Tytuł: Prokurator
Autor: Paulina Świst
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Data wydania: 24 maja 2017
Cena katalogowa: 34,90 zł
Jak pisze Newsweek
„Młoda prawniczka obnaża całą prawdę o
polskim wymiarze sprawiedliwości”. Czytając dalej: „To będzie brawurowy debiut. Ceniona
prawniczka napisała mocny kryminał z solidną dawką erotyki, którego akcja
dzieje się w prawniczym środowisku. Jej prawdziwego nazwiska prawdopodobnie
nigdy nie poznamy. Zbyt wiele w jej książce bulwersującej prawdy o
funkcjonowaniu polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zbyt wiele autentyzmu, który
nie wszystkim zainteresowanym może być w smak”. I na tym czytanie skończyłam
artykułu, bo po przeczytaniu Prokuratora wiem, że to stek bzdur, a dodatkowo
odnoszę wrażenie, że osoba pisząca ten fragment albo w ogóle nie czytała
książki Pauliny Świst, albo nigdy wcześniej nie spotkała się z mocnym
kryminałem.
Bardzo mnie boli, kiedy zabieram się za książkę z
nadzieją, że te wszechobecne polecajki okażą się prawdziwe i dany tytuł będzie
hitem, a trafiam na coś, co nie ma z nimi zupełnie nic wspólnego. W takim
przypadku czuję się zawiedziona i oszukana, często też odechciewa mi się
kontynuowania przygody z książką, bo przecież to nie jest to czego oczekiwałam,
a nie lubię do niczego się zmuszać. Z Prokuratorem było tak, że już po
pierwszych kilkudziesięciu stronach wyłapałam, że nie jest to brawurowy debiut, że nic wspólnego z
mocnym kryminałem mieć nie będzie, a tym bardziej, że nie znajdę tu
bulwersującej prawdy o funkcjonowaniu polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Jedyne, co w pełni się potwierdziło, to solidna dawka erotyki.
Paulina Świst stworzyła fabułę, która w ogóle nie
pasuje do polskich realiów, a mi osobiście bardziej przypomina pomieszanie amerykańskiego
serialu Suits z trochę Greyową erotyką, chociaż nie aż tak wulgarną i nie
rażącą po oczach. W historię, która miała obnażyć prawdę o funkcjonowaniu polskiego
wymiaru sprawiedliwości wplotła wątek kryminalny i miłosny, a przez to wszystko
zapomniała chyba o tym, który miał dominować – czyli ten prawniczy. Poza samym
faktem, że przez kilka chwil fabuła rozgrywa się na sali sądowej, a bohaterka
jest adwokatką i często pojawia się jej nowy znajomy prokurator, to wątek się
tu zamyka. W książce nie znajdziecie żadnych dialogów, które rzeczywiście
wskazywałyby na to, że autorka jest częścią prawniczego świata na co dzień, a
jak już pojawia się jakiś dialog, który mógłby rozwinąć wątek prawniczy w tej
powieści, to zostaje on zduszony w zarodku. Wątki kryminalne są poprowadzone
całkiem zgrabnie, pojawia się trochę intrygi, niedopowiedzeń, wszystko łączy
się w jedną spójną całość, ale zostały bardzo ograniczone – dla mnie jest ich
zwyczajnie za mało. Stąd też wynika moje zakłopotanie – książka nazwana została
mocnym kryminałem ze względu na pojawiające się wulgaryzmy, czy co? To jakieś
nieporozumienie.
Z Prokuratora wynika, że polski wymiar
sprawiedliwości opiera się jedynie na seksie i alkoholu, z otoczką nieudolności
i głupoty. Nie wiem, jak wygląda życie autorki, ale jeżeli opisała w tej
książce swoje poniekąd prawdziwe doświadczenia, to wcale się nie dziwię, że
odmówiła podania swojego prawdziwego nazwiska.
W każdym razie książkę da się przeczytać i idzie
to nawet szybko. Momentami jest intrygująca, ale nie jest to literatura
wysokich lotów.
Marketing rządzi się swoimi prawami, a książki
nie mające wiele wspólnego z regułkami definiującymi te książki w mediach
trafiają na szczyty list bestsellerów. Nie dajcie się tym razem zwieść. Książka
sama w sobie nie jest tragedią, da się ją przeczytać, niektóre wątki mogą
zaangażować, ale nie jest tym, czym wydawca zapewnił, że będzie. Niestety
Prokurator okazał się debiutem, który ma więcej wspólnego z obyczajówką i
erotykiem, niż z kryminałem, a tym bardziej prawniczym.
Jeśli chcecie przeczytać dobry kryminał z wątkiem
prawniczym w tle sięgnijcie po książki Mariusza Zielke, Niebiosa mogą runąć Allena Eskensa albo po, praktycznie
niezawodnego w tym temacie, Remigiusza Mroza.
Mnie Prokurator rozczarował. Książka jest lekka i czyta się względnie przyjemnie, ale po przeczytaniu zapomina się o niej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzje tej książki zakladkadoksiazek.pl
"My thoughts exactly": ktoś tu za bardzo przesadził z marketingiem. A szkoda, bo w sumie chętnie bym zobaczyła, że Mróz ma konkurencję. :-)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej książce, chyba pora i na mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Ale jak to??? Teraz ścięło mnie z nóg, bo przecież to miał być taki świetny kryminał, z tak przegodnym wątkiem sądowym, a tu niekoniecznie?
OdpowiedzUsuńDobrze, że trafiłam na Twoją recenzję. Chciałam kupić tę książkę ze względu na wątek prawniczy, ale widzę, że bardzo żałowałabym kupna. Dziękuję za to, że uświadomiłaś mi w tej recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam
M.
martynapiorowieczne.blogspot.com