Tytuł: Guru kultu...ry
Autor: Michał Wawrzyniak
Wydawnictwo: Onepress
Liczba stron: 224
Data wydania: 14 października 2014
Cena katalogowa: 39,00 zł
Lubię słuchać Michała Wawrzyniaka, bo jest
bezpośrednim facetem, który nie boi się mówić tego, co myśli, a i potrafi
osobom trzecim otworzyć oczy na różne rzeczy. Porusza ważne tematy i mam
wrażenie, że próbuje chociaż odrobinę naprawić społeczeństwo. Jednak nie jestem
jego wielką fanką, ślepo zapatrzoną w niego i jego twórczość. Guru
kultu...ry, książka w wersji audiobookowej, do której sam autor udzielił
głosu, była dla mnie niezłą gratką. Nie miałam żadnych wymagań do tej pozycji i
nie spodziewałam się po niej dosłownie niczego, więc nie specjalnie zaskoczyło
mnie to, co otrzymałam.
Książka stanowi sześć etapów do
wzmocnienia charyzmy, zbierania i zbudowania swojej docelowej grupy odbiorców,
a co najważniejsze – do stworzenia unikalnej marki, własnego biznesu.
Wawrzyniak przeprowadza czytelników przez świat hejtu i wszechobecnej krytyki,
uczy jak nabrać wiary w siebie i osiągać znacznie więcej.
Przyznam szczerze, że dla mnie nie ma
złych poradników – bo tę książkę traktuję właśnie jako poradnik – są tylko
pozycje gorsze i lepsze. Z każdej z nich jestem w stanie coś wyciągnąć
idealnego dla siebie - jedną lub kilka uniwersalnych prawd, myśli czy zasad,
które do mnie pasują i odzwierciedlają to, co myślę, robię czy czuję. Z Guru kultu...ry było tak, że mimo że ją
przesłuchałam, mało elementów wydało mi się rzeczywiście interesujących, przez
co moje zaangażowanie w lekturę było też ograniczone. Oczywiście, tak jak
wcześniej powiedziałam, zawsze coś sobie znajdę w takiej książce, więc i tym
razem dostałam małego motywacyjnego kopa od Wawrzyniaka. Ale obyło się bez
fajerwerków. Za to zdecydowanie zaskoczyło mnie to, że ta pozycja posłużyła
bardziej autorowi za pole do promowania swojej marki – ciągłego wspominania o
eventach i spotkaniach – a za mało pojawiło się tego prawdziwego kierowania czytelnika
na drogę do stania się guru.
W książce Guru kultu…ry panuje straszny chaos i potrafię sobie wyobrazić, że
gdybym miała czytać tę pozycję w wersji papierowej, mogłoby mi to iść dość
opornie (pomimo tego, że książka jest stosunkowo cienka). Autor niejednokrotnie
sam gubi się w tym co pisze, a później też mówi (w wersji audiobookowej) –
brakuje mu konsekwencji dociągnięcia jednego tematu bez zaczynania kolejnego,
co wygląda trochę tak, jakby miał za dużo do powiedzenia na raz. To też pewnie utrudnia
odbiór tego, co tak naprawdę chciałby czytelnikowi przekazać. Jako audiobook książka
brzmiała bardzo fajnie - za sprawą samego autora, którego modulacja głosu i
osobiste podejście do książki zrobiło robotę.
Mam wrażenie, że autor za bardzo skupił
się na sobie i swojej firmie, a za mało na czytelniku. Książkowa wersja
Wawrzyniaka nie do końca mnie przekonuje – zdecydowanie wolę oglądać jego filmy,
dzięki którym mogę słuchać tego co mówi jednocześnie go oglądając.
Ja tego faceta nie znoszę i będę się trzymać od niego z daleka...
OdpowiedzUsuńChyba to nie mój klimat, odpuszczę sobie
OdpowiedzUsuń