Tytuł:
Tytuł oryginału:
Autor:
Wydawnictwo:
Liczba stron:
Data wydania:
Cena katalogowa:
Osiedle marzeń
jest pierwszą książką Wojciecha Chmielarza, z którą miałam okazję się spotkać.
Tytuł oznaczony został jako czwarty tom cyklu z Jakubem Mortką, ale to nie
przeszkodziło mi, żeby zabrać się za serię od środka, bez przeczytania
poprzednich książek. Okazało się, że moja chciwość, i nie wiadomo co jeszcze,
trochę mnie zwiodła, bo postawa bohaterów zmieniała się z tomu na tom, a ja
wcisnęłam w sam środek cyklu oczekując za dużo.
Spotykałam się
z różnymi recenzjami książek Chmielarza, jednak w znacznej większości były one
pozytywne, więc wreszcie sama zapragnęłam rozszerzenia kryminalnych horyzontów
i skusiłam się na Osiedle marzeń. Zrobiłam dobrze, chociaż jednak żałuję, że
nie zaczęłam cyklu od początku. Styl autora wydał mi się niesamowicie
przyjemny, książkę czytało mi się szybko i z całkiem sporym zaangażowaniem.
Oczywiście zdarzały się momenty, w których pojawiało się mało akcji i trochę
usypiały, ale całokształt oceniam bardzo pozytywnie. Fabuła - niby nic
specjalnego, ale jakoś wyjątkowo mnie zainteresowała i zaintrygowała. Okazuje
się, że w prostocie też jest piękno i nie trzeba zawsze kombinować jak koń pod
górę. Ale nie myślcie, że proste = przewidywalne, a przynajmniej to się nie
sprawdza w przypadku Osiedla marzeń.
Jeżeli chodzi o
bohaterów - tu mam trochę mieszane uczucia. Spodziewałam się, że komisarz
Mortka - jako że jest główną postacią cyklu - będzie się czymś wyróżniał,
będzie postacią bardzo charakterystyczną, wywołująca konkretne, może nawet
skrajne, uczucia. Tymczasem na kartach powieści spotkałam faceta, który wydawał
się trochę zgorzkniały i może trochę zniewieściały (jakby zapomniał swojej
męskości z domu), a prym zaczęła wieść aspirantka Suchocka. Długo nie czekałam
i rzuciłam okiem na recenzje tej książki, w których pojawiały się odniesienia
do poprzednich tomów i wyszło, że jednak jestem gapa, że zaczęłam od środka (a
tomy miały byc niezależne). Także uczcie się na moich błędach.
Fani kryminałów
zdecydowanie znajdą w tej serii coś dla siebie, chociaż zalecam zaczynanie
przygody z poszczególnymi tomami od początku, żeby później nie było smutków i
żali tak, jak w moim przypadku. Ja w najbliższym czasie planuję zabrać się za
cykl w dobrej kolejności i jak przyjdzie co do czego to wrócę do tego tytułu.
Hehe, ja tez ostatnio rzuciłem się na pewną serię od środka i przez połowę książki nie mogłem pojąć, o co chodzi tej głupiej bohaterce? Ale potem ją pokochałem. A kochałbym ją od początku, gdybym zaczął serię od pierwszego tomu. :)
OdpowiedzUsuńOgólnie darzę Chmielarza szacunkiem, bo czytałem mnóstwo recenzji na temat jego książek i czytelnicy są ogólnie zadowoleni. Ja jego twórczości jeszcze nie znam, ale taka rzesza fanów wzbudza podziw. ;) Chętnie przyczaję się w bibliotece na pierwszy tom i sam przekonam się o jego prostocie (nikogo nie obrażam :D) i uroczych potknięć w warsztacie. Lubię obserwować, jak ludzie się rozwijają.
Od dawna chcę poznać twórczość autora, być może się skuszę :D
OdpowiedzUsuń