Tytuł: Confess
Tytuł oryginału: Confess
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 352
Data wydania: 10 maja 2017
Cena katalogowa: 39,90 zł
Hoover jest
jedyną autorką książek z pogranicza młodzieżówek i romansów, której twórczość
mogę czytać bez wyrywania włosów z głowy ze złości. Kolejny raz stworzyła
historię opartą na dramatycznych wydarzeniach z życia swoich bohaterów, ale mam
wrażenie, że tym razem poszła o krok dalej w budowaniu relacji miłosnych.
Auburn jest
dziewczyną, która mimo młodego wieku, wiele już zdążyła stracić. Życie na
każdym kroku okrutnie ją doświadcza. Zdana na samą siebie nie jest w stanie ze
wszystkim sobie poradzić, a natłok obowiązków i problemów przytłacza ją do tego
stopnia, że ta coraz bardziej traci pewność siebie. Owen jest artystą, który
przede wszystkim stawia na indywidualność. Jego sztuka jest wyrazista, podobnie
jak jego charakter, a jednocześnie zawiera w sobie to, co najbardziej ludzkie i
właśnie to sprawia, że jego dzieła cieszą się sporą popularnością. Drogi dwójki
bohaterów krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie. Z pozoru niewinna
znajomość przeradza się w coś więcej.
Niestety
romanse w moim przypadku są historiami, do których mam niesamowitego nosa i już
praktycznie od pierwszej chwili z książką potrafię naszkicować w wyobraźni
rozwój i finał wydarzeń. O ile przeważnie jest to denerwujące, w tym przypadku nie
przeszkadzało aż tak bardzo. Autorka do swojego pozornie banalnego zarysu
fabuły dodała kilka smaczków, kilka zwrotów akcji, których nie byłam w stanie
przewidzieć, które podtrzymywały napięcie i pobudzały do jeszcze szybszego
zagłębiana się w lekturze. Dzięki temu książka w odbiorze wypadła nieco lepiej,
bo poza tym, że oderwałam się chociaż na chwilę od kryminałów, to jeszcze w
między czasie miałam okazję się wykazać na zupełnie innym polu – wysilić swoje
szare komórki i zaangażować się w życie i miłostki postaci na tyle, aby razem z
nimi przeżywać kolejne wzloty i upadki.
Zestawienie
zupełnie przeciwstawnych osobowości bohaterów – Auburn i Owena – stało się
czymś, co wyróżniało tę książkę na tle pozostałych napisanych przez Hoover.
Niby mam wrażenie, że autorka zawsze tworzy coś w podobnym stylu – wykorzystuje
ten sam schemat i fabuły, i samych
bohaterów w mniejszym lub większym stopniu pokrzywdzonych przez los – ale za
każdym razem odbiera się to zupełnie inaczej. No i właśnie tym razem ta
historia i postaci zadziałały na mnie bardzo zachęcająco. Świeżo po
przeczytaniu książki stwierdziłam, że w sumie nie była ona niczym nadzwyczajnym,
ale teraz myślę, że jednak to najlepsza książka Hoover, którą do tej pory czytałam - wydawała się najbardziej
rzeczywista i najłatwiej było mi się w nią wczuć. Była najbardziej rzeczywista
w swojej nierzeczywistości, bo jednak Hoover ma w nawyku tworzenie swoich
postaci w taki sposób, aby jak najbardziej byli pokrzywdzeni przez los, aby ich
przeszłość była usiana ciągłymi problemami, które okazują się nagle znikać,
kiedy książkowa para się spotyka. Takie to trochę oklepane, trochę banalne i
nierealne, bo zła passa nie może trwać aż tak długo, ale jednak można się z tym
jakoś utożsamić.
Książki
Hoover nie robią na mnie piorunującego wrażenia, nie zakochuję się w nich,
często giną gdzieś w odmętach mojej pamięci, ale Confess miała w sobie tak dużo
smutku, że wyróżniła się na tle pozostałych tytułów tej autorki. Trzeba przyznać, że Hoover potrafi grać na
uczuciach swoich bohaterów i samych czytelników. Jak dla mnie nie jest to must read, ale fani autorki i gatunku z
całą pewnością będą usatysfakcjonowani rozwojem wydarzeń i samym ich finałem.
Czekam, czekam strasznie na tę książkę!
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale z tą autorką zdecydowanie jest mi nie po drodze. Po przeczytaniu Twojej recenzji stwierdzam, że za wiele nie stracę nie zapoznając się z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mogłoby to być interesujące doświadczenie - przeczytać taki romans młodzieżowy. Szczególnie, że jest przesiąknięty smutkiem, a życie niestety często takie jest.
OdpowiedzUsuń