12 marca

Piotr Borlik. Rozmowa


Rozmowa z autorem niepowtarzalnego i niebezpiecznie wciągającego kryminału.

Piotr Borlik
urodził się w 1986 roku w Bydgoszczy. Po uzyskaniu tytułu inżyniera na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym rozpoczął pracę w fabryce firmy Sharp. To właśnie tam podczas ciągnących się w nieskończoność wieczornych zmian napisał pierwsze opowiadania. Dalsze życie zawodowe i nieustanne podróże po Polsce umożliwiły mu rozwijanie literackich pasji. Kilka lat spędził w Hiszpanii, gdzie południowy klimat Marbelli i codzienna porcja słońca motywowały go do tworzenia kolejnych tekstów. Najczęściej można spotkać go zaczytanego w kryminałach, choć jak sam wspomina, ceni każdy rodzaj literatury, zwracając szczególną uwagę na polskich autorów.
Jest mistrzem Holandii oraz laureatem trzeciego miejsca w otwartych mistrzostwach Czech w grach logicznych, co nie pozostało bez wpływu na jego kryminalny debiut. [źródło opisu]


Moja opinia o Boskiej proporcji tutaj.

Paula Sieczko: Na początek poproszę Cię, abyś w skrócie opowiedział o fabule Boskiej proporcji.

Piotr Borlik: Nie cierpię streszczeń umieszczanych na tyłach okładek książek. Czasem jest tam napisane tak dużo, że wystarczy rzucić na nie okiem, by móc udać się na spotkanie klubu czytelników i wziąć udział w dyskusji bez przeczytania całości. Dlatego też ograniczę się do minimum. Boska proporcja opowiada historię Agaty Stec, bezkompromisowej pani komisarz walczącej o swoje w męskim świecie, która próbuje rozwiązać sprawę morderstwa młodej kobiety. Zbrodnia zdecydowanie odbiega od tego, z czym wybuchowa policjantka mierzyła się do tej pory. Mamy tu bowiem ciało wiszące u szczytu daktylowca w gdańskiej palmiarni, na pierwszy rzut oka wyglądające, jakby porastały je koniczyny. Gdy dodamy do tego psychopatycznego mordercę nienawidzącego nadopiekuńczych matek oraz postać psychologa i jednocześnie brata głównej bohaterki, który tylko na pozór próbuje jej pomóc, otrzymujemy mieszankę osobowości, która, mam nadzieję, przypadnie do gustu wszystkim wielbicielom kryminałów.



Co było Twoją inspiracją do stworzenia takiej historii?

Chciałbym powiedzieć, że otaczający mnie świat, ale w przypadku tak krwawej historii mogłoby zabrzmieć to dość dziwnie. Pisząc wstępny zarys historii, wiedziałem, że chcę stworzyć opowieść o zjawisku boskiej proporcji. Interesowałem się nim od wielu lat, przeczytałem masę książek i samodzielnie szukałem go w przyrodzie, sztuce czy przedmiotach codziennego użytku. Wiedziałem też, że chcę w głównej roli obsadzić silną kobietę, pokazującą wszystkim mężczyznom, że płeć słaba jest taka tylko z nazwy. Później przyszło otwierające książkę zdanie: „Matka to skarb, a miejsce skarbu jest głęboko pod ziemią”. Ta sentencja stworzyła przestrzeń dla seryjnego mordercy, od którego wszystko się zaczyna.




Dlaczego zdecydowałeś się na wprowadzenie dwójki tak skrajnie różnych postaci?

Uwielbiam kontrasty. Mając tak różnych bohaterów, grzechem byłoby nie wrzucenie ich do jednego kotła, by zobaczyć, jak się ze sobą dogadają. Relacje tej dwójki opisuje jedno słowo: manipulacja. Teoretycznie oboje grają w tej samej drużynie, ale tak naprawdę mają zupełnie inne cele i nie zawahają się posunąć do wszystkiego, byle tylko dopiąć swego. To ich wzajemne podchody nadają historii dodatkowego uroku i sprawiają, że to coś więcej niż kolejny kryminał.



Na kim wzorowałeś się tworząc swoich książkowych bohaterów?

Nie wzorowałem się na nikim konkretnym, przynajmniej nie w sposób świadomy. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że główni bohaterzy mogliby zaprzyjaźnić się z niektórymi postaciami z seriali, które oglądałem. To jednak zupełnie inne osobowości, według mnie znacznie bardziej złożone. Przed rozpoczęciem pisania rozbiłem ich charaktery na części pierwsze, dzięki czemu później mogłem łatwiej wczuć się w ich role. Same postaci policjantki, psychologa i mordercy można nazwać typowymi, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego też starałem się nadać im wyrazistych, indywidualnych cech. Moim głównym zamiarem było stworzyć bohaterów, w których potrafię uwierzyć, nawet jeśli są momentami nieco przesadzeni.



Czy budując postać mordercy próbowałeś wejść w jego buty? Jak buduje się psychologię takiej postaci?

Chyba nie da się wejść w umysł psychopaty. Działanie takiego człowieka z założenia nie jest podszyte racjonalnym myśleniem. Można budować jego portret psychologiczny, obserwować jego zachowanie i na tej podstawie wysnuć wnioski, ale ta drobna iskierka szaleństwa w pewnym momencie zburzy wcześniejszy obraz. W przypadku Roberta Mazura sprawa była dodatkowo utrudniona procesem kotwiczenia osobowości, o którym nie chcę w tym miejscu się rozgadywać, ale jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, w jego przypadku nic nie jest takie, jak się wydaje.



Czy proces nadawania charakteru mordercy różni się od przyznawania cech bardziej pozytywnej postaci?

Myślę, że jest zdecydowanie trudniejszy. O ile zasada przydzielania konkretnych cech nie różni się od pracy nad pozytywnymi postaciami, tak pojawia się jeden problem – jak czytelnik ma polubić mordercę? Dużo łatwiej jest wczuć się w bohatera ratującego dzieci z płonącego domu, niż tego, który podłożył ogień. Kluczem do sukcesu jest nadanie mordercy takich cech i pokierowanie nim w taki sposób, by czytelnik po pierwsze rozumiał jego motywację do popełnienia zbrodni, a po drugie – jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi – trzymał za niego kciuki. Uważam, że czarny charakter jest co najmniej tak samo istotną postacią, co osoba go ścigająca.



Ciekawi mnie jak często przemieszczałeś się ścieżkami swoich bohaterów i czy w ogóle chodziłeś nimi w czasie pisania tej powieści?

Wszystkie miejsca, w których dzieje się akcja Boskiej proporcji, są mi doskonale znane. Mieszkam w Gdańsku i przed rozpoczęciem pisania przespacerowałem się wszystkimi ulicami i zajrzałem w każdy zakamarek, w który później zajrzała Agata Stec. Parku Oliwskiego nie musiałem specjalnie odwiedzać w ramach research’u, gdyż bywam tam regularnie. Nie inaczej jest w drugim tomie, gdzie akcja momentami przenosi się na Kaszuby, ale tu nie chcę zbyt dużo zdradzać.





Czy Twoim zdaniem umiejscowienie wydarzeń z powieści w miejscu rzeczywistym - w tym przypadku mamy przede wszystkim park Oliwski w Gdańsku - wpływa na jej odbiór?

Niech za odpowiedź posłuży wiadomość, którą otrzymałem dwa dni temu od jednej z czytelniczek. „Dotąd wspomnienia z nim to rodzinne spacery i mój zielnik. To w nim zbierałam wszystkie liście razem z mamą. Już nigdy nie będzie on dla mnie taki sam.” Dla takich wiadomości warto pisać książki.



Myślę, że możemy zdradzić, że w Twojej powieści znajdziemy też pewne ciekawostki matematyczno-przyrodnicze, których rozwiązanie ma kluczowe znaczenie do rozwiązania sprawy zabójstwa. Skąd pomysł na dodanie takiego elementu?

Jak wspomniałem wcześniej, boską proporcją interesuję się od dawna. Mało ludzi wie o niej, choć występuje w wielu elementach przyrody. Rośliny, zwierzęta, ludzkie ciało, galaktyki… Można by wymieniać w nieskończoność. Niektórych może zrazić informacja o matematycznych zagadkach, ale gwarantuję, że wszystko jest przystępnie podane na tacy. Przyznam, że chciałbym zarazić ludzi tym tematem, który mnie osobiście bardzo fascynuje.



Przyznam, że informacja wydawcy o planowanych premierach wszystkich trzech części Twojej trylogii jeszcze w tym roku mocno mnie zaskoczyła. Czy to znaczy, że pozostałe dwa tomy już są gotowe i czekają jedynie na wydanie? Czy możesz zdradzić jaki jest planowany termin publikacji Materiału ludzkiego i Białych kłamstw (tom 2 i 3)?

Jako czytelnik nieufnie podchodzę do pierwszych części nowych cykli. Nie mam pewności, czy autor dopisze dalszy ciąg, oraz czy wydawnictwo po słabej sprzedaży powieści otwierającej serię nie zrezygnuje nagle z kontynuacji. Dlatego też kolejne tomy trylogii wydawane będą w krótkich odstępach czasu tj. w czerwcu i październiku. Oba są już w wydawnictwie, mają zaprojektowane okładki, więc nic tylko czekać, aż ukażą się na rynku. Swoją drogą, zachęcam do zwrócenia uwagi na okładkowe grafiki. Czegoś takiego na rynku jeszcze nie było, żeby trzy książki ustawione frontami do siebie tworzyły wspólny obraz. To też nie wydarzyło się bez powodu, bowiem każda z części oprócz tego, że posiada osobną, niezależną fabułę, to łączy się z pozostałymi wspólnym wątkiem głównym. Nic więcej nie powiem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.