Niektóre okładki
wabią mnie swoim pięknem sprawiając, że czasami stają się głównym powodem dla którego
wybieram akurat konkretną pozycję. Cisza.
Kronika życia pewnego mordercy intryguje zarówno piękną, minimalistyczną i
klimatyczną oprawą graficzną, jak również samym tytułem.
Po tak doskonałej zapowiedzi książki, nie mogłam zostawić jej na pastwę losu i niezwłocznie się za nią zabrałam.
Po tak doskonałej zapowiedzi książki, nie mogłam zostawić jej na pastwę losu i niezwłocznie się za nią zabrałam.
Z tymi mordercami
bywa różnie i zapewne wie to każdy, ale mimo wszystko większość z nich to osoby
z problemami, czasami nawet z chorobami. Cisza jest nietypowym thrillerem
psychologicznym, który od kuchni prezentuje postępowanie mordercy. Niby książek
w tym klimacie powstało już całe mnóstwo, ale zapewniam Was, że ta jest bardzo
niepowtarzalna. Ale uważajcie, bo nie wszystkim przypadnie do gustu.
Historia
przedstawia cierpiącego na nadwrażliwość słuchową chłopca, który już w łonie
matki czuł się przytłoczony różnorodnością i głośnością dźwięków. Jego choroba
sprawiła, że od momentu narodzenia uznano go za upośledzonego i kompletnie
ignorowano – stał się społecznym odrzutkiem, którego nikt nie rozumiał, który
sam siebie do końca nie rozumiał. Jego życie nabrało rozpędu po śmierci matki.
Lubię
thrillery psychologiczne, lubię tematykę związaną z zabójstwami, ale z Ciszą
się nie polubiłam. Bardzo dużo oczekiwałam od tej pozycji i mimo że nie była
ona zła i nie czytałam jej jak za karę, to jednak nie wskoczy do grona
ulubionych książek, a wszystko za sprawą tego, że wydała mi się najzwyczajniej
w świecie przegadana. Mam w stosunku do niej bardzo mieszane uczucia, bo z
jednej strony podobał mi się zamysł samej fabuły, podobał mi się schemat
postaci głównego bohatera, ale z drugiej jednak wykonanie siadło, a książka
niestety zaczynała się dłużyć.
Autor już od
początku powieści nie ma przed czytelnikiem żadnych tajemnic – jak na złotej
tacy zostaje podany morderca wraz z motywem, który pcha go do popełniania kolejnych
zbrodni. W związku z tym, że cały możliwy wątek kryminalny już na samym
początku zostaje spalony, pozostaje jedynie motyw psychologiczny i opracowanie
życia Karla Heidemanna z dużą dokładnością od bardzo wczesnych lat –
powiedziałabym, że praktycznie od momentu kiedy stał się zygotą. Paradoks tej
powieści polega na tym, że w jednej postaci mamy dwa zupełnie przeciwstawne
aspekty, nie dające czytelnikowi spokoju – z jednej strony mamy chłopca
cierpiącego na hiperakuzję (gdzie z założenia już powinniśmy mu współczuć), a z
drugiej mordercę, który dokonuje kolejnych zbrodni, żeby sobie ulżyć (za co
powinien być przecież ukarany). Jak się okazuje, kluczowym problemem tej książki
staje się moralność i czytelnik zostaje wystawiony na próbę dokonania oceny
postępowania głównego bohatera, na podstawie przekroju jego życia, jego myśli i
wszelkich istotnych dla danego postępowania doświadczeń.
Fabuła Ciszy
szybko mnie znudziła, bo niemal nic nieprzewidywalnego nie działo się w tej
książce, a tak dogłębna analiza postępowania jeszcze bardziej osłabiała dynamizm
akcji – spodziewałam się jednak więcej thrillera, a mniej psychologii. Nie
polecam tej pozycji osobom, które szybko się nudzą brakiem działania i zwrotów
akcji.
Tytuł: Cisza. Kronika życia pewnego mordercy
Tytuł oryginału: Still. Chronik eines Mörders
Autor: Thomas Raab
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Data wydania: 13 września 2017
Cena katalogowa: 33,90 zł
Jak tak czytałam Twoją opinię, to naszła mnie myśl, że książka może być podobna trochę do "Pachnidła", z którym ani trochę się nie polubiłam. Także z tą książką mogłoby być podobnie, więc chyba sobie ją odpuszczę. Ewentualnie może kiedyś wypożyczę ją z biblioteki. :)
OdpowiedzUsuń