25 stycznia

#212. Bez szans - Mia Sheridan [przedpremierowo]



Tytuł: Bez szans
Tytuł oryginału: Kyland
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
Data wydania
Cena katalogowa: 39,90 zł


Bez szans to pierwsza książka Mii Sheridan, którą miałam okazję przeczytać. Muszę przyznać, że fabuła i sami bohaterowie znacznie bardziej mnie zainteresowali niż się tego spodziewałam. Zaangażowałam się w ich historię, przeżywałam ją razem z nimi, mimo że była przewidywalna i przeczuwałam takie, a nie inne zakończenie.

Kyland jest silnym chłopakiem, który twardo stąpa po ziemi i którego nie przeraża bieda i samotność. Wytrwale dąży do osiągnięcia swojego życiowego celu, unikając przy tym miłości i zaangażowania. Ten jest jego damskim odpowiednikiem, jednak odrobina miłości zdecydowanie by jej nie zaszkodziła. Obydwoje, chcąc wyrwać się z miejsca, w którym przyszło im egzystować, zostają postawieni przed masą trudnych decyzji i wyrzeczeń. 

Największego uroku tej powieści nadała jej surowość. Autorka osadziła swoich bohaterów w nędznych warunkach do życia, gdzie towarzyszyła im bieda i gdzie zmuszeni byli do ciągłej rywalizacji o spełnienie swoich życiowych celów, na które zwyczajnie nie mieli pieniędzy. Zdecydowaną zaletą tej książki jest ogólna nędza i biedota – przeważnie w tego typu pozycjach spotyka się bohaterów kontrastujących ze sobą na zasadzie bieda-bogactwo lub pojawia się para żyjąca w dostatku. Sheridan poszła o krok dalej i zaryzykowała, co wyszło jej nieźle i bardzo rzeczywiście. W związku z tymi okolicznościami dodatkowo miała ogromne pole do popisu, żeby pograć na uczuciach czytelników – dać im nadzieję, a później w brutalny sposób ją odebrać. W tą ciężką sytuację bohaterów wszczepiła iskierkę nadziei – dodała mnóstwo radości, pożądania i miłości – którą zaraz odebrała. Przeprowadziła swoich bohaterów od euforii, przez lęk, kończąc na emocjonalnym załamaniu i rozpaczliwej tęsknocie, a czytelnikom zafundowała książkowego kaca.
Mimo że fabuła rzeczywiście mnie zauroczyła i pochłonęła, to jednak muszę przyznać, że była bardzo przewidywalna i odgadnięcie toku wydarzeń opisanych na kartach tej powieści nie sprawiło mi większego problemu.

W całej tej historii zabrakło mi większego wyrazu bohaterów – mam wrażenie, że autorka skupiła się za bardzo na otoczce, zapominając przez to o najważniejszym. Górę wzięły problemy i uczucia Ten i Kylanda niż ich charakter, co sprawiło, że w moich oczach byli odrobinę bezbarwni na tle mocnej, wyrazistej i brutalnej fabuły. Oczywiście, z ich zachowania i poszczególnych dialogów można wywnioskować, że są odpornymi psychicznie osobami, że żadne problemy nie są w stanie ich złamać, ale jednak czegoś mi w nich zabrakło. Ale co najważniejsze – przez ich postawę autorka przekazuje czytelnikowi niesamowicie ważne przesłanie – pieniądze szczęścia nie dają.
W bajki nie wierzę od dobrych kilkunastu lat, podobnie ciężko jest mi uwierzyć w historie miłosne – szczególnie w te, w których bohaterowie miotają się między miłością a nienawiścią. Jednak Mia Sheridan skutecznie przekonała mnie do siebie i swojej powieści przez wprowadzenie nietuzinkowych bohaterów, którym daleko do luksusów, i wykreowaniu fabuły, która w czytelniku wywołuje emocjonalne załamanie. Kontrast rozpaczy i nadziei bohaterów idealnie odwzorowuje surowość realnego życia, a przesłanie płynące z tej historii – będące wisienką na torcie – ostatecznie przynosi tchnienie optymizmu.

8 komentarzy:

  1. świetna recenzja! :) nie mogę się doczekać, aż przeczytam ta książkę :)
    zapraszam do siebie: goszaczyta.blogspot.com :* pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że ,,Bez Szans'' będzie gdzieś na bardzo podobnym poziomie co dwie poprzednie powieści tej autorki :) W każdym razie czekam na premierę!

    guide-to-the-world-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Bez winy" tej autorki i w pewnej części ogromnie mi się podobała, poza tym była ok. Najchętniej jednak przeczytałabym "Bez winy", bo podobno jest o smoku i wiedźmie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam niedawno pierwszy raz książkę Mii Sheridan i mimo paru niedociągnięć, naprawdę mi się podobała, tak że z chęcią sięgnęłabym po „Bez szans”. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem niezmiernie ciekawa tej książki. "Bez winy" zawładnęło moim sercem i uczuciami. Myślę, że teraz będzie podobnie. Nienawiść i surowość - na pewno mi się spodoba :)
    Zaczytanego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna opowieść, może i troszkę bajka, wiadomo, ale uczy cieszyć się z drobiazgów i z każdej chwili, którą możesz spędzić z kochaną osobą w spokoju :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już niestety (chociaż dla mnie stety) po nic tej autorki nie sięgnę, ponieważ "Bez słów" sprawiło, że czytanie było dla mnie przykrością i bólem. Po takim rozczarowaniu przekreśliłam autorkę i chyba nawet mimo chęci nie byłabym w stanie usiedzieć z jej książką w ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię tego typu książki, gdzie autorka wsadza postaci w trudne warunki i każe im wręcz walczyć o swoje. Kiedy na początku zobaczyłem okładkę to pomyślałem, że będzie to jakiś kiepski erotyk :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.