Grek
– pseudonim
Autora wymyślony na potrzeby tej książki. Kryjący się pod nim gangster kradł,
oszukiwał, porywał ludzi, zlecał zabójstwa – każdy czuł przed nim respekt.
Początek jego przestępczej kariery przypadł na lata dziewięćdziesiąte – czas
drapieżnego polskiego kapitalizmu. Grek wspinał się po szczeblach gangsterskiej
hierarchii, aż doszedł na szczyt. Pewne wydarzenia sprawiły jednak, że
postanowił skończyć z dotychczasowym fachem i zacząć wszystko od nowa.
Uczciwie.
Teraz swoimi doświadczeniami, także tymi z więzienia, dzieli się z czytelnikiem. Twierdzi, że pisze książki ku przestrodze. W jego relacji nie ma imion i nazwisk, jednak opowiedziana przez niego historia jest prawdziwa. [źródło opisu]
Teraz swoimi doświadczeniami, także tymi z więzienia, dzieli się z czytelnikiem. Twierdzi, że pisze książki ku przestrodze. W jego relacji nie ma imion i nazwisk, jednak opowiedziana przez niego historia jest prawdziwa. [źródło opisu]
Premiera "Siedziałem w więzieniu. Prawdziwa historia" 27.02.2019 |
Paula Sieczko: Na początek prosiłabym Cię o podsumowanie ile lat spędziłeś w więzieniach, jakiego były typu i jak byłeś klasyfikowany jako więzień?
Grek: W zakładach
karnych przesiedziałem w sumie 8 lat bez trzech miesięcy. Cztery pierwsze lata
siedziałem ze statusem więźnia niebezpiecznego (kompletnie nie wiedziałem z
jakiego powodu), następne cztery lata siedziałem już na normalnych oddziałach,
jeżeli zakłady karne można nazwać normalnymi…
Za co trafia
się na oddział dla więźniów niebezpiecznych i jakie panują tam warunki?
Na enki trafia
się z różnych przyczyn. Z perspektywy kilku lat pobytu na enkach mogę stwierdzić,
że jest to uzależnione od czyjejś fanaberii. Zostałem zatrzymany w piątek i
aresztowany na trzy miesiące. Po trzech dniach zawołano mnie do wychowawcy,
okrążyło mnie kilku klawiszy i odczytano mi jakąś dziwną formułkę, że „wszyscy
się mnie boją i dla wszystkich bezpieczeństwa, zostaję uznany za więźnia
niebezpiecznego” i zamknięto mnie na prawie cztery lata do lochu. Bez żadnej
przyczyny. Nie miałem żadnej awantury z nikim. Byłem grzecznym osadzonym.
Podobno za artykuły, że byłem w zorganizowanej grupie przestępczej o
charakterze zbrojnym. Tylko, że wielu innych osadzonych z takimi artykułami nie
zamykano w takich kazamatach. Dodam, że morderców dzieci, pedofilii i
gwałcicieli tam nie zamykano. Oni siedzieli na normalnych oddziałach, dobrze
chronieni. Warunki panują tam koszmarne. Naturalnie każdy zakład karny ma swój
regulamin i swoje zasady, ale więzień ze statusem enki jest nikim. Nie ma
żadnych praw i nie może o nic prosić. Uważam, że taki więzień jest traktowany
gorzej niż pedofile. Przez cztery lata zawsze kiedy wychodziłem z celi
zakładano mi łańcuchy na nadgarstki i nogi. Mogłem robić jedynie małe kroczki. Po
kilku latach zapomina się jak chodzić prawidłowo. Tragedia. Na tych oddziałach
nie dochodzi do bójek, ani napaści na funkcjonariuszy... Więc po co te enki
istnieją?
Czy w
zamkniętych zakładach karnych więźniowie mogą porozumiewać się między celami?
W zakładach
karnych więźniowie porozumiewają się na kilka sposobów. Są grypsy, można z kimś
rozmawiać przez okno. Jest dużo sposobów, ale są one niedozwolone. Różnie do
tego podchodzą klawisze. Skontaktować się z drugim więźniem to nie problem.
Chyba, że siedzi się na enkach w jakichś kazamatach. Ja siedziałem w takim
areszcie przez dwa lata, zero kontaktu z kimkolwiek...zero, nic.
fot. Natalia Twardy, Publicat S.A. |
Czy
więźniowie, mimo zakazów porozumiewania się między celami, próbują się ze sobą
kontaktować? Jakie są kary za złamanie takiego zakazu?
Można się kontaktować choć
jest to nielegalne. Można dostać za to kwit - czyli naganę. Za taki kwit możemy
stracić paczkę. Za moich czasów tak było, teraz paczek nie ma. Mogli nam też zabrać
telewizor lub widzenie z rodziną. Kwit w aktach szkodził przy prośbie o
warunkowe zwolnienie. Ja byłem rekordzistą podobno. Przez 8 lat odsiadki nie
miałem żadnej kary, ale na enkach siedziałem - nie mam pojęcia za co.
Kiedy
przeprowadzane jest przeszukanie cel i do czego ma ono doprowadzić?
Na normalnych celach, tj. nie na enkach, praktycznie
nie ma przeszukań. Poza dwoma ogólnymi kipiszami na święta wielkanocne i
bożonarodzeniowe. Naturalnie wszyscy więźniowie wiedzą kiedy one będą. Na
enkach były dwa przeszukanie dziennie. Nie miały one na celu coś znaleźć, bo na
enkach nie wolno było mieć nic, tylko miały na celu gnębienie więźniów. Np.
mnie rozrzucano na ziemię zdjęcia moich dzieci. Niektórzy klawisze bardzo mnie
prowokowali. Naturalnie, tylko jak byli w grupie, a ja byłem w łańcuchach. Ale
to z reguły były młode szczeniaki, które chciały wykazać się przy swoich
dowódcach. W każdej grupie zawodowej zawsze można znaleźć jakąś mendę... Większość
klawiszy to byli jednak porządni ludzie.
Zawsze
ciekawiło mnie na jakiej zasadzie przydzielane są cele dzielone, jak dopasowywani
są do siebie współwięźniowie?
Mówimy tutaj o celach na normalnych oddziałach, bo
enki z reguły są pojedyncze. Starzy więźniowie sami dobierają sobie kompanów
pod celę. To jest taki niepisany układ. Każdy zakład karny chce mieć spokój i
dogaduje się ze starymi więźniami. Jeżeli to są młodzi skazańcy to wychowawcy i
klawisze wiedzą z doświadczenia kogo gdzie mają posadzić, żeby nie było
awantur. Pedofile, gwałciciele, matkobójcy mają swoje cele i tam siedzą w swoim
towarzystwie, ale zdarzają się pomyłki – osobiście też takich pomyłek
doświadczyłem.
Czym są grypsy
i jak poznać, że osadzony jest grypsujący?
Grypsy to
wiadomości, które są przekazywane innemu więźniowi tak aby nikt inny tej
wiadomości nie przeczytał. Najczęściej były to małe karteczki zapisywane przez
więźniów. Każdy grypsujący więzień musi mieć zapisane w aktach w więzieniu, że
należy do grypsujących. Każdy grypsujący ma obowiązek, czy to na spacerze, czy u
lekarza czy gdzieś indziej, oznajmiać, że grypsuje. Po wejściu do nowej celi też
mówi, że grypsuje. Jest to takie pajacowanie, nic nie znaczące od wielu już
lat. Sam zrezygnowałem z grypsowania po kilku latach gdy zobaczyłem, że całe to
grypsowanie nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek zasadami.
Wiem, że w
niektórych więzieniach osadzeni zarabiają, że są zatrudnieni do różnych
obowiązków. Czy Ty w czasie swojej odsiadki też pracowałeś? Jak więźniowie
werbowani są do pracy i jakie obowiązki są im przydzielane?
Tego właśnie nie rozumiałem i do dzisiaj nie
rozumiem. Dlaczego więźniowie nie mogą pracować, choćby przy remontach szkół
czy przedszkoli? Mało jest takich więźniów, którzy mogą pracować i to
najczęściej na terenie zakładu karnego. Z reguły praca jest dla zaufanych. Każdy
niech sam zrozumie o co mi chodzi. Ja prosiłem przez dłuższy czas o jakąkolwiek
pracę i mi odmawiano. Przed końcem kary, kiedy siedziałem już na normalnym
oddziale, mogłem wychodzić na tzw. porządki. Zamiatałem oddział i sprzątałem [śmiech].
Tak, ja. Dzięki temu mogłem wyjść z celi na kilka godzin. Czułem się jak na
wakacjach. Każdy więzień marzy o pracy, proszę mi wierzyć, tylko nie każdy się
do tego przyzna - będąc już na wolności...[śmiech]. Praca naturalnie może być
za darmo i z reguły jest za symboliczną złotówkę.
Gdybyś mógł
podsumować, jak się żyje w więzieniu? Czy faktycznie odbywanie długoletniej
kary może nawrócić więźnia na dobrą drogę?
Zawsze to powtarzałem i powtarzam, że więzienia nie
resocjalizują tylko produkują obiboków, cwaniaków i jeszcze większych oraz
gorszych zbirów. Tam zamykają się za tobą drzwi i jesteś numerem. Każdy ma
ciebie gdzieś. Trzeba być wojownikiem i twardzielem, żeby nie zostać zgwałconym
lub okradzionym. Nie ma się komu w takiej sytuacji poskarżyć. Naoglądałem
się przez te 8 lat, proszę mi wierzyć... Mnie wyleczyli z gangsterki moi
przyjaciele, wspólnicy i poniekąd rodzina. Gdy byłem na wolności tłumy
darmozjadów były przy mnie, a gdy trafiłem do zakładu karnego została przy mnie
tylko mama. Przed odsiadką ukrywałem się przez kilka lat. Moi wspólnicy,
koledzy - elita charakternych gangsterów, zwalała na mnie swoje przestępstwa.
Jak twierdzili byli pewni, że mnie nie złapią i tak można... Zwykłe skurwysyny bez
zasad. Naczytałem się akt i słuchałem z zażenowaniem ich zeznań w Sądzie. To
mnie z resocjalizowało... Okazało się, że 90 procent z nich oficjalnie
kapowało.
Dlaczego
zdecydowałeś się napisać książkę o swoich przeżyciach w więzieniach?
Dużo młodych chłopaków pisze do mnie na Facebooku.
Moje książki bardzo im pomogły... Zrozumieli, że nie warto iść tą drogą którą
ja poszedłem. Prosili mnie żebym napisał książkę jak naprawdę jest w więzieniu,
bo tyle historii się o tym opowiada. Więc niech czytają i zobaczą jak jest tam
naprawdę... Więzienia to wylęgarnia patologicznych kłamców i narkomanów, którzy
polują na słabszych osadzonych, żeby ich okraść i wykorzystać.
Wspominałeś
już niejednokrotnie w wywiadach, że Twoje pisanie się już kończy. Teraz jednak
pojawia się trzecia książka o Twoich przeżyciach, a zapowiadana jest kolejna i
to z innego gatunku. Ciekawi mnie, czy jednak planujesz kolejne tomy Greka?
Wydawnictwo Dolnośląskie wyda jeszcze trzy moje
książki. 27 lutego wyjdzie „Siedziałem w więzieniu. Prawdziwa historia”. Potem
moja powieść „Las zły” i w kwietniu czwarta część moich wspomnień, o tym jak to
wszystko się zaczęło („Byłem wykidajłą. Prawdziwa historia”). I na tym
poprzestanę. To już koniec. Tak, kończę z publikowaniem przynajmniej na razie. Dalej
będę jednak pisał, ale chcę znaleźć sobie inne zajęcie do życia. Z pisania nie
ma stałych dochodów i są one małe. Kiedyś wyobrażałem sobie cały ten biznes
inaczej, teraz już wiem jak to wygląda i powiem szczerze - już mi się nie chce.
Napisałem już piątą część GREKA, ale nie zamierzam jej teraz wydawać, może
kiedyś. Tak samo jak inne moje książki, które napisałem. Potrzebujemy
wspólnie odpoczynku i zmian. Może i tak się wydarzyć, że w ogóle dam sobie
spokój z pisaniem. Nigdy nie myślałem, że ktoś zechce wydać moją książkę „Byłem
gangsterem. Prawdziwa historia”, a wydałem ją i w sumie wydam aż pięć książek.
Fajna, niezapomniana przygoda, ale teraz już wystarczy.
Wziąłeś się też za pisanie kryminałów. Niby zmieniasz gatunek, ale cały czas opierasz się na prawdziwych wydarzeniach. Opisujesz sytuacje, które przytrafiły się Tobie?
Napisałem kilka powieści, ale nie wiem do końca czy
to są kryminały, raczej thrillery. Niedługo zostanie wydana moja debiutancka
powieść „Las zły”. Zobaczymy jakie będą recenzje. Wiem, że jest to trudny
rynek. W Polsce jest więcej pisarzy niż ludzi którzy czytają książki. Ale
wracając do pytania – tak, każda moja książka, którą piszę zawiera elementy
które pojawiły się w moim życiu. Moje powieści nie będą mnie dotyczyły, ale
będą w nich historie mi znane. „Las zły” nie będzie tu wyjątkiem. Książka jest
oparta na wydarzeniach, które miały miejsce, ale których nie mogłem opisać jako
fakty w poprzednich książkach, dlatego zdecydowałem się, że będzie to powieść.
A na koniec
proszę Cię o krótkie porównanie więzień i warunków w nich panujących kiedyś a
dziś.
Więzienia przez ostatnie kilkanaście lat przeszły
transformację. Obecnie są lepsze w nich warunki niż kiedyś i na pewno
więźniowie są inni. Kiedyś klawisz mówił do więźnia na ty, teraz musi zwracać
się do niego na pan. Jest ogromna poprawa sytuacji skazanych, ale wiem na pewno
że enki się nie zmieniły. Kompletnie nie wiem po co one są... Wielu więźniów
staje się tam bestiami.
Wiesiu był niezły herbatnik znaliśmy się od małego razem na jednym podwórku zabawy bitki szkoda chłopaka że tak szybko odszedł zawsze mogłem na niego liczyć niech mu ziemia lekka bedzie
OdpowiedzUsuńNam się gdzieś drogi w międzyczasie rozeszły. Szkoda, bo mądry facet z niego był, lubiłam z nim czasem pogadać.
Usuń