Tytuł: Dwie sekundy przed cudem
Tytuł oryginału: Juste avant le bonheur
Autor: Agnes Ledig
Wydawnictwo: Andromeda
Liczba stron: 319
Data wydania: 9 maja 2017
Cena katalogowa: 34,90 zł
To historia Julie – młodziutkiej dziewczyny, wychowującej samotnie synka,
który jest jej jedyną radością w życiu, dla którego stara się walczyć z
przeciwnościami każdego dnia. W związku z tym, że obydwoje są zdani tylko na
nią, robi co może żeby powiązać koniec z końcem, a jako, że pracuje jako
kasjerka wcale nie jest łatwo. Wydatki ograniczają się to totalnego minimum –
nie mogą sobie pozwolić na takie luksusy jak posiadanie własnego telefonu
komórkowego, kupowanie zabawek czy jedzenie w restauracjach. Kiedy Julie
przypadkowo poznaje Paula, jej życie diametralnie się zmienia.
Miałam ogromną nadzieję, że Dwie sekundy przed cudem okaże się książką,
która rozłoży mnie na łopatki i przy okazji sprawi, że nie będę mogła otrząsnąć
się z wywołanych przez nią uczuć. Sugerując się tym, że w 2013 powieść
otrzymała prestiżową nagrodę, a sama fabuła budowana była na doświadczeniach
autorki, byłam niemal pewna, że to strzał w dziesiątkę, a tymczasem okazała się
strzałem w kolano.
Dla mnie ta powieść była dosłownie o niczym, bo zupełne nie potrafiłam
wgryźć się w wydarzenia opisywane przez Ledig, mimo że bardzo tego chciałam.
Akcja od samego początku toczy się mozolnie, punkt kulminacyjny następuje
dosłownie w połowie, a później znów nie dzieje się nic. Książka jest bardzo
przewidywalna, wydawało mi się, że fabułę tworzył zlepek w kółko powtarzających
się sytuacji, które miały wprowadzać w stan oczekiwania, miały w czytelniku
budzić niepewność i niepokój, a mnie jedynie zanudziły na śmierć.
Mimo że fabuła ma ogromny potencjał i same wydarzenia rzeczywiście mogą
wpływać rozklejająco na bardziej delikatną część odbiorców, to jednak dla mnie
styl autorki był na tyle pozbawiony uczuć i jakiejkolwiek emocjonalności, że ta
książka była po prostu banalna, słaba i nudna.
Julie – która swoją drogą odrobinę przypominała mi Lou z powieści Jojo
Moyes – okazała się być jedną z bardziej irytujących bohaterek, które do tej
pory miałam okazję spotkać na kartach czytanych powieści. Wydała mi się
niedojrzałą dziewczyną, której brakuje racjonalnego podejścia do życia (czego
by się od niej oczekiwało, bo jednak przeważnie biedniejsza część społeczeństwa
jest bardziej doświadczona życiowo i twardo stąpa po ziemi). Miałam wrażenie,
że jest postacią zupełnie nie zdającą sobie sprawy z zagrożeń i nieświadomą konsekwencji
niektórych czynów. W przypadku, gdyby chodziło jedynie o nią, byłabym w stanie
to zrozumieć, ale jako młoda matka powinna pamiętać, że nie odpowiada tylko za
siebie, ale i za swoje dziecko.
Także poza tym, że autorce zabrakło wprawy w budowaniu emocjonalnej
otoczki wokół wykreowanej fabuły, to dodatkowo stworzyła główną bohaterkę, z
której z jednej strony chciała zrobić księżniczkę, a z drugiej doświadczoną
życiowo dziewczynę (co oczywiście czasami ma rację bytu, ale nie w przypadku,
kiedy autorowi brakuje konsekwencji w nadawaniu cech osobowości i zmienia je w
powieści w zależności od tego, co bardziej pasuje do sytuacji).
Niestety, książka nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia i muszę
przyznać, że czuję się z tym dziwnie, bo przyjęła się w Polsce bardzo dobrze, a
sama historia wydaje się mieć ogromny potencjał. Nie wiem ile jest w tej książce prawdziwych sytuacji czy uczuć, których
autorka doświadczyła na własnej skórze, ale dla mnie jest to jedna z
najbardziej odrealnionych i mdłych powieści tego roku. Na pewno znajdą się wśród jej czytelników osoby, które zostaną całkowicie poruszone przebiegiem wydarzeń, ale ja już zaczynam o niej zapominać.
Ja należę do tej grupy, na której książka zrobiła ogromne wrażenie. Być może wynika to z faktu, że na to jak główna bohaterka się zachowywala patrzyłam trochę przez pryzmat mentalności francuzek. Kilka znam i ich zachowanie, podejmowanie decyzji i rozważania na temat życia są bardzo podobne do poczynań bohaterki. Z drugiej strony potrzebowałam wytchnienia po roku czytania wyłącznie kryminałów, thrillerów, itd. Myślę że tak to już jest z książkami tego typu. Jednych zachwycają a innych wręcz odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tomandbooks.blogspot.com
Mnie książka ujęła swoim przesłanie, przypomnieniem, że w życiu człowieka liczy się tak naprawdę tylko drugi człowiek. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina