogłam dużo, szczególnie kiedy akcja książki dzieje się w dobrze mi znanym
mieście, a poza tym przeczytałam mnóstwo innych, bardzo zbliżonych klimatem do
Aorty, książek i dobrze wiem, co lubię w nich znaleźć, a czego unikam jak ognia.
Wydawałoby się, że po
mafijnych przebojach z lat dziewięćdziesiątych miasto wróciło do normalnego
życia, a większość społeczeństwa zdążyła już zapomnieć o mrocznej przeszłości
Pruszkowa. Kiedy w jednym z mieszkań luksusowego osiedla znalezione zostają
zwłoki kobiety, lokalne media przywołują powrót mafiosów. Sprawa trafia w ręce
Gabriela Bysia, którego dalsza kariera zależy od rozwiązania tego morderstwa.
Przyznam, że Aorta
jest bardzo udanym debiutem, chociaż ma jedną wadę, która skutecznie osłabiała
mój zapał do lektury. Szczygielski świetnie poradził sobie z kreacją miasta, wykorzystując
w treści miejsca, które znajdziemy na mapie tego rzeczywistego Pruszkowa,
jednak mam wrażenie, że dodał im nieco więcej charakteru – sprawił, że stały
się bardziej zagadkowymi miejscami, bardziej tajemniczymi i mrocznymi. Stworzył
bohaterów, którzy nie są ani płaskimi postaciami, ani nie powielił oklepanego
schematu nadawania im osobowości, pojawiającego się w innych książkach. Mam
wrażenie, że zarówno bohaterowie pierwszoplanowi, podobnie jak ci najmniej
istotni w powieści, stanowią jedną wielką całość – jedno społeczeństwo o tak
odmiennych charakterach i problemach – że jedno bez drugiego nie miałoby racji
bytu. Zaskoczyła mnie postać Gabriela Bysia, po którym spodziewałam się mega
chamstwa, złośliwości i innych samych najgorszych cech oraz oczywiście tego, że
będzie komisarzem wszechwiedzącym, bez problemu rozwiązującym sprawy. Tym
czasem okazuje się, że komisarzowi zdarzyła się wpadka w pracy, jego życie
osobiste nie jest usłane różami, ma żonę i nie jest kochasiem, a do tego wydaje
się być całkiem sympatyczny.
Wisienką na torcie
okazuje się niesamowicie zagmatwana fabuła i morderstwo, którego wyjaśnienie
nie jest tak proste jakby mogło się wydawać. Dotarcie do poszczególnych
wskazówek zajmuje Bysiowi wiele czasu, ale ostatecznie – z pomocą przyjaciół –
udaje mu się powiązać poszczególne elementy. Czytając powieść Szczygielskiego
odniosłam wrażenie, że autor bardzo starannie dopracowywał poszczególne
fragmenty rozdziałów, a fabuła idealnie pasowała do bohaterów i miejsc
przedstawionych w treści, jakby rozpracowywał wszystko częściami, dopiero na
końcu łącząc je w całość.
Jedynym elementem,
który zniechęcał mnie do lektury to przeciąganie i rozwlekanie tych mniej
dynamicznych sytuacji, co sprawiało, że zaczynałam skupiać się zupełnie na
czymś innym niż na fabule książki. Momentami zaczynałam się gubić, kilka razy
zdarzyło mi się, że musiałam wrócić stronę lub dwie wcześniej, bo nie
wiedziałam co właściwie czytam i o co chodzi. Jednak nie ma tragedii – książkę czytałam
z przyjemnością i nie miałam z nią takich problemów jakie zdarzyły mi się
podczas czytania powieści Katarzyny Puzyńskiej.
To bardzo klimatyczna
powieść i jednocześnie niesamowicie dobry i intrygujący debiut, który wierzę,
że znajdzie wielu fanów, szczególnie przepadających za klimatem noir. Otwarte
zakończenie, za które ma się ochotę zabić autora, sugeruje, że kolejna część
powinna się pojawić prędzej czy później (miejmy nadzieję, że w równie
niesamowitej oprawie graficznej). Wybredni i mniej wybredni czytelnicy znajdą
tu coś dla siebie – odkryją nowe miejsca, poznają ciekawych bohaterów i, co
najważniejsze, wejdą w świat mrocznych fantazji autora.
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję autorowi!
Nie ukrywam, książka przykuła moją uwagę przede wszystkim cudowną okładką. Jednak po przeczytaniu opisu oraz twojej recenzji, zaciekawiła mnie jeszcze bardziej. Nie jestem pewien, czy w najbliższym czasie uda mi się po nią sięgnąć, jednak zapisuję ją sobie później :)
OdpowiedzUsuńBardzo często przewija mi się przed oczami na Instagramie, dlatego mam na nią chrapkę. Po Twojej pochlebnej recenzji stwierdzam, że wybór nie powinien mnie zawieść. Kiedy jednak znajdę czas żeby ją przeczytać? *odpowiedź chyba brzmi: nigdy*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTytuł na pewno zapiszę, bo książka jest w moim klimacie. Większość kojarzy książkę z Instagrama, niestety nie widziałam jej i tym bardziej cieszę się, że trafiłam na Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie