Tytuł: Kopaliśmy sobie grób
Tytuł oryginału: KAIVOS
Autor: Antti Tuomainen
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 320
Data wydania: 9 czerwca 2017
Cena katalogowa: 32,90 zł
Życie Janne nabiera tempa po otrzymaniu anonimowego maila informującego o
możliwości postępu degradacji środowiska na skutek pracy finlandzkiej kopalni
niklu. Dziennikarz rozpoczyna własne śledztwo, aby rozwiązać pojawiające się
zagadki, nie zważając na rujnowanie relacji z najbliższymi. Ktoś jednak usilnie
próbuje przekonać go, że nie powinien wtykać nosa w nie swoje sprawy.
Kopaliśmy sobie grób to nietuzinkowy i niepowtarzalny thriller. Mimo że
sama jego fabuła nie sprawiła, że zapadł mi jakoś szczególnie w pamięć, to jednak
odnalazłam w nim coś wyjątkowego.
Książka należy do gatunku Helsinki noir, z którym miałam okazję spotkać
się po raz pierwszy. Szczerze powiedziawszy nie bardzo wiedziałam czego spodziewać
się po thrillerze króla tego gatunku, ale że jestem ogromną fanką książek zahaczających
o klimaty noir, to długo nie zwlekałam z zabraniem się za tę pozycję.
Przyznaję, że książka nie spełniła moich oczekiwań pod względem rozbudowania
wątku głównego oraz wprowadzania i budowania napięcia i klimatu grozy. Kluczowy
element książki, którym wydawała się być wielka afera w kopalni w Laponii,
często schodzi na drugi plan, przytłoczona opisami z życia głównego bohatera.
Mimo że jego relacje z innymi ludźmi są istotne dla dalszego rozwoju wydarzeń,
to jednak książkę czyta się monotonnie, zapominając o zagadce.
Ciekawym dla mnie elementem było wykreowanie fabuły opartej na potencjalnie
rzeczywistych problemach środowiskowych, które mogą być powodowane przez
kopalnie. Autor niejednokrotnie podkreślał problem niszczenia nieskażonej
jeszcze natury Finlandii, ludzkiego braku wyobraźni przy podejmowaniu
niektórych decyzji oraz przedstawiał swoją wizję przyszłości i konsekwencji zapoczątkowanych
technologii. Jego proekologiczne poglądy sprawiły, że zainteresowana tematem
finlandzkich kopalni odnalazłam informacje o ekologicznej katastrofie sprzed
kilku lat, kiedy to związki niklu, cynku i uranu skaziły wiele kilometrów
kwadratowych ziemi, niszcząc oczywiście całą naturę napotkaną po drodze. Nie
mam żadnych wątpliwości, że Kopaliśmy sobie grób jest pewnego rodzaju apelem o
bardziej racjonalne i przemyślane korzystanie z dobrodziejstw natury oraz
dbanie i nie zakłócanie jej rozwoju szczególnie na terenach uprzemysłowionych.
Mimo że autorowi nie udało się stworzyć trzymającego w napięciu wątku, a
problemy środowiskowe i relacje bohaterów często go przyćmiewały, to jednak
uważam, że jest to książka warta przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz