Tytuł: Rudolf Gąbczak i stan wyjątkowy
Autor: Joanna Fabicka
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 352
Data wydania: 29 marca 2017
Cena katalogowa: 34,99 zł
Zawsze jak
czytam, że ktoś uśmiał się przy jakiejś książce myślę sobie, że chyba ze mną
jest coś nie tak, bo książek, które wywołały u mnie coś więcej niż zwykły
uśmiech było tyle, że na palcach jednej ręki szybko bym je zliczyła. Nie jestem
jakąś niesamowicie poważną osobą – żadna ze mnie sztywniara – ale książki mnie
nie śmieszą, przeważnie. Przed zabraniem się za Rudolfa zdążyłam przeczytać
jego opis i zrezygnować z recenzji tej książki, ale los chyba chciał, żeby
jednak wpadła mi ona w ręce. Podchodziłam do niej jak pies do jeża, bo to
bardziej brzmi jak młodzieżówka z opisu, a za takimi książkami nie przepadam,
no ale… Rudolf bezapelacyjnie okazał się
najśmieszniejszym książkowym bohaterem wszechczasów, a autorka – Joanna Fabicka
– stworzyła małe satyryczne dzieło z życia tego niedojdy.
Rudolf
Gąbczak i stan wyjątkowy to piąty tom serii z Rudolfem w roli głównej. Są to
książki, w których autorka prezentuje życie tytułowego bohatera, w zestawieniu
z innymi, równie specyficznymi, stworzonymi na rzecz książki postaciami.
Poprzednich tomów nie czytałam – zabrałam się za cykl od piątej części– ale tak
jak poprzednie cztery traktowały o młodzieńczym życiu Rudolfa, tak ta przedstawia
jego dorosłe życie. Wszystkie tomy są ze sobą związane (zalecane jest czytanie według
chronologii ich publikowania), ale zabranie się za serię od piątego tomu nie
skutkuje zepsuciem sobie przygody z wcześniejszymi częściami, jeżeli ktoś
zdecyduje się na cofnięcie w czasie – może pojawią się nieznaczne spoilery
odnośnie życia głównego bohatera, ale nie będą one tak odczuwalne.
Rudolf
Gąbczak i stan wyjątkowy to niesamowicie wyrazista i ironiczna książka, która
bezpośrednio dotyka problemów politycznych, społecznych i religijnych Polaków.
Poza tym, że autora bardzo dosadnie wytyka nasze narodowe potknięcia i
niedociągnięcia, to jeszcze robi to w tak zabawny sposób, że nie ma możliwości
na oderwanie się od tej książki z własnej woli. W piątym tomie zawarła kilka
najbardziej aktualnych tematów, które do dnia dzisiejszego są na językach Polaków
i nadal wywołują niemałe komplikacje w społeczeństwie. Poza tym, że kreuje z
naszych prawdziwych problemów coś na kształt satyry, to dodatkowo w te
wszystkie wydarzenia wplata tytułowego Rudolfa – największego życiowego nieudacznika
– któremu nic nie wychodzi tak, jak sobie to zaplanuje, który zawsze musi stawiać
czoło przeciwnościom losu, co jeszcze bardziej podbija charakter tej książki.
Rudolf jest
bohaterem, którego zwizualizowanie sobie nie sprawiło mi najmniejszego problemu.
Jest pierdołą, z której wszyscy – łącznie z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi
– się naśmiewają przy każdej możliwej okazji. Jedyną postacią, która akceptuje
go, mimo jego wszelkich wad, szanuje i czasami nawet podziwia, jest jego dziesięcioletnia
córka. Rozdziały mają charakter reporterski i prezentowane są z dwóch punktów
widzenia – ojca i córki – które umożliwiają czytelnikowi jeszcze lepsze
zapoznanie się z bohaterami i chociaż na chwilę wskoczenie w ich buty. Fabickiej
udało się stworzyć całą gamę bohaterów, których lubi się już od pierwszego
spotkania i do których zaczyna się z czasem przyzwyczajać.
Świat
Rudolfa jest zmyślony, ale przez to, że autorka bazuje na rzeczywistości, wykorzystując
prawdziwe miejsca – poruszając się głównie w obrębie Warszawy – ma się
wrażenie, że to jednak nie jest fikcja literacka, że Rudolf gdzieś sobie żyje
na Powiślu i ma się całkiem nieźle.
Czytając
książkę Joanny Fabickiej poniekąd czułam się jakbym oglądała bardzo dobry
kabaret. Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, a humor, cięty
język i umiejętność obserwacji społeczeństwa autorki sprawiły, że nie mogłam
się od Rudolfa oderwać! To książka, której nie mam zupełnie nic do zarzucenia –
zakochałam się w niej po uszy!
Już sama okładka przykuwa uwagę :)
OdpowiedzUsuńPozycje, które wyśmiewają różne narodowe cechy pozwalają nabrać swego rodzaju dystansu do rzeczy, które normalnie przyprawiają o nerwicę. Książki tego typu też w przyjemny sposób rozładowują nerwy :) Lubię takie, chociaż przyznam, że nie wszystkie do mnie przemawiają, np. nie przepadam za style Ćwirleja.
Książka super , poczucie humoru pani Fabickiej doskonałe , chyba jednak trochę przesadziła z ilością błędów ortograficznych w pamiętniku Broni , aż oczy bolą.
OdpowiedzUsuń