Przed Wami krótka rozmowa z islandzką debiutantką, której książka – Wyspa, wydana przez
Wydawnictwo Literackie – ma właśnie dziś oficjalną premierę w Polsce.
O tym jak
bardzo kocham nordyckie klimaty pisałam już tutaj, ale musicie
wiedzieć, że nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie i totalnie cieszę
się, że się na nią zdecydowałam, chociaż odbiega od gatunków, po które sięgam
najczęściej. Przed zabraniem się za nią powinniście wiedzieć, że to nie jest
pozycja, która spodoba się każdemu. Jest specyficzna, bardzo mroczna i
tajemnicza, ale to najbardziej rzeczywista dystopia po jaką miałam okazję dotychczas
sięgnąć (moją opinię o książce możecie przeczytać tutaj). Mam nadzieję,
że nasza rozmowa zachęci Was do sięgnięcia po tę pozycję.
Sigríður Hagalín Björnsdóttir
(ur. 1974) – znana islandzka dziennikarka radiowa. Komentuje wydarzenia
krajowe i międzynarodowe, przeprowadza wywiady z politykami i naukowcami, co
daje jej doskonały wgląd w procesy decyzyjne i współczesną politykę. Wyspa jest
jej debiutem literackim. Jak zauważyła autorka w jednym z wywiadów, powieść tę
chciała napisać już dawno, ale była przekonana, że ktoś inny wcześniej musiał
wpaść na ten pomysł [źródło opisu].
Rude recenzuje: Czy praca jako dziennikarka radiowa miła wpływ na
powstanie tego debiutu?
Sigríður Hagalín Björnsdóttir: Zdecydowanie tak. Pracuję w telewizji i radiu, i
myślę, że właśnie dzięki mojej pracy ta książka jest bardziej rzeczywista. Jest
mocno skoncentrowana na relacji między mediami a rządem. Wierzę, że zadaniem
dziennikarzy jest kontrolowanie polityków, zmuszanie ich do ponoszenia odpowiedzialności
za ich słowa i działania, a ta książka dotyczy właśnie tego, co dzieje się, gdy
dziennikarze i społeczeństwo stają się zbyt wystraszeni, aby zadać te najtrudniejsze,
ale nadal niezbędne, pytania.
Czy komentowanie wydarzeń z kraju i zagranicy ułatwiły
Ci pracę n ad książką?
Myślę, że bardzo ułatwiło mi to sprawę. Zarówno dlatego, że jestem przyzwyczajona do pracy i pisania na określony termin, ale także dlatego, że pomogło mi skoncentrować fabułę książki na historii, którą dobrze znam. Na przykład, mogłabym użyć fikcyjnych wiadomości, aby przedstawić zarys historii i dać czytelnikowi ogólne wyobrażenie o tym, co dzieje się w kraju, bez konieczności pisania tego w mojej książce.
Jesteś
pesymistką?
Nie, absolutnie nie. W rzeczywistości jestem osobą bardzo optymistyczną i pogodną. Znajomi nie wiedzieli, skąd wziął się cały ten mrok. Ale książka to ćwiczenie myślowe, to najgorszy scenariusz z możliwych. I nie powinniśmy bać się wyobrażać sobie, jakie są alternatywy dla cywilizacji i demokracji.
Bardzo intryguje mnie, co właściwie natchnęło Cię do
„skrzywdzenia” swojego własnego kraju?
Ha ha! Wydaje mi się, że myślenie o tych najgorszych rzeczach, które mogą przydarzyć się naszemu państwu jest bardzo zdrowe, można to trochę odbierać jako ostrzeżenie. Islandia jest odizolowana geograficznie od innych państw i myślę, że strach przed tą izolacją ma kluczowe znaczenie dla psychiki typowego Islandczyka. Swoją drogą, ciekawe jest również to, jak niewiele łączy nas ze światem zewnętrznym – to właściwie kilka kabli oceanicznych. Zaintrygowało mnie również to, jak bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do takiego dostatniego życia. Islandia dawała sobie radę w czasie II Wojny Światowej, w przeciwieństwie do większości innych narodów europejskich – nie dotykała nas bieda ani głód. Większość sytuacji w książce pochodzi z wiadomości, z Syrii, Konga, byłej Jugosławii. Myślę, że nie zaszkodzi jeżeli bogaty zachodni naród wyobrazi sobie wreszcie siebie w bardzo niekomfortowej sytuacji.
Wyobrażasz sobie Islandię jako samowystarczalną?
Islandia przez wiele stuleci była samowystarczalna,
ale to były stosunkowo ciężkie czasu. Islandia prawdopodobnie mogłaby utrzymać
wszystkich swoich obywateli, gdyby miała dostęp do ropy dla statków rybackich i
gdyby wszystkie decyzje podjęte przez rząd były racjonalne. Ale to nie wszystko,
najważniejsze wydaje się to, aby sprawić, by naród podejmował racjonalne
decyzje, mimo ciągłego życia w strachu.
Myślisz, że gdyby doszło do takiej katastrofy ludzie
ulegliby strachowi, ostatecznie popadliby w panikę?
Myślę, że byłoby to nieuniknione. Doświadczyliśmy tego
w październiku 2008 r., kiedy Islandię dotknął
krach finansowy, a ludzie wpadli w szał i kupowali ryż i makaron w ogromnych
ilościach, na zapas. A potem nadciągnęły zamieszki, przy czym chodziło tylko o
pieniądze. Myślę, że gdyby nadeszła prawdziwa katastrofa, największym wyzwaniem
byłoby powstrzymanie krajów od popadnięcia w chaos, bez sięgania po środki
autorytarne.
Z którym ze swoich bohaterów najbardziej się
utożsamiasz?
Wszystkich obdarowałam cząstką siebie. Mocno
identyfikuję się z Hjaltim, który jest próżnym dziennikarzem i Marią, która
jest bardzo silną matką.
Jeden z bohaterów jest dziennikarzem – przypadek?
To nie był przypadek, chciałam napisać o mojej pracy,
o tym jak ważne dla demokracji są środki przekazu społecznego.
W jaki sposób dobierałaś głównych bohaterów? Mamy od
początku tajemniczy Głód, Hjalti, Marię, Marę…
Szczerze mówiąc nie wiem. Pojawili się w mojej głowie
niemal całkowicie ukształtowali. Hjalti sprawił mi najwięcej problemów,
musiałam podchodzić do niego kilka razy, żeby nie był za bardzo nieznośny, ale
reszta postaci wyszła spod moich palców, po prostu w czasie pisania.
Dlaczego
zdecydowałaś się na ograniczenie opisów otoczenia i przyrody praktycznie do
minimum?
Może tak to wyszło dlatego, że jestem dziennikarką telewizyjną i
właściwie nie przywiązuję wagi do opisywania otoczenia. Ale też nie chciałam,
żeby każdy w Islandii wiedział, gdzie znajduje się fiord, na którym przebywa
starzec.
Czy powstanie tej książki zmieniło coś w Twoim życiu?
Tak, powstanie Wyspy wiele zmieniło w moim życiu, ale
mimo ujawnienia się było bardzo przyjemnym doświadczeniem. Ale nie rezygnuję z
pracy, ani nic w tym stylu. Liczę na to, że uda mi się połączyć pisanie z
dziennikarstwem.
A jak islandzkie społeczeństwo zareagowało na tę
książkę? Wiem, że Wyspę nominowano już do The Icelandic Women’s Literature
Prize 2017, spotkałam się też z opiniami, że powinno się dodać tę książkę do
listy lektur szkolnych, więc zakładam, że książka zrobiła wrażenie?
Byłam bardzo zaskoczona przyjęciem. Oczywiście nie
każdemu książka się spodobała, ale spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami
i wiele osób powiedziało mi, że czekało na taką książkę.
Spodziewałaś się takiej reakcji?
Nie, obierałam to jako prywatny projekt, a na początku
nie miałam nawet w planach publikowania tego jako książki. Chociaż pojawiały
się myśli o jej wydaniu i o tym, że fajnie by było gdyby po jej wydaniu
przeczytałoby ją chociaż 100 osób, stąd reakcja była dla mnie dużym
zaskoczeniem.
Co najbardziej Ci się podoba w byciu pisarką?
Bycie pisarzem nie jest łatwym zadaniem i nie wiem,
czy potrafiłabym oddać się temu całkowicie. Ale otworzenie się, przelanie
swoich myśli na papier czy stworzenie bohaterów, którzy stają się praktycznie
częścią rodziny, jest niesamowicie magiczne. To bardzo osobiste, rzeczywiste i
trochę też przerażające.
Masz jakieś rytuały, które praktykujesz w czasie
pisania?
Nie mam żadnych rytuałów, ale staram się pracować
codziennie między 9 a 17. Trzymam się określonych terminów, więc muszę zachować
ciągłość pracy. Poza tym staram się codziennie biegać, spacerować z psem i być
miła dla mojej rodziny.
A po jakie książki najchętniej sięgasz w wolnym
czasie?
Najchętniej powieści historyczne i biograficzne.
Uwielbiam Margaret Atwood, Davida Mitchella, Paula Austera, Murakamiego, a
aktualnie całkowicie pochłonęła mnie książka Manhattan Beach autorstwa Jennifer
Egan.
Zdradzisz, czy masz plany na kolejne książki?
Aktualnie pracuję nad pewnym szkicem, ale póki co nie
jestem z niego zadowolona i nie wiem, czy uda mi się zamienić go w powieść.
Zobaczymy.
Co chciałaś przekazać swoim czytelnikom poprzez Wyspę?
Chciałam napisać o tym co oznacza należenie do rodziny
albo narodu, cywilizacji.
I na koniec, co najlepiej zapamiętasz z wizyty w Polsce?
Kolejna osoba zachwycona pierogami! ♥
OdpowiedzUsuńWyspą zainteresowałam się przez Twoją recenzję, a teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa tej pozycji. Autorka wydaje się z tej rozmowy naprawdę świetną osobą. Mam nadzieję, że jak dziś odwiedzę Empik, to Wyspa już będzie do kupienia. :D