W rozmowie z Jackiem Galińskim. O tym jakim jest czytelnikiem, co go bawi i o wydarzeniu, które posłużyło mu do stworzenia fabuły książki.
Galińskiemu należą się gratulacje za udany debiut i stworzenie powieści, która wywołuje różnorodne emocje u czytelnika, ale jednocześnie spełnia swoje zadanie i bawi. To komedia kryminalna na wysokim poziomie, po którą warto sięgnąć, jeżeli szukacie książki, z którą chociaż na chwilę oderwiecie się od nudnej i szarej rzeczywistości.
Cała opinia dostępna tutaj.
Jacek Galiński
Autor. Scenarzysta. Sportowiec. Miłośnik sztuk walki. Absolwent Warszawskiej Szkoły Filmowej i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Laureat konkursu scenariuszowego "Wszystko zostaje w rodzinie" Akson Studio oraz konkursu na opowiadanie kryminalne w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu.
fot. Jakub Celej |
Paula Sieczko: Na początku
poproszę Cię o krótkie wprowadzenie czytelników w fabułę Twojej debiutanckiej
powieści Kółko się pani urwało.
Jacek Galiński: Jest to
historia starszej osoby, która podobnie jak spora część jej pokolenia jest
wyrzucona poza nawias społeczeństwa. Pada ona ofiarą przestępstwa, ale nie
oddaje się w ręce niewydolnych i bezradnych organów ścigania tylko sama
postanawia zawalczyć o swoje interesy i o własną godność.
Pierwsze
pytanie jakie nasuwa mi się na myśl, to pytanie o główną bohaterkę. Dlaczego
zdecydowałeś się wykorzystać akurat starszą Panią?
Ja
moją wiedzę na temat pisania wyniosłem z Warszawskiej Szkoły Filmowej i późniejszej
pracy nad kilkoma projektami seriali kryminalnych. Tam nie ma miejsca na ograne
schematy. Detektyw po przejściach nie przejdzie. Jestem nauczony szukania
oryginalności. W moim rozumieniu jest to oryginalna bohaterka i oryginalna
propozycja.
Tutaj poproszę
Cię jeszcze o scharakteryzowanie tej staruszki, bo bardzo jestem ciekawa, jaka
ona jest w Twoich oczach.
Bohaterka ma
wyidealizowane wyobrażenie o sobie, jest trochę zbyt zarozumiała i zbyt
bezpośrednia. Ma dosyć godzenia się z losem ofiary. Chce zawalczyć o siebie.
Trafiłeś kiedyś
na taką starszą Panią z piekła rodem?
Nie:) Nie mam w
ogóle zbyt wielkiego kontaktu ze starszymi osobami. Nie miałem też babci. To
postać w 100% fikcyjna, która była przeze mnie tworzona na przestrzeni
dłuższego czasu w poprzednich projektach i różnych tekstach. Bezpośrednim
pierwowzorem bohaterki jest Karlson z dachu:)
Czytałam kilka
recenzji Twojej książki i okazuje się, że nie wszyscy czytelnicy lubią się z
Panią Zofią, a jednak przywiązują się do niej i książka im się podoba. Jak
myślisz z czego to wynika?
Budowanie
jednowymiarowej postaci, którą każdy by tylko lubił byłoby w moim przekonaniu
bardzo krótkowzroczne. Tak się nie powinno robić. Nie ma też na świecie takich
ludzi. Każdy ma wady i zalety. Także moja bohaterka. Ktoś słusznie zauważył, że
moje postacie nie są szuflatkowane. Bohaterka też nie jest jednoznaczna. Można
ja kochać, można nienawidzić, a można i jedno i drugie jednocześnie.
Nie martwiłeś
się, że Pani Wilkońska padnie Ci gdzieś w międzyczasie na zawał skoro
zaserwowałeś jej tyle kryminalnych przygód?
Jest
to świadomy zabieg, który ma za zadanie wzbudzić w czytelniku taką właśnie
obawę. Zofia może nie przeżyć. Jest stale zagrożona nie tylko przez
antagonistów, ale też z racji wieku, stanu zdrowia oraz obciążeń jakim jest
poddawana. Nie musze używać abstrakcyjnie dużych środków żeby wywołać strach o
bohaterkę, a o to właśnie chodzi.
Co było dla
Ciebie ważniejsze w kreowaniu fabuły tej książki - stworzenie naturalnych i
zabawnych fragmentów, czy dopracowanie otoczki kryminalnej?
Najważniejsza
jest bohaterka. Tak jak w każdej opowieści. Otoczki kryminalnej wymaga gatunek
oraz potencjalni czytelnicy tego rodzaju literatury. Komizm powstał samoczynnie
podczas zetknięcia bohaterki z otoczeniem i zdarzeniami, w których się
znalazła. Gdy zaczynałem pisać nie miałem zamiaru pisać komedii. To powstało
samo w sposób naturalny.
Czy Ty jako
czytelnik łatwo ulegasz pozytywnym emocjom? Książki potrafią Cię rozśmieszyć?
Ja czytam
analitycznie. Daje się pochłonąć, oszukać i wciągnąć tylko dobrej literaturze.
Często czuję się wtedy nieprzyjemnie, bo mam świadomość, że nie potrafiłbym tak
napisać, a chciałbym. Ja bym chciał pisać książki mądre, ale jeszcze chyba nie
potrafię.
Może polecisz
nam jakieś książki, które w ostatnim czasie porządnie Cię wciągnęły?
Teraz jak piszę
to nie czytam, bo to co czytam wpływa bezpośrednio na styl w jakim piszę. Być
może przez to, że pisze w pierwszej osobie. Ostatnio duże wrażenie zrobili na
mnie Jakub Żulczyk i Jakub Małecki. Należą do grupy młodych pisarzy, którzy
robią świetną robotę.
Jestem bardzo
ciekawa, który moment, fragment z Kółko się pani urwało Ciebie najbardziej
bawi?
Jest sporo
takich fragmentów. Sam się dziwię ile ciekawych, zabawnych i oryginalnych
sytuacji byłem w stanie wytworzyć w tak krótkim czasie. Obawiam się, że mogę
mieć spory problem z powtórzeniem podobnego wyczynu. To aktualnie spędza mi sen
z oczu.
Niezłe są sceny
w taksówce, szukanie biletów, pomarańcze w szpitalu, podłączenie ładowarki… nie
da się tak:) Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało nieskromnie, ale jest sporo
śmiesznych scen. Nie potrafię wybrać. Mnie one cały czas bawią.
źródło |
Kółko się pani
urwało jest Twoim debiutem, o czym zresztą już wcześniej wspomniałam. Jednak
ciekawi mnie dlaczego swoją przygodę z tworzeniem literatury zacząłeś akurat od
komedii kryminalnej?
To nie był
świadomy wybór. Zaczynając pisać miałem na celu napisanie poważnego kryminału.
Bardzo szybko okazało się jednak, że to jest całkiem zabawnie napisane. Mnie
też to zaskoczyło. Katarzyna Bonda po przeczytaniu opowiadania, które było
pierwszym zalążkiem powieści powiedziała, że tu mamy do czynienia z “komedią”.
Nie wiedziałem wtedy o co chodzi. Czy mówi o moim tekście, czy o innym. Wtedy
dopiero zdałem sobie sprawę, że pisze komedię. Jak już było sporo wymyślone i
sporo zrobione.
Co
zainspirowało Cię do wykreowania takiej fabuły?
To
wszystko jest gdzieś we mnie. Tym żyję i tym się interesuje. Niestety.
Wolałbym, żeby to się wszystko nie działo. Brałem kiedyś udział w blokadzie
eksmisji starszej pani z jej mieszkania. Ja tam nikogo nie znałem. Nikt nikogo
nie znał. Sami dobrzy i bezinteresowni ludzie się zebrali. Obroniliśmy ją. Zatrzymaliśmy
komornika i policję. Wzrok tej kobiety wyglądającej przez uchylone drzwi, żeby
sprawdzić co się dzieje na klatce, to coś czego się nie da zapomnieć.
I
dobrze, bo o tym trzeba mówić. Ta kobieta tam się urodziła. Dzieci wychowała.
To był jej świat i jej rodziny. Świętość.
Te wydarzenia
wcale nie wydają się być zabawne, a już na pewno nie są oczywistym wyborem do
stworzenia tła powieści. Powiedz mi jeszcze czy możemy spodziewać się, że
starsza Pani jeszcze do nas wróci?
Zofia Wilkońska
miałaby nie wrócić? Daj spokój! Chyba nie pytasz poważnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz