Niebieski
poniedziałek (blue Monday) uznany jest za najbardziej depresyjny dzień w roku,
a oficjalnie wprowadzony został przez brytyjskiego psychologa, Cliffa Arnalla w
2004 roku.
Arnall stworzył matematyczny wzór uwzględniający czynniki
meteorologiczne, psychologiczne i ekonomiczne, który umożliwił mu wyznaczenie
najbardziej dołującego dnia w roku. Pewnie zdajecie sobie sprawę z tego, że
wpływ na nasze samopoczucie ma przede wszystkim długość dnia i nasłonecznienie,
ale też ważną rolę odgrywają niedotrzymywane postanowienia noworoczne czy
zobowiązania finansowe ciągnące się jeszcze po świętach Bożego Narodzenia.
Wyliczenia Brytyjczyka
raczej powinno się traktować z przymrużeniem oka, ale powinniście mieć
świadomość, że wszelkie dzisiejsze niepowodzenia możecie śmiało zwalać na
niebieski poniedziałek.
Nie wiem jak jest u
Was, ale mnie w tym roku aura tego depresyjnego dnia ominęła szerokim łukiem. W
każdym razie zdecydowałam się na przygotowanie czterech książkowych propozycji,
idealnie odpowiadających melancholii, którą powinniśmy dziś emanować.
Pierwszą z moich
propozycji jest książka Cudowny chłopak (wcześniej wydana jako Cud chłopak), która
od 2014 roku dostępna jest w polskiej wersji językowej, a aktualnie wraca do
łask ze względu na ekranizację, która prawdopodobnie lada dzień pojawi się w
kinach.
Z początku
podchodziłam do tej historii z lekkim dystansem, ale z każdą kolejną stroną
coraz bardziej zatracałam się w Auggiem. Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że
Cudowny chłopak jest książką uroczą, ale jednocześnie bardzo mądrą. Wydawać by
się mogło, że jest trochę infantylna – ze względu na młodych bohaterów i
przedstawienie różnych wydarzeń z ich perspektywy – ale niesie za sobą przekaz,
który wielu dorosłym też przydałoby się wbić do głowy.
Tym, których książka
zupełnie nie interesuje, polecam ekranizacje (może wtedy nabierzecie ochoty na
pierwowzór). Obawiałam się, że film okaże się klapą, bo niestety ale większość
reżyserów ma to do siebie, że lubią psuć piękne historie, ale tym razem tak się
nie stało. Drobne różnice były, ograniczenie niektórych wątków było zauważalne,
ale całokształt wypada na duży plus.
O Cud chłopaku
przeczytacie u Bardziej lubię książki niż ludzi – tutaj.
Trailer filmu
Fragment książki jako audiobook
Drugą propozycją,
znacznie bardziej dołującą niż Cud chłopak, jest Jeszcze jeden oddech. To poruszająca
historia neurochirurga – Paula Kalanithiego – którego kariera i życie osobiste
wiszą na włosku po zdiagnozowaniu IV stadium raka płuc. To bardzo osobista
relacja z życia osobistego i zawodowego, która nie ma na celu wywyższenie
postaci autora i ukazanie jego umiejętności w jak najlepszym świetle, a
natchnienie czytelników do walki o godne i szczęśliwe życie. Rzadko
zdarza się, żeby książka przyprawiła mnie o łzy, a przy tej pozycji było mi
ciężko się powstrzymać.
O książce Jeszcze
jeden oddech przeczytacie tutaj.
Booktrailer możecie obejrzeć poniżej
A fragmentu książki możecie posłuchać dzięki portalowi Audioteka.
Gwiazd naszych wina
to kolejna z książek przeznaczonych dla młodszych czytelników, która idealnie
nada się również dla bardziej dojrzałych i zaprawionych w książkowych bojach
czytaczy. Waszej uwadze polecam również ekranizację, która mam wrażenie, że
była równie dobra jak pierwowzór. I jedno, i drugie nieźle wyciska łzy! Historia opisana przez Johna Greena
przedstawia fragment życia Hazel, nastolatki, która boryka się z powikłaniami
pojawiającymi się po jej zachorowaniu na raka. Jej życiowym kompanem, od
momentu zdiagnozowania choroby, stał się Philip – aparat tlenowy umożliwiający
jej normalne oddychanie. Nudne i monotonne życie zaczyna nabierać barw, gdy na
spotkaniu grupy wsparcia dziewczyna poznaje Augustusa.
O Gwiazd naszych wina
przeczytacie tutaj.
Trailer filmu
Co łączy te trzy
książki? Zdecydowanie temat chorób. W dwóch przypadkach rak i w jednym
deformacja. Dla mnie osobiście tematy związane z potencjalnie nieuleczalnymi
chorobami są jednymi z cięższych do przyswojenia, do zaakceptowania. Gorsze są
tylko filmy, w których giną zwierzęta, bo po tych tygodniami potrafię chodzić
rozbita. Oczywiście polecam Wam wszystkie trzy pozycje i zwracam też uwagę na
czwartą, która jest jeszcze przed Wami, a jej premiera będzie miała miejsce
dopiero 15 lutego 2018 r.
Chodzi mi o Wyspę
autorstwa Sigríður Hagalín Björnsdóttir, islandzkiej autorki, która swoją dystopijną
wizją wzbudziła ogromny niepokój na Islandii. Wydawałoby się, że takie piękne
miejsce jest rajem dla osiedlonego na wyspie społeczeństwa, tak zresztą było,
ale do czasu. Autorka zdecydowanie popuściła wodzę fantazji i przedstawiła ten
mały raj jako piekło na ziemi, gdzie nie ma mowy o bezpieczeństwie żywieniowym
i samowystarczalności. To jedna z bardziej niepokojących książek, które miałam
okazję czytać. Magia tej powieści zdecydowanie tkwi w jej rzeczywistości.
Informację o książce
możecie przeczytać na stronie Wydawcy tutaj.
A ocenę książki na Goodreads znajdziecie tutaj.
Dziękuję wszystkim,
którym udało się wytrwać do końca. Trzymam kciuki za to, aby Wasz niebieski
poniedziałek jednak nie był taki tragiczny. Koniecznie dajcie znać, czy macie w planach którąś z
wymienionych przeze mnie książek, a może którąś już czytaliście?
Ale wiesz, że blue monday to smutny poniedziałek a niebieski?
OdpowiedzUsuńWiem :) mój jest niebieski, żeby pasował do niebieskich okładek ;)
UsuńHmm..pierwsze trzy tytuły nie dla mnie, ale ten ostatni wygląda ciekawie. Książki o Islandii lubię czytać tylko jeśli autor stamtąd pochodzi i pisze w tamtym języku :) Wtedy tylko czuć ducha miejsca! :)
OdpowiedzUsuńMój Blue Monday nie był aż tak zły, choć trochę smutny. Zakopuję się pod koc i zaczynam nową książkę :)
Z tych książek znam tylko "Gwiazd naszych wina", ale z resztą bardzo chętnie bym się zapoznała, chociaż smutne dni, to wolę raczej spędzać z czymś wesołym. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam ani jednej książki, które tutaj są przedstawione.
OdpowiedzUsuńJednak przy odrobinie czasu z chęcią się z nimi zapoznam.
Serdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Czytałam ,,Gwiazd naszych wina" a wcześniej ,,Bez mojej zgody", Jodi Picoult obie książki ze śmiertelną chorobą w tle. Jednak w obu przypadkach, podobało mi się, że chorzy bohaterowie czasami potrafili drwić z choroby. Niesamowite jest to też, że człowiek jest w stanie dostosować się do każdych sytuacji życiowych. W obu przypadkach po zakończeniu lektury, mój stan był melancholijny, dużo myślałam o śmierci. Czasami, myślę, że jestem za wrażliwa na takie książki.
OdpowiedzUsuńCo do reszty podanych przez Ciebie tytułów, nie miałam okazji przeczytać.
Pozdrawiam. :)