31 marca

Daniel Włodarski. Rozmowa



O kreatywności, cechach ilustracji dziecięcych i plagiatach w rozmowie z Danielem Włodarskim ilustratorem książek dla dzieci.





Na początek napisz mi kilka słów o sobie: kim jesteś, czym się zajmujesz, co lubisz robić, jak długo zajmujesz się ilustrowaniem i gdzie można znaleźć Twoje prace…

Nazywam się Daniel Włodarski. Jestem tatą trójki fantastycznych dzieci, mężem oraz kotem domowym. Pracuję jako ilustrator książek dla dzieci. Co prawda nie tylko książek ale właśnie głównie tym się zajmuję. Z ilustracją wydawniczą przywitałem się trzy lata temu. Moje prace można znaleźć na mojej stronie www oraz oczywiście w bibliotekach i księgarniach. Lubię ciszę, która pozwala mi zebrać myśli, a szczególnie dobrze układają się podczas biegania po lesie. Kocham ten stan tak samo jak ilustrowanie.



Jak to się stało, że zdecydowałeś się na ilustrowanie książek?

A stało się to niczym w bajce, dzięki machnięciu czarodziejskiej różdżki  wylałem poranną kawę na kartkę A4 i powstało kilka inspirujących wzorów, a ja dorobiłem jej ręce, nogi, i dużą głowę. Z pewnością było w tym trochę magii. Tak powstał ciekawy robot o dźwięcznym imieniu Rust. Postanowiłem jakoś go wykorzystać i dorobiłem całą wesołą rodzinę robotów. Później powstało więcej ilustrowanych potworków i dalej jakoś się samo rozwinęło. Towarzyszyła mi przy tym dwójka moich dzieci. Testowaliśmy różne ołówki, węgiel, pastele. Oni wymiękli w połowie bloku, a ja poszedłem w akwarele. Mieliśmy przy tym mnóstwo frajdy. Tak naprawdę nie wiedziałem wtedy, że skończę wykonując ilustracje do bajek.



Jak długo uczyłeś się rysunku?

Nie uczyłem się wcale – taka byłaby moja pierwsza odpowiedź. Przerysowywałem baśnie Andersena na oknie oraz Danka Bałwanka, czy małego smoka Fumino odkąd skończyłem 6 lat. Poświęciłem na to mnóstwo czasu. Książki towarzyszyły mi od zawsze, tak samo ilustracje do książek, to wszystko dzięki moim rodzicom, którzy dbali o to, aby w naszym domu nigdy ich nie brakowało. Pamiętam wspaniałe ilustracje do muminków Tove Jansson oraz wspomnianych wcześniej baśni. Bardzo odpowiadała mi ta kreska, niepokój przy patrzeniu na nie i kolorowanie wszystkiego po swojemu. Właśnie dlatego lubiłem ten czarno biały styl, bo mogłem ubrać go we własne kolory. W późniejszym czasie wszystkie zeszyty były ozdobione ilustracjami. W szczególności upodobałem sobie ostatnie strony, które później musiałem wyrwać, aby dać zeszyt do sprawdzenia, a przednie strony wypadały. Ilustracje i rysunek towarzyszą mi od zawsze. Nigdy nie myślałem jednak, że kiedyś będę wykonywał ilustracje do książek dla dzieci.



Czyli jesteś dobrym przykładem na to, że żadnych kursów kończyć nie trzeba i wszystkiego można nauczyć się w domu. Zatem czy za czasów młodzieńczych miałeś myśli, że tak będzie wyglądała Twoja praca w dorosłym już życiu?

Nie, wręcz odwrotnie kursy są potrzebne, rozwijają i pomagają się kształcić. Jest masa kursów w formie książkowej i cyfrowej. Warto z nich korzystać, to bardzo pomaga zwłaszcza na początku przygody z rysowaniem. Ilustracja dla dzieci to już konkretna specjalizacja, która również wymaga edukacji, przeczytania i analizy masy publikacji aby można było pójść w odpowiednim kierunku. Żeby pójść w jakimkolwiek trzeba mieć ulubioną tematykę oraz własny styl już wyrobiony, a z tym się wiąże dużo, dużo ćwiczeń i wytrwałości. Za młodzieńczych lat chciałem zwiedzać świat, szczególnie kraje tropikalne. Podróżnik to też ciekawy zawód, ale cieszę się, że spotkałem się po drodze z ilustracją dla dzieci.



Długo musiałeś pracować nad wyrobieniem swojego stylu?

Ilustrator bajek dla dzieci ma zupełnie inny styl niż rysownik fantastyki, czy grafik komputerowy tworzący banery. Wyrobienie własnego stylu to praca nad książkami, które cechuje dziecięca lekkość, prostota, bujna wyobraźnia autora i ciekawa puenta. Trzeba również wiele ćwiczyć ilustrując ciekawe sceny z tekstów. Ilustrując dobry tekst dla dzieci można puścić wodzę fantazji. W końcu to ilustracje dla dzieci i stół, czy krzesła nie muszą mieć prostych nóg, we właściwym miejscu, a przy stole mogą siedzieć myszy, którym usługuje smok w czapce kucharza. Im więcej literatury dziecięcej przeczytamy i wykonamy ilustracji do książek, tym lepszy z nas będzie ilustrator książek dla dzieci. Nie zapominajmy o tym, aby przeglądać prace znanych i cenionych ilustratorów. To bardzo pomaga.



A jak pracować nad wyobraźnią? Myślisz, że prace innych ilustratorów też w tej sytuacji pomagają?

Zdecydowanie my wszyscy pracujący nad sztukami wizualnymi jesteśmy wzrokowcami. Dzięki temu, że zapamiętujemy jak dany przedmiot wygląda i odtwarzamy go w formie sztuki wizualnej, to każda praca jest unikalna i wyjątkowa. Dzięki temu kolejne ilustracje są coraz lepsze, tak pracujemy nad wyobraźnią, odtwarzając wielokrotnie drzewa, kwiaty, domy na kartce papieru. W dobie internetu nie trzeba już przeglądać książek, aby zobaczyć jak wygląda baobab oraz jak książkowe ilustracje wykonują inni, używamy tych samych narzędzi, technik czy innych zdobyczy cywilizacji jak kolaż, akwarela, Photoshop. Zawsze coś w głowie zostaje jednak wykonanie jest w każdym przypadku inne. Niektóre prace są podobne: ten sam program graficzny, szczotki, pędzle, ten sam papier, akwarela, ta sama szkoła. Trzeba jednak odnaleźć swój styl i konsekwentnie się go trzymać i w żadnym wypadku nie kopiować. Prace innych ilustratorów zawierają inną tematykę i inne sceny, można się inspirować stylem, techniką, wykonaniem jednak własny styl zawsze jest lepszy niż naśladowanie.



Ciekawa jestem jak Twoim zdaniem cienka jest granica między czerpaniem inspiracji od innych ilustratorów a próbą kopiowania ich stylu. Czy spotkałeś się z przypadkami łudząco podobnych prac, czy może to w tej branży raczej się nie zdarza?

Trzeba wiedzieć, że wiele już zostało wymyślone a jeszcze więcej trzeba poświęcić aby coś było unikalne i wyjątkowe. Ciężko zostać pionierem w zakresie sztuki, choć niektórym świetnie się to udaje. Wiele rysunków, ilustracji, rzeźb, książek jest bardzo podobnych. Granica pomiędzy utworem inspirowanym a plagiatem jest jednak szeroka. Plagiat to kopia a inspiracja to własna interpretacja danego dzieła. Im bardziej jaskrawą i popularną pracą się zainspirujemy, tym mniej w tej pracy będzie nas samych. Inspiracja jest dobra, jednak z umiarem. Na początku swojej przygody każdy rysownik, ilustrator, malarz, grafik inspiruje się pracami innych, po czasie dochodzi do własnego stylu. Spotkałem się z wieloma podobnymi pracami, dlatego tak ważna jest własna technika i rozpoznawalny styl.



Jestem bardzo ciekawa jak w ogóle wygląda proces tworzenia ilustracji do książek. Możesz opowiedzieć o nim coś więcej? Czy sam wybierasz fragmenty, które później rysujesz?

Z tym bywa różnie. Czasami dostaję gotowy skład w formie makiety, gdzie wszystkie miejsca na ilustracje są wyznaczone. Innym razem mam umieścić 20 ilustracji w kluczowych miejscach książki dowolnie przez siebie wybranych lub wspólnie z redaktorką prowadzącą. Bardzo sobie chwalę taką pracę. Zdarzają się też książki, w których na każdej stronie jest ilustracja, a tekst jest wkomponowany w tło. Są również książki do których muszę stworzyć skład i wtedy dopiero wyznaczam miejsce na ilustracje wspólnie z autorem książki. Bardzo różnorodne formy jak widzisz. Kluczowy jest jednak tekst, to on sprawia, że widzę głównych bohaterów i nadaję im formę. Tworzę również świat wizualny książki, tak jak chciałbym go widzieć będąc dzieckiem. Następnym etapem po przeczytaniu książki jest stworzenie ilustracji do wybranych fragmentów. Muszą to być fragmenty ciekawe i różnorodne tzw. kluczowe sceny. Tworzę szkice do tych scen, przesyłam do wglądu i tworzę ilustracje. Gdy stworzę już wystarczającą ilość ilustracji i jestem w całości pochłonięty przez fikcyjny świat zajmuję się okładką. Tak na deser.



A jak już otrzymasz i zapoznasz się z tekstem, to czy pomysły i wstępne wizualizacje od razu przychodzą Ci do głowy?

Przeważnie tak. Nigdy nie miałem problemu z wyobrażeniem sobie danej sceny w książce. Gdy czytam obrazy same pojawiają się przed oczami. Ja je tylko wyłapuję i przerysowuję. Taka jest przewaga książki nad filmem, wszystko odgrywa się w wyobraźni. Im więcej czytamy tym lepsza jakość obrazu i żadne 4K nie jest w stanie tego przebić.



Czy kiedy decydujesz się na zobrazowanie jakiegoś fragmentu, to idziesz w tym kierunku, który jest Ci znany i wydaje Ci się łatwiejszy, czy może stawiasz przed sobą kreatywne wyzwania?

Przeważnie lubię stawiać sobie wymagania. Ograniczają mnie wymagania, które inni stawiają przede mną. Jeżeli dana ilustracja ma być mała i skromna, bez tła z jednym elementem, a ja widzę tam całą półkę zabawek, to niestety, ale muszę z tych zabawek wybrać jedną.



Ile średnio czasu zajmuje Ci przygotowanie jednej ilustracji?

Przygotowanie jednej ilustracji z dużą ilością szczegółów, bardzo rozbudowanej i, jak ja to nazywam, “magicznej” to dwa dni pracy. Robię tak, że tworzę szkic, zostawiam na 15 minut, rysuję kontury, zostawiam, poprawiam, nanoszę kolory, zostawiam, poprawiam, dodaję fakturę, zostawiam, poprawiam... To całe poprawianie ma na celu usunięcie niedoskonałości, wyłapanie słabych elementów, dopracowanie. Często pytam swoje dzieci o zdanie, jak im się dana scenka podoba. Dzieci to najlepsi krytycy. Porządna ilustracja, z której jestem zadowolony to około 16 godzin pracy.



Mam wrażenie, że swoje ilustracje przygotowujesz głównie cyfrowo. Dlaczego nie ilustracje odręczne (czy teraz się je jeszcze w ogóle wykonuje)?

Tak, ilustruję głównie cyfrowo, bardzo lubię swój tablet oraz pędzle i szczotki, które dostosowałem do swoich potrzeb. Wcześniej ilustracje wykonywałem tuszem, ołówkiem, akwarelą. Ilustracje te powstają dłużej i poprawki trzeba również wykonywać cyfrowo w programie graficznym, inaczej musiał bym wszystko tworzyć od podstaw. Stąd przeniosłem się na ilustrację cyfrową. Pracowałem również przy produkcji gier, gdzie wykonywałem animacje. Musiałem przerabiać swoje akwarele na świat gry, animować postacie, poprawiać tła. Przy trójce dzieci i braku własnej pracowni tablet sprawdza się idealnie. Nie muszę czekać, aż mi podkład wyschnie, po prostu zapisuję prace. Może gdy dzieci będą większe znajdę czas, aby powrócić do malowania kawą, akwarelą i tuszem. Cieszę się jednak z tego co mam.



Jak wygląda Twoje miejsce pracy?

Salon, kuchnia, kanapa, parking jednym słowem cały dom i jeszcze dalej. Nadchodzą cieplejsze dni więc zapewne również dojdzie balkon. Jestem tam, gdzie jest wygodnie i mam na czym siedzieć. Na przenośnych 12.3 calach pracuje się świetnie, a Surface Pro spisuje się znakomicie. Kupiłem go za pierwszą wypłatę za zilustrowaną książkę.



Co najbardziej demotywuje Cię w pracy ilustratora?

Pytanie z tych trudniejszych? Niewiele mnie demotywuje poza ograniczonym czasem na niektóre projekty, ludzi, którzy wiedzą lepiej oraz cen za niektóre ilustracje, które są mi proponowane. Na szczęście można przebierać w zleceniach i ilustrować to, na co ma się ochotę. Jedynie czasu nie jestem w stanie zatrzymać, a ten biegnie nieubłaganie.



Jakie są Twoje marzenia? Co chciałbyś tworzyć w przyszłości?

Z pewnością chciał bym wydać własną książkę obrazkową, ale do tego daleka droga. Na obecną chwilę marzę, aby spotykać więcej wartościowych książek do zilustrowania, poznawać kolejne ciekawe osoby z branży oraz rozszerzyć zasięg na rynki zagraniczne. Aktualnie ilustrowałem tylko dla jednego zagranicznego wydawnictwa. Mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, ale nie mogę powiedzieć nic więcej, bo to tajemnica.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.