03 października

Norweska fotorelacja


Fani kryminałów już chyba tak mają, że w ich zbiorach muszą pojawić się Skandynawskie kryminały. Na moich półkach mimo wszystko królują amerykańscy pisarze, jednak Skandynawia zajmuje zaszczytne drugie miejsce. Trzecie, o dziwo, przypada Polakom.

Kiedy zapytano mnie, gdzie chciałabym polecieć na weekend, jeżeli miałabym do wyboru całą Europę, długo się zastanawiałam – początkowo nie potrafiłam podjąć decyzji. Myślałam, żeby może celować te cieplejsze krajce – Francja, Włochy, albo chociaż Chorwacja – skoro polska jesień odwiedziła nas wcześniej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Marzyło mi się, żeby jeszcze trochę pogrzać tyłek w cieple i przy okazji zwiedzić kawałek nieznanej ziemi. Szybko jednak odeszłam od tej myśli i rozważałam Irlandię albo Islandię, chociaż tam już stosunkowo chłodno i bywa też deszczowo. Kobiety chyba już to do siebie mają, że bez względu na wszystko są niezdecydowane i postawione w sytuacji dającej duże pole do popisu zaczynają trochę głupieć – przynajmniej ja zgłupiałam, zaczęłam ganiać własny ogon. Czas na podjęcie decyzji zaczął się kończyć, a ja ostatecznie – jak na kryminałoholika przystało – wybrałam Skandynawię, a dokładniej Norwegię.


Wszystkie zdjęcia są moją własnością i są chronione prawem autorskim. Zabrania się kopiowania i wykorzystywania zdjęć w jakikolwiek sposób.

Taki mamy klimat

Zawsze zastanawiałam się nad tym, czy rzeczywiście Norwegia jest tak malowniczym krajem jak przedstawiają ją w książkach. Moja mega bujna wyobraźnia zawsze przy skandynawskich powieściach dodaje coś jeszcze od siebie, przez co efekt końcowy jest bardziej spektakularny, a czytanie jeszcze przyjemniejsze. Wszystko wydaje się być otoczone magiczną aurą, będąc jednocześnie dzikie i nieokiełznane. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wysoko postawiłam poprzeczkę tej wycieczce, oczekiwałam, że Oslo spełni moje wymagania i przy okazji pokryje się z moimi wyobrażeniami o tym mieście, budowanymi właśnie za sprawą przewijających się tam autorów. A było dosłownie idealnie i najchętniej zostałabym tam na dłużej. A surowość norweskich krajobrazów rozkochała mnie w sobie.


Ulepimy dziś bałwana

Jako, że należę raczej do tych ciepłolubnych ludzi, odwiedzenie Norwegii w pełni zimy byłoby dla mnie nie lada wyzwaniem. Jednak po jesiennej wizycie mam ochotę na znacznie więcej - teraz pozostała mi jedynie masa zdjęć i niedosyt, że za szybko tej ich zimy nie zobaczę. W każdym razie już po głowie chodzi mi pomysł zorganizowania przyszłorocznej objazdowej wyprawy po fiordach, właśnie w sezonie zimowym.


Przecież nie jestem złodziejem

Nie odczuwam przyjemności ze spacerowania po polskich sklepach, ani tym bardziej po księgarniach, bo mam wrażenie, że na każdym kroku jestem obserwowana. Wiem, że nie we wszystkich miastach i sklepach tak jest, jednak w większości dostępnych sieciówek w Olsztynie właśnie tak to wygląda. Robię się nerwowa i zapominam o rzeczach, po które przyszłam, kiedy kątem oka widzę skradającego się, cichociemnego ochroniarza czy sprzedawcę. Przekraczając próg sklepu czuje się jakbym została oznaczona jako potencjalny złodziej.
Nawet nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie, kiedy weszłam do jednej z Norweskich księgarni, a ta swoją powierzchnią przypominała mały supermarket. Wszędzie pełno książek – po norwesku, angielsku, francusku… Czego dusza zapragnie. Pracownicy na wejściu uśmiechają się do Ciebie, życzą miłego dnia, a Ty możesz chodzić do woli, robić zdjęcia, wąchać, macać i nikt Ci nie przeszkadza, nikt Ci nie wciska promocyjnych pierdół, ani oczywiście nie podgląda.


Samotnicza surowość

W krajobrazach Norwegii jest pewna nostalgia, która sprawia, że myśli zaczynają krążyć z zawrotną prędkością i zaczyna się wspominać, tęsknić za przeszłością. Zakładam, że każdy ma inne podejście do dzikich i surowych widoków, ale ja się zatracam w nich i w swoich myślach bez reszty – taki już ze mnie introwertyk, co całe dnie siedziałby na łonie natury i wspominał, zamiast żyć teraźniejszością.


Możliwości
Pokonywanie własnych obaw jest fajne, szczególnie, kiedy ktoś popycha Cię do działania, jednocześnie wspierając. Jestem typem, który najlepiej czuje się w transporcie naziemnym – podróżowanie statkami i samolotami zawsze było dla mnie niekomfortowe, ale dzięki tej wycieczce zaczynam się chyba przełamywać. Moim wsparciem przy tej wyprawie była firma KAYAK, która umożliwiła mi zwiedzenie kawalątka Norwegii i która „zmusiła” mnie do pokonania własnych barier i usadzenia tyłka na pokładzie samolotu. A to właśnie dzięki ich wyszukiwarce ofert turystycznych mogłam znaleźć najtańsze przeloty w jedną i drugą stronę (dacie wiarę, że więcej kosztowało mnie dojechanie na lotnisko niż sam przelot), oraz atrakcje odbywające się w Oslo w trakcie wybranego przeze mnie weekendu.


Na koniec

Mogę tylko powiedzieć, że niezmiernie cieszę się z tej wyprawy i długo będę ją wspominać. A każdemu z Was polecam wybranie się tam osobiście, chociaż z nieco większym zapasem czasowym niż tylko weekend ;)


Wszystkie zdjęcia są moją własnością i są chronione prawem autorskim. Zabrania się kopiowania i wykorzystywania zdjęć w jakikolwiek sposób.
Serdecznie dziękuję firmie KAYAK za możliwość wyjazdu

6 komentarzy:

  1. Podróż do Skandynawii to moje marzenie. Fascynują mnie wszystkie kraje skandynawskie, chyba poza Finlandią. I nie ma tu żadnego racjonalnego powodu, żebym tak dyskryminowała Finlandię, ale czytam sporo o Danii, Szwecji, Norwegii i Islandii, a o Finlandii tak mało, że nie wzbudziła we mnie takiego apetytu jak pozostałe kraje.
    Gratuluję wyprawy i pięknych zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia!!! Bardzo zachęcają do odwiedzania Norwegii. Sama bardzo chętnie bym pojechała.

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne zdjęcia :) aż chce się tam pojechać

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia! :) Klimatyczne, choć szkoda, że nie było jeszcze bardziej ponuro :P Bo wtedy byłoby już zupełnie kryminalnie, choć przypuszczam, że gorzej by się zwiedzało ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjne zdjęcia. Jeśli podobała Ci się Norwegia, koniecznie powinnaś pojechać do Danii, a konkretniej do Kopenhagi. Problemem mogłoby być jedynie to, że weekend nie byłby wystarczająco długi na zwiedzanie :) Pieknie tam jest.
    Kolejnym co Ci polecam jest wiecznie zielona wyspa, czyli Irlandia. Co do zwiedzania to polecam okolice, w których ja mieszkam czyli miasto Cork i wioski położone w okręgu. Widoki są nieziemskie. Dużo dzikich plaż i wszędzie woda do okola :) Jeśli wolisz shopping, to Dublin wpasuje się w Twoje gusta. Jest większy i bardziej przypomina Londyn, zatłoczony i pełen ludzi żyjących w pospiechu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.