Inspirując
się postem Pauliny Małochleb z Książki
na ostro (jej
wpis) postanowiłam przygotować dla Was post o tym, czego nie mam zamiaru
czytać w tym roku. Nauczona na błędach z poprzednich lat wiem już, że nie warto
sięgać po wszystko, co jest książką. Teraz też wiem już, które książki bardziej
mi odpowiadają, a które mogą okazać się zupełnie nietrafione, które wydawnictwa
mogą zaserwować mi kawał dobrej literatury, a które wydają książki w nie moich
klimatach.
Czemu takie
zestawienie ma służyć? Mam wrażenie, że czasami mimo że o czymś myślę, to nie
potrafię tego wcielić w życie – w przypadku książek obiecuję sobie, że nie
sięgnę po daną pozycję, a później dziwnym trafem przynoszę ją do domu z
zamiarem przebrnięcia przez nią, po czym okazuje się, że straciłam tylko czas i
potwornie się umęczyłam. Spisanie niektórych rzeczy pomaga mi w skupieniu się
na nich i jest mi się łatwiej z nich wywiązać!
Moje
postanowienia mogą się niektórym wydać niedorzeczne, śmieszne albo zupełnie
wyrwane z rzeczywistości, ale najważniejsze, żebym sama się w nich odnalazła!
1. Nie będę czytała książek autorów,
którzy nie przekroczyli jeszcze 25 roku życia. Ostatnio kontaktował się ze mną
autor-piętnastolatek, który prosił o recenzję jego książki. Nic dobrego by z
tego nie wyszło, chociaż szczerze mu kibicuję w spełnianiu się w pasji.
2. Nie tknę ani jednej książki autorstwa
Kasi Michalak. Paweł Opydo (Złe książki)
wystarczająco dokładnie opowiada o tym, co złego jest w jej książkach, że ja
powtarzać się już nie muszę.
3. Nie przeczytam żadnej książki, której
liczba stron przekracza 800 (ewentualnie tylko jedną, którą obiecałam sobie
przeczytać w ubiegłym roku…). Nie lubię książkowych grubasów, więc raczej
staram się ich unikać. Szybko zaczynam gubić wątki, objętość mnie przytłacza, a
i tak więcej w nich lania wody niż zwięzłej akcji.
4. Żadnej książki z biblioteki, bo
śmierdzących wilgocią książek tym bardziej nie tykam.
5. Ani jednej książki, której okładka
mnie odrzuci. Tak bardzo okładkowa sroka.
6. Żadnej książki fantastycznej,
7. ani nic z klasyki.
8. Żadnej książki Remigiusza Mroza,
którego twórczością jestem trochę zawiedziona (nie mówię, że jego książki są
złe, ale spodziewałam się czegoś więcej).
9. Żadnej komedii kryminalnej, która nie
wyjdzie spod pióra Alka Rogozińskiego – spotkanie z książką Marty Obuch
wspominam dość słabo (nie dałam rady dojść dalej niż do 100 strony).
10. Żadnej książki Young Adult/New Adult
polskiego autora, bo zazwyczaj nie potrafią zmierzyć się z krytyką, a książki
są najlepszym środkiem nasennym.
Koniecznie
dajcie znać po jakie książki Wy nie sięgniecie w tym roku!
Ciekawe postanowienia :) Ja teraz tak myślę i sama nie wiem czy bym umiała stworzyć taka listę czego NIE przeczytam :D Chyba lepiej, by mi poszło z listą co przeczytam w 2017 roku :D Pozdrawiam, goszaczyta :*
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w książkach Katarzyny Michalak. Pozwalają mi cudownie odpocząć i zrelaksować się po pracy,gdzie przez wiele godzin słyszę krzyk dzieci. Praca na placu zabaw dla dzieci też ma swoje minusy :)
OdpowiedzUsuńJa na pewno nie przeczytam żadnej biografii bo tego typu książki nie trafiają do mnie.
No no, ciekawa lista. Jeśli chodzi o komedie kryminalne, to chciałabym oprócz książek Alka Rogozińskiego przeczytać kilka spod pióra Joanny Chmielewskiej. "Lesio" przypadł mi do gustu ;) Jeśli zaś chodzi o bardzo młodych autorów, to chyba też bym się nie podjęła... chyba, że przede mną stado blogerów uznałoby, że to jakiś mega talent literacki - wtedy chciałabym to zapewne sprawdzić osobiście :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w spełnianiu postanowień. :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie nie przeczytam nic Roth i Michalak (również wpływ na to mają Złe Książki) oraz Knedler. Twórczość pierwszej i trzeciej pani już poznałam i już wiem, że nie przeboleję nic więcej, a nie chcę sama strzelać sobie w stopę czy tam w kolano (czy w co można sobie strzelić) ;D Dorzuciłabym jeszcze do mojej NIE listy ebooka ale nie wiem, czy nie będę do tego zmuszona, jeśli tak to naprawdę w ostateczności, ale to tylko ze względu na mój i tak słaby już wzrok ;D
OdpowiedzUsuńPS bardzo ciekawy post! :D
A ja lubię książki z biblioteki oraz opasłe tomiska:)
OdpowiedzUsuńLubię Mroza, lubię opasłe tomiszcza i lubię książki z biblioteki. Raczej nie mówię sobie żadnych nie, bo chcę przeczytać książki, które mam na półce obecnie.
OdpowiedzUsuńBardzo radykalnie, ale rozumiem;) I podoba mi się taki wpis. Może poza punktem o książkach z biblioteki... Za to pod tym o książkach Michalak mogę podpisać się obiema rękami;)
OdpowiedzUsuńJa mam właściwie jeden punkt: nie przeczytam książki, która jest częścią jakieś serii zanim nie zdobędę wszystkich tomów owej serii.
OdpowiedzUsuńBo to bez sensu, przeczytam, podekscytuję się, potem czekam x-czasu na kolejny tom, potem na sensowną promocję, a jak wreszcie do niego zasiadam, to nagle nie wiem, o czy to było, ani na czym się skończyło (bo autorzy tak bardzo nie chcą robić wprowadzeń streszczających poprzednie tomy, skąpiradła), ani co mnie tak zafascynowało i klops.
Co do powieści Mroza - to przeczytałam jak na razie serię z Chyłką (i tylko dla tej magicznej kobiety z uporem brnęłam przez wszystkie legislacyjne perypetie) i Behawiorystę - i mam wrażenie, że czuć w nich taki pośpiech, że nie jest to do końca doszlifowane i zrobione jak należy (w każdym razie w takich wypadkach rodzi się we mnie żyłką redaktora-korektora, który najchętniej wszystko by poprzestawiał i powykreślał).
Nigdy nie spotkałam się z Young/New Adult polskiego autora :O - ale z tego, co piszesz to nie mam czego żałować.
O, i fantastyka - niedawno przeczytałam Gwiezdny Pył i o matko, jak miłość do fantasy (zrodzona w dzieciństwie podczas lektury Opowieści z Narnii, Alicji w Krainie Czarów, Mrocznych Materii itd.) na nowo zakwitła w moim sercu! :P Także tak. Nie oceniam, każdy ma inne priorytety książkowe.
Oprócz fantastyki i klasyki, zgadzam się z Tobą w stu procentach - również będę unikać takich książek :D
OdpowiedzUsuńPunkt nr 2 - podpinam się rękami i nogami. Nie rozumiem szału na książki tej pisarki, toż to grafomania...
OdpowiedzUsuń