Duszpasterz jako główny bohater kryminału?
Bardzo rzadko spotykam się z kryminałami niemieckich
autorów, a Wiara, miłość, śmierć była
drugą taką książką, którą przeczytałam w całym swoim czytelniczym życiu. Teraz
dopiero zastanowiłam się nad tym, jak niewiele czytam krwistych powieści z
innych krajów niż te anglojęzyczne. Oczywiście nie wliczając też książek
naszych rodzimych autorów.
Skok z wysokiego most wprost do rzeki często wiąże
się ze śmiercią na miejscu – jeżeli nie zabija sama wysokość, zawsze jest
możliwość utonięcia. Na moście nad Renem policjant przymierza się do skoku. Na
miejscu pojawia się pastor Martin Bauer, który chcąc pomóc znajomemu z komendy,
rzuca się przed nim prosto do rzeki. Policjant natychmiast skacze za duchownym,
jednak już nie z samobójczymi myślami, a chęcią pomocy temu drugiemu. Obaj
przeżywają starcie z rzeką, a Bauer ma nadzieję, że pomógł koledze i tamten pozbył
się wszystkich życiowych wątpliwości. Jednak niedługo potem odnalezione zostają
zwłoki policjanta. Większość myśli, że to kolejny skok samobójczy, pasterz ma
jednak spore wątpliwości.
Wiara, miłość,
śmierć szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie tym, że głównym bohaterem
powieści nie okazał się ani detektyw, ani policjant. Pierwszy raz spotkałam się
z bohaterem w roli policyjnego duchowego, który mimo że nie do końca spełniał
się w roli kapelana, to sprawił, że ten kryminał wydawał się bardziej świeży.
Przyznać trzeba, że pastor był najbardziej wyrazistą postacią, a w duecie z
funkcjonariuszką policji nieźle dawał sobie radę. Nie wiem dokładnie jak
wyglądają w Niemczech obowiązki pastora, jednak względem mojego wyobrażenia
zabrakło takich psychologicznych smaczków i bezpośrednich odniesień do wiary.
Gdybym nie wiedziała, że Martin Bauer jest duchownych prawdopodobnie po prostu
myślałabym, że to jakiś nienormalny śledczy, który sam nie załatwia
formalności.
Moim zdaniem historia wykreowana przez Petera Gallerta
i Jörga Reitera jest połączeniem kryminału i sensacji – dużo się dzieje na
kartach tej powieści. Czasami wydawało mi się, że wydarzenia posuwają się za
szybko, przez co momentami brakowało im realizmu. Już od początku książki
odnosiłam wrażenie, że autorzy dążyli do stworzenia spektakularnych i mocno
dramatycznych wydarzeń, ale nie odebrałam tego jako wadę. Sądzę, że z klimatem
noir, wspomnianym w okładkowym opisie, ta powieść ma niewiele wspólnego.
Głównie wynika to z tego, że znaczna większość opisywanych wydarzeń i mnogość
klejonych ze sobą wątków wprowadzają tak duży dynamizm do tej powieści, że noir
na dobrą sprawę nie ma się nawet gdzie tam zaczepić. Poza drobnymi niuansami to
dobra powieść i na pewno będę wspominać ją znacznie pozytywniej, niż poprzednią
książkę niemieckiego autora, którą miałam okazję przeczytać.
Ten niemiecki kryminał przyniósł mi wiele nowych
książkowych doznań, z którymi spotykam się bardzo rzadko. Mimo że dynamika
fabuły i niektórych postaci nie do końca mi odpowiadała, to osoba pastora jako
głównego bohatera, pomysł na historię i zgrabne poplątanie wątków sprawiły, że
książkę czytałam z zaangażowaniem oczekując rozwiązania tej tajemniczej sprawy.
Myślę, że Wiara, miłość, śmierć
idealnie sprawdzi się u osób, które dopiero przekonują się do czytania albo
decydują się na przejście na bardziej brutalną literaturę. Wszyscy czytelnicy
wprawieni w kryminalne sprawy też nie poczują zawodu.
Tytuł: Wiara, miłość, śmierć
Tytuł oryginału: Glaube Liebe Tod
Autor: Peter Gallert, Jörg Reiter
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 416
Data wydania: 14 stycznia 2019
Cena katalogowa: 34,90 zł
Moja ocena: 6,5/10
"Wiara, miłość i śmierć" to naprawdę niezłe połączenie kryminału i sensacji, w którym zaskakuje nie tylko intryga, ale i sam główny bohater. Czyta się naprawdę dobrze, więc gorąco polecamy wraz z Tobą! Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuń