METRYCZKA
Imię: Adrian
Nazwisko: Bednarek
Znak zodiaku: Bliźniak
Wzrost: 171 cm
Dorobek literacki: Pamiętnik Diabła, Proces Diabła (recenzja dopoczytania >tutaj<), Spowiedź Diabła (premiera luty/marzec 2017)
Ulubiona książka: Nie mam jednej. Mój TOP 3 to: Ojciec Chrzestny-
Mario Puzo, American Psycho- Bret Easton Ellis, Szybki Cash- Jens Lapidus.
RR: Zacznijmy od początku - skąd wzięło się zamiłowanie do tematyki kryminalnej?
AB: Tematyka kryminalna towarzyszyła mi
praktycznie od małego, czyli odkąd nauczyłem się czytać. Na początku
uwielbiałem czytać komiksy. Głównie Batmana i wszystko co wychodziło z DC.
Wydaje mi się, że właśnie zbrodnie w mieście Gotham, wyjątkowe i niepowtarzalne
czarne charaktery sprawiły, że tak bardzo lubię kryminały i thrillery. Z resztą
czytanie książek też zacząłem od kryminałów. Najpierw był Puzo, potem Coben,
Patterson i tak to się toczyło.
RR: Czyli czytasz dużo kryminałów. A nie obawiasz się, że łatwo mógłbyś się zainspirować fabułą innej, napisanej przez kogoś innego powieści?
AB: Swego
czasu czytałem dużo kryminałów. Pochłaniałem hurtowe ilości tego gatunku. W
pewnym momencie trochę mi się znudziły. Wiesz, ten specyficzny klimat:
detektyw, który zawsze na koniec musi rozwiązać zagadkę i ten biedny przestępca
co zawsze musi popełnić jakiś (często idiotyczny ) błąd żeby koniecznie dać się
złapać. Zaczęło mnie to nudzić, dlatego coraz częściej sięgam po thrillery.
Właściwie teraz na tapecie mam głównie thrillery psychologiczne. Nie mam
problemów ze zbytnim inspirowaniem się. Przeciwnie, jak coś czytam to od razu
sobie myślę trzymaj się jak najdalej od tych motywów w swoich książkach.
Książki, które czytam są raczej straszakiem i materiałem do nauki stylu a nie
inspiratorem.
RR: A filmy i seriale jakie preferujesz? Coś w podobnych klimatach?
AB: Moje
ulubione seriale czyli Rodzina Soprano, Dexter, Gotowe na wszystko i Pitbull
dość dawno się skończyły. Obecnie regularnie oglądam tylko Bates Motel, Gotham
i Blacklist. Ostatnio wciągnął mnie Belfer. Nigdy nie gardziłem też dobrymi
komediami. To samo dotyczy filmów. Tu kryminał, thriller czy akcja dominują,
choć nie tylko. Bardzo lubię filmy o nazistach, zwłaszcza dokumentalne i co
oczywiste biorąc pod uwagę tematykę moich książek o seryjnych mordercach.
RR: O, Belfra też ostatnio zaczęłam oglądać i muszę przyznać, że mnie wciągnął! No ale właśnie - interesujesz się też postaciami seryjnych morderców. Który wzbudził Twoje największe zainteresowanie?
AB: Zdecydowanie
Dennis Rader BTK. Facet był w stanie sterroryzować 300 tysięczne miasto w
Stanach, sprawić, że ludzie bali się wychodzić z domu. Wysyłał listy do policji
i prasy a także do… niedoszłych ofiar. Działał w iście hollywoodzkim stylu. Już
jego pierwsze morderstwo sprawia, że przechodzą ciarki. Sam, w biały dzień,
konkretnie o poranku zamordował czteroosobową rodzinę Otero. Ale nie to jest w
nim najciekawsze tylko fakt, że pierwszej zbrodni dokonał w 1974 roku a został
złapany w 2005 roku i wpadł tylko przez własne ego oraz pychę. Biorąc pod uwagę
to, że ten przewodniczący rady parafialnej przez 30 lat swojej zbrodniczej
działalności był bezkarny a poszedł siedzieć w wieku 60 lat a w międzyczasie
zdążył założyć rodzinę i nacieszyć się życiem w pewnym sensie można powiedzieć,
że to on wygrał pojedynek z policją.
RR: Jesteś osobą agresywną?
AB: Myślę,
że nie. Nerwowy jestem na pewno :) Natomiast chyba nie ma we mnie wielkiej
agresji, a jeśli jest to zwykle udaje mi się wyładowywać negatywną energię na
siłowni. Choć o to najlepiej zapytać kogoś, kto mnie zna i potrafi obiektywnie
ocenić.
RR: Pytam akurat o to, bo w swoich książkach sam wcielasz się w role morderców. Nie masz problemów z rozgraniczeniem świata fikcyjnego od tego rzeczywistego? Nie masz czasem myśli, że najchętniej zabiłbyś kogoś, kto zrobił coś nie po Twojej myśli?
AB: Nieee.
Pomijając wszelkiej maści zawalidrogi wobec których dość regularnie miewam
delikatnie mówiąc mordercze zamiary, to nie ma takich problemów :) Umiem
rozdzielić świat fikcyjny od rzeczywistego, przynajmniej jego mroczną stronę.
Natomiast zawsze kiedy uśmiercę jakiegoś głównego bohatera przez kilka dni mam
doła jakbym stracił kogoś na kim mi zależy. Tak było choćby z Adą Remiszewską w
Procesie Diabła. Przywiązanie do postaci to mój największy twórczy problem.
RR: Od seryjnych morderców niedaleko do mafii. Czemu nie zdecydowałeś się na wplecenie w fabułę wątków mafijnych, które nadal są bardzo na topie?
AB: Z
prostego powodu. Nie pasowała do danych historii. Nie mógłbym od tak sobie
wpleść mafii w historię np. o seryjnym mordercy tylko dlatego, że jest na topie
:) Ale przyznam, że mam jedną ukończoną historię, w której mafia odgrywa
kluczową rolę. Właściwie to taka mieszanka wybuchowa: mafia, tajni agenci,
pseudokibice itp. Tyle, że to jest rasowa opowieść o mafii, bez wciskania na
siłę mafijnych wątków.
RR: Co powiesz o okładkach swoich powieści? Podobają Ci się? Jeżeli mam być szczera - okładka Pamiętnika diabła wygląda strasznie, Proces wygląda o niebo lepiej!
AB: To
już zależy od indywidualnej oceny każdego odbiorcy. Fakt, większości
czytelników nie podobała się okładka Pamiętnika Diabła, ale zdziwisz się bo
byli tacy, którym strasznie przypadła do gustu. Pamiętam, że nawet ktoś zgłosił
ją na Lubimyczytać do najpiękniejszych książkowych okładek. Ja osobiście miałem
zupełnie odmienną wizję okładki Pamiętnika, na początku trochę mnie drażniła,
ale z czasem ją polubiłem bo jest taka… inna podobnie jak sama książka. Też
miała być inna niż wszystkie. Natomiast okładka Procesu jest wg. mnie świetna.
RR: Słyszałam, że Novae Res nie daje możliwości ingerowania autorom w projekt okładki. To prawda?
AB: Przy
pierwszej książce rzeczywiście nie miałem możliwości ingerowania w projekt
okładki. Ale to był mój debiut, więc tak naprawdę dopiero uczyłem się
poruszania po wydawniczym świecie. W Zysku też nie miałem możliwości
ingerowania w projekt okładki. Natomiast teraz mam na to duży wpływ, mało tego
dostaję kilka projektów do wyboru. Już nawet jeden mamy prawie dograny. Nie
chcę zdradzać szczegółów, ale mogę powiedzieć, że jeśli wszystko pójdzie tak
jak planujemy okładka Spowiedzi Diabła będzie prawdopodobnie najładniejszą z
dotychczasowych okładek moich książek.
RR: A skoro już o Novae Res mowa, ostatnio podpisałeś z nimi umowę (gratuluję!) i zapowiedziałeś, że w ciągu najbliższych pięciu lat pojawi się dziesięć Twoich nowych książek. To całkiem sporo! Kontynuacja cyklu, nowy cykl, czy tomy niezależne?
AB: Dziękuję.
Tak, całkiem sporo, choć poza dwiema opublikowanymi mam już przygotowane 8
kolejnych książek, więc myślę, że bez problemu podołam :) Spowiedź Diabła jest
oczywiście kontynuacją cyklu, poza tym są to niezależne historie, być może dwie
z nich staną się początkami nowego cyklu, ale to dopiero czas pokaże.
RR: Mówisz, że masz już przygotowane książki “w zapasie”, dlaczego więc dopiero teraz decydujesz się na ich publikację?
AB: Nie
traktowałem tych książek jako przygotowanych „w zapasie”, pisałem na
bieżąco bez względu na to czy akurat była w planach jakaś publikacja czy nie.
Uznałem, że regularne pisanie to jedyna metoda, żeby móc zostać prawdziwym
pisarzem. Ciągle się jej trzymam. Nie wysyłałem też każdej zaraz
ukończonej historii do wydawnictw z zapytaniem o możliwość publikacji.
Większość leżała sobie spokojnie na twardym dysku i czekała. Tak naprawdę tylko
dwóch wydawców, mój obecny i poprzedni, wie ile i jakich mam ukończonych
historii. Czego ostatecznym efektem będą kolejne publikacje w niedalekiej
przyszłości :)
RR: Masz już na nie jakieś pomysły na te jeszcze nie powstałe książki? Jaki planujesz nadać im klimat?
AB: Pomysłów
mam dużo, czasami wydaje mi się, że nawet za dużo w stosunku do czasu jaki mogę
przeznaczyć na pisanie :)W większości pewnie będzie panował mroczny klimat.
Obecnie piszę nowy thriller pt.”Pasażer na gapę”, nie jest związany z żadną
serią ani poprzednimi historiami. Całkowicie osobna historia. Na pewno
pojawiają się wątki romantyczne, tajemnica, szantaż, zbrodnia, codzienne
problemy społeczne. Tym razem zmieniam nieco styl, krótsze rozdziały, mniej
opisów i wątków psychologicznych, bardziej stawiam na czystą akcję. Sam jestem
ciekaw co z tego wyjdzie. Jeszcze nie wiem, co będę pisał w następnej
kolejności. Zwykle pojawia się jakiś impuls, który przekonuje mnie do napisania
danej historii. Ale o tym pomyślę jak skończę dopiero co zaczętą książkę :) Obecnie
koncentruję się na niej i na pracach redakcyjnych przy Spowiedzi Diabła.
RR: Pamiętnik diabła wydałeś w Novae Res, Proces diabła w Zysk i S-ka, a teraz wracasz do korzeni. Czytałam gdzieś, że obie Twoje powieści dzieli przepaść (sama nie mogę ocenić, bo Pamiętnika nie czytałam) i że zmiana wydawcy jednak na dobre Ci wyszła, a to drugie sam nawet potwierdziłeś.
AB: Hmm,
osobiście nie zgodziłbym się, że te dwie książki dzieli przepaść. Przynajmniej
jeśli chodzi o samą wartość literacką. Pisałem je w odstępie niecałego roku,
przy obu bawiłem się równie dobrze, obie utrzymywałem w podobnym klimacie. Może
Proces był nieco dojrzalszy, ale również przez to, że… główny bohater też był
dojrzalszy. W Pamiętniku Kuba Sobański jest młodym studentem w Procesie
dorosłym panem prawnikiem, więc siłą rzeczy też się zmienia. Choć najlepiej
jakbyś sięgnęła po Pamiętnik i potem sama to oceniła :) Kluczową sprawę przy
zmianie wydawcy odgrywała sama redakcja, w Zysku była na zupełnie innym
poziomie niż ta przy moim debiucie. Dlatego przed powrotem do korzeni
poprosiłem o równie ostrą redakcję i muszę przyznać, że na razie moja nowa
redaktorka jak najbardziej wywiązuje się z tego zadania. Z resztą jeśli
przeczytasz Spowiedź to będziesz miała okazję się przekonać.
RR: Zdradzisz mi skąd kolejne zmiany i powroty?
AB: Pewnie,
że zdradzę, to żadna tajemnica. Novae Res złożyło mi najbardziej profesjonalną
pisarską ofertę jaką dotychczas otrzymałem. Właściwie to od początku mojej
przygody z pisaniem marzyłem o takiej ofercie. Zapewnia mi ciągłość w pracy nad
książkami. Pisząc nie muszę wciąż myśleć o tym czy znajdę wydawcę
zainteresowanego moimi historiami ( a uwierz mi to męczące, lepiej piszę się z
czystą głową) mogę skupić się tylko na pisaniu. Poza tym to naprawdę znakomita
umowa, bez żadnego współfinansowania, co warto podkreślić bo wielokrotnie
czytałem opinie, że Novae Res wydaje książki tylko ze współfinansowaniem a jak
widać nie jest to prawdą. Mówiąc w skrócie, znalazłem wydawcę, który docenił
moje umiejętności na tyle, że chce zainwestować w długofalową współpracę przy
moich książkach a nie tylko w jedną publikację. Zrobię wszystko, żeby za pięć
lat tego nie żałował.
RR: Twoje książki zbierają całkiem niezłe opinie, biorąc pod uwagę też to, że w zasadzie jesteś świeżym pisarzem. Spodziewałeś się, że czytelnicy tak dobrze Cię przyjmą?
AB: Chyba
każdy pisarz ma taką nadzieje i oczekiwania po publikacji. Przecież nie pisałem
swoich książek z myślą oby tylko czytelnicy nie uznali ich za najgorsze
co w życiu czytali :) Na pewno liczyłem, że znajdzie się spora grupa
odbiorców, którzy poczują klimat moich historii tak mocno jak ja go czułem
podczas pisania. Z resztą gdybym nie liczył na pozytywny odbiór i na to, że
zdobędę serca czytelników po co miałbym w ogóle zaczynać pisać?
RR: Nadzieja nadzieją, ale Tobie się to udało! Nabrałeś dzięki temu większej pewności siebie?
AB: Pewności
siebie akurat nigdy mi nie brakowało. Natomiast im więcej zadowolonych
czytelników tym paradoksalnie tworzy mi się w głowie większa presja związana z
pisaniem. Często zastanawiam się czym teraz zaskoczyć, czy na pewno nie
powtarzam jakiegoś motywu, co może się spodobać a co nie. Na początku te
myśli były mi obce bo… jeszcze nie miałem czytelników ;) Ale ja lubię tą presję
nakręca do ciężkiej pracy. Pewność siebie najbardziej idzie w górę zaraz po
premierach książek. Dlatego tym bardziej nie mogę się już doczekać kolejnej.
RR: A jak radzisz sobie z krytyką, szczególnie z tą niekonstruktywną?
AB: Teraz
dobrze. Na początku bardziej brałem sobie taką niekonstruktywną krytykę do
serca, szczególnie po debiucie jak wyszły te słynne niedociągnięcia redakcyjne.
Przeczytałem masę negatywnych opinii i komentarzy nie mających nic wspólnego z
rzeczywistością. Trochę to było głupie z mojej strony, ale wiadomo debiut, duże
oczekiwania a tu taka granda. Na szczęście to była świetna lekcja, nauczyłem
się dystansu a teraz wspominam tamten okres z uśmiechem i sentymentem.
Niekonstruktywna krytyka spotka mnie jeszcze nie raz, na szczęście obecnie
traktuję ją trochę jak parodię przy której można się dobrze bawić a nie z
wielką powagą i smutkiem. Natomiast konstruktywną staram się przemyśleć i
wyciągnąć ewentualne wnioski, choć też nie zawsze. Czasami po prostu o tym nie
myślę i robię dalej swoje.
RR: Kontaktujesz się z recenzentami, którzy wystawili negatywne opinie?
AB: Nie,
nigdy tego nie robiłem. Każdy ma prawo do swojej opinii. Jestem pisarzem i
muszę brać krytykę na klatę.
RR: A starasz się wytłumaczyć sytuację albo dowiedzieć się dokładniej co poszło nie tak w książce?
AB: Zdarzało
mi się, że przeczytałem dziwne rzeczy w recenzji swojej książki, które dość
łatwo można było podważyć. Ale na wyjaśnianie czy prostowanie szkoda mi życia.
Lepiej poświęcić ten czas rodzinie albo pisaniu. Tym bardziej nigdy nie
chciałem na siłę dowiadywać się co poszło nie tak. Jeśli ktoś ma ochotę zwrócić
mi na coś uwagę, wie jak się ze mną skontaktować. Nie jestem anonimowy. Inna
sprawa, że moje książki są całkowitą fikcją, wytworem mojej wyobraźni, więc
mimo wszystko ciężko mówić, że coś poszło nie tak w… fikcji ;)
RR: A tak w ogóle jak wyglądają Twoje sesje twórcze?
AB: Bardzo
różnie. Zdarza się pisać kilka godzin a słowa same przychodzą do głowy i
zamieniają się w zdania. Z tym, że takie rzeczy tylko w dni, kiedy nie muszę
zajmować się swoją codzienną pracą czyli rzadko. Najczęściej sesje twórcze
trwają około 2 godzin dziennie. Czasami piszę tylko pół godziny, innym razem
nic nie piszę ale robię to co najtrudniejsze czyli… wymyślam fabułę. Właściwie
to takie dni są kluczowe, kiedy po kilku godzinach przemyśleń ( taka odmiana
ciężkiej pracy, leżenie i myślenie ) często wywnętrzaniu swoich pomysłów przed
żoną, co swoja drogą znosi bardzo dzielnie, nagle wiem co dalej pisać. Wtedy
zyskuję wewnętrzny spokój, bo wiem, że prędzej czy później to napiszę.
Najgorsze kiedy nie wiem co mam pisać. Nienawidzę tego uczucia.
RR: Masz swoje ulubione miejsce do pisania?
AB: Ulubionym
miejscem jest mój gabinet w domowym zaciszu. Oprócz pisania, często w nim też
pracuję. W zeszłym roku przeszedł gruntowny remont. Żona zadbała o zapewnienie
mi niepowtarzalnego klimatu do tworzenia. Czasami piszę też w sypialni w łóżku.
Głównie w nocy, gdy nie chce mi się zostawiać śpiącej rodziny samej.
RR: Zdradziłeś już, że masz zapas napisanych książek, a nad kolejnymi nieustannie pracujesz. Nie można zarzucić Ci nicnierobienia, chociaż po premierze Procesie diabła na bardzo długo (już ponad rok!) Cię wcięło. Zdradzisz czytelnikom jaki masz sposób na tworzenie poszczególnych fabuł, tym bardziej, że nie wszystkie są w tym samym klimacie?
AB: Nigdzie
mnie nie wcięło, po prostu od premiery Procesu przez pewien czas nie było
żadnych planów związanych z publikacjami. Od kilku lat mam wypracowaną pewną
automatykę. Kończę historię, odpoczywam po niej, wymyślam nową i piszę. I to
jest już stały nawyk. Mniej więcej po 6-8 miesiącach cofam się do poprzedniej,
żeby ją poprawić. Zauważyłem, że najlepiej wraca się do napisanych historii po
czasie, wtedy mają zupełnie inny odbiór. No i chęć przeżycia jej na nowo jest
większa, bo znika efekt znużenia. Do tej pory pisałem kolejne książki bez
żadnej gwarancji publikacji, teraz ją mam co jeszcze bardziej powinno
motywować. A akurat przez ostatni rok, od premiery Procesu dokończyłem dwie
zaczęte jakiś czas temu historie i napisałem od zera jeszcze jedną ( skończyłem
ją jakieś 3 tygodnie temu) a w zeszłym tygodniu zacząłem pracę nad kolejną.
Oczywiście z przerwami na redakcję Spowiedzi Diabła.
RR: Gdyby miały się pojawić ekranizacje Twoich książek kogo widziałbyś w rolach swoich bohaterów (zakładamy polską obsadę)?
AB: Wiele
razy wyobrażałem sobie ekranizację Pamiętnika Diabła i Procesu Diabła. Ale
nigdy nie myślałem o konkretnych, znanych już aktorach. Zawsze widziałem ten
film jako historię z nieznanymi szerzej aktorami, historię, która mogłaby
otworzyć drogę do wielkich aktorskich karier albo… ewentualnie zaszufladkować.
Także ciężko wymienić mi konkretne nazwiska. Za to gdybym mógł wybierać
hollywoodzkich aktorów jestem przekonany, że przy odpowiedniej charakteryzacji
Emma Watson pasowałaby wręcz idealnie do roli Klary :)
RR: A na koniec rada od autora - jak pracować nad swoją wyobraźnią i kreatywnością?
AB: Ze
swoich doświadczeń mogę poradzić przede wszystkim regularną pracę twórczą. To
najważniejsze żeby zachować ciągłość. Nie przestawać na jednej, dwóch książkach
tylko cały czas pisać. Po kilku książkach robi się to w brew pozorom coraz
trudniejsze, ale nic tak nie rozwija wyobraźni jak ciągłe zmuszanie jej do
pracy. Dobrze jest też uwierzyć, że postacie, o których się pisze istnieją
naprawdę. Wiem, to brzmi trochę śmiesznie, ale gwarantuję, że wtedy dużo
łatwiej jest się wczuć w daną postać zarówno twórcy jak i później czytelnikowi.
RR: Chciałbyś dodać coś na zakończenie?
AB: Korzystając
z okazji chciałbym gorąco pozdrowić wszystkich czytelników, podziękować za czas
spędzony przy tym wywiadzie i oczywiście zaprosić na mroczną przygodę z moją
najnowszą książką. Spowiedź Diabła pojawi się luty/marzec 2017 i gwarantuję, że
rozgrzeje Was w te zimowe miesiące!
RR: Wyczerpałam już cały zestaw pytań. Dziękuję za rozmowę!
Jaki profesjonalny wywiad. Wierzę w to, że o Adrianie będzie jeszcze głośno w naszym literackim świecie. I nie mogę się doczekać trzeciego tomu o Kubie Sobańskim :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! Super! Dużo się dowiedziałam :) Dziękuję i czekam na książki.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! Super! Dużo się dowiedziałam :) Dziękuję i czekam na książki.
OdpowiedzUsuń