Po książki o takiej tematyce sięgam stosunkowo rzadko, chociaż wynika to
raczej z tego, że żadna z tych popularnonaukowych książek o genetyce nie była
(a przynajmniej nie te, na które miałam okazję wpaść) napisana w przystępny
sposób, żeby nie męczyła i nie nudziła.
Nie zrozumcie mnie źle – bardzo lubię
książki, z których mogę się czegoś nauczyć, dzięki którym mogę liznąć tematy, z
którymi do tej pory nie miałam większej styczności, ale pewnie sami jesteście
świadomi, że odbiór książki zależy od stylu jakim dana książka jest napisana.
W pierwszej chwili kiedy spojrzałam na okładkę Mojej europejskiej rodziny
pomyślałam, że to kolejna obyczajówka z jakimiś pseudonaukowymi elementami.
Opis dał mi więcej do myślenia, ale nadal byłam bardzo niepewna tej książki,
mimo że gdzieś tam podświadomie byłam nią bardzo zaintrygowana. Sprawa
wyjaśniła się zaledwie po kilku stronach wstępu, na których autorka poza tym,
że dzieli się z czytelnikiem prywatą, to dodatkowo informuje o co tak właściwie
chodzi i skąd wziął się pomysł na taką publikację.
Moja europejska rodzina Karin Bojs to książka, w której autorka łączy
wątki prehistorii z dziejami jej rodziny. Na przykładzie jej przodków i odkryć
czytelnik zostaje wprowadzony w tematy ściśle związane z genetyką, ale również
otrzymuje możliwość prześledzenia historii ludzkości na kilkadziesiąt tysięcy
lat wstecz.
Od paru lat można zanalizować cały materiał genetyczny człowieka w ciągu kilku godzin. Naukowcy są nawet w stanie poddać analizie DNA ludzi, którzy nie żyją od dziesiątków, a w jednym czy dwóch przypadkach także od stu tysięcy lat.
Karin Bojs stworzyła książkę, która mimo ciężkiego charakteru i bardzo
obszernego tematu nie sprawia większych problemów. Wydawać by się mogło, że skoro
skupia się na genetyce i historii, to w odbiorze mogłaby być ciężka,
szczególnie dla tych, którzy podstaw w tych dziedzinach nie mają. Jeżeli o mnie
chodzi – genetykę mam opanowaną na bardzo podstawowym poziomie, a historię
zawsze omijałam szerokim łukiem, jednak ta książka jest najlepszym, co mogło mi
się trafić w tym miesiącu, co wreszcie mnie zaciekawiło i zainspirowało. Nie
powiem, Moja europejska rodzina może momentami przytłaczać i może wydawać się
trudna, ale nie ze względu na nudny temat czy brak odpowiedniego warsztatu
autorki, ale właśnie przez przesycenie nowymi informacjami, które na bieżąco
trzeba układać sobie w głowie. Nie jest to angażująca powieść, w której czekamy
na rozwinięcie fabuły i wciągnięcie w wir wydarzeń, ale zapewniam Was, że
odkrycia autorki będą na tyle intrygujące, że czytanie tej popularnonaukowej książki
nie będzie dla Was męczarnią. Nie jest to zatem książka na jeden wieczór, ale zdecydowanie
warto poświęcić jej swój czas.
Wiele genów odpowiedzialnych za choroby psychiczne pojawia się jako mutacja przy tworzeniu nowego życia. Ten przełomowy wniosek zrewolucjonizował badania nad schizofrenią oraz kilkoma innymi chorobami psychicznymi.
To jedna z tych książek, które są stosunkowo ciężkie do przebrnięcia, ale
otwierają umysł i dostarczają ogrom wiedzy. Trochę żałuję, że musiałam
przebrnąć przez nią tak szybko, ale z pewnością do niej wrócę, żeby na
spokojnie jeszcze raz przeczytać fragmenty, które najbardziej mnie zaintrygowały
i zainteresowały. Poza tym, że moja głowa aż kipi od genetycznych i
antropologicznych ciekawostek, to między tymi nowinkami pojawił się pomysł
prześledzenia historii swojej rodziny – może nie aż do czasów prehistorycznych,
ale nawet kilka pokoleń wstecz.
Moja europejska rodzina póki co zyskuje tytuł najbardziej inspirującej
książki tego roku.
Tytuł: Moja europejska rodzina
Tytuł oryginału: My European Family: The First 54,000 Years
Autor: Karin Bojs
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 448
Data wydania: 23 maja 2018
Cena katalogowa:
Moja ocena: 7,5/10
Moja ocena: 7,5/10
Od dawna mam na uwadze tę książkę. Koniecznie muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń