03 kwietnia

Jacek Galiński. Rozmowa




W rozmowie z Jackiem Galińskim. O tym jakim jest czytelnikiem, co go bawi i o wydarzeniu, które posłużyło mu do stworzenia fabuły książki.




Galińskiemu należą się gratulacje za udany debiut i stworzenie powieści, która wywołuje różnorodne emocje u czytelnika, ale jednocześnie spełnia swoje zadanie i bawi. To komedia kryminalna na wysokim poziomie, po którą warto sięgnąć, jeżeli szukacie książki, z którą chociaż na chwilę oderwiecie się od nudnej i szarej rzeczywistości.

Cała opinia dostępna tutaj.




Jacek Galiński
Autor. Scenarzysta. Sportowiec. Miłośnik sztuk walki. Absolwent Warszawskiej Szkoły Filmowej i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Laureat konkursu scenariuszowego "Wszystko zostaje w rodzinie" Akson Studio oraz konkursu na opowiadanie kryminalne w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu.

fot. Jakub Celej




Paula Sieczko: Na początku poproszę Cię o krótkie wprowadzenie czytelników w fabułę Twojej debiutanckiej powieści Kółko się pani urwało.

Jacek Galiński: Jest to historia starszej osoby, która podobnie jak spora część jej pokolenia jest wyrzucona poza nawias społeczeństwa. Pada ona ofiarą przestępstwa, ale nie oddaje się w ręce niewydolnych i bezradnych organów ścigania tylko sama postanawia zawalczyć o swoje interesy i o własną godność.



Pierwsze pytanie jakie nasuwa mi się na myśl, to pytanie o główną bohaterkę. Dlaczego zdecydowałeś się wykorzystać akurat starszą Panią?

Ja moją wiedzę na temat pisania wyniosłem z Warszawskiej Szkoły Filmowej i późniejszej pracy nad kilkoma projektami seriali kryminalnych. Tam nie ma miejsca na ograne schematy. Detektyw po przejściach nie przejdzie. Jestem nauczony szukania oryginalności. W moim rozumieniu jest to oryginalna bohaterka i oryginalna propozycja.


Tutaj poproszę Cię jeszcze o scharakteryzowanie tej staruszki, bo bardzo jestem ciekawa, jaka ona jest w Twoich oczach.

Bohaterka ma wyidealizowane wyobrażenie o sobie, jest trochę zbyt zarozumiała i zbyt bezpośrednia. Ma dosyć godzenia się z losem ofiary. Chce zawalczyć o siebie.


Trafiłeś kiedyś na taką starszą Panią z piekła rodem?

Nie:) Nie mam w ogóle zbyt wielkiego kontaktu ze starszymi osobami. Nie miałem też babci. To postać w 100% fikcyjna, która była przeze mnie tworzona na przestrzeni dłuższego czasu w poprzednich projektach i różnych tekstach. Bezpośrednim pierwowzorem bohaterki jest Karlson z dachu:)


Czytałam kilka recenzji Twojej książki i okazuje się, że nie wszyscy czytelnicy lubią się z Panią Zofią, a jednak przywiązują się do niej i książka im się podoba. Jak myślisz z czego to wynika?

Budowanie jednowymiarowej postaci, którą każdy by tylko lubił byłoby w moim przekonaniu bardzo krótkowzroczne. Tak się nie powinno robić. Nie ma też na świecie takich ludzi. Każdy ma wady i zalety. Także moja bohaterka. Ktoś słusznie zauważył, że moje postacie nie są szuflatkowane. Bohaterka też nie jest jednoznaczna. Można ja kochać, można nienawidzić, a można i jedno i drugie jednocześnie.


Nie martwiłeś się, że Pani Wilkońska padnie Ci gdzieś w międzyczasie na zawał skoro zaserwowałeś jej tyle kryminalnych przygód?

Jest to świadomy zabieg, który ma za zadanie wzbudzić w czytelniku taką właśnie obawę. Zofia może nie przeżyć. Jest stale zagrożona nie tylko przez antagonistów, ale też z racji wieku, stanu zdrowia oraz obciążeń jakim jest poddawana. Nie musze używać abstrakcyjnie dużych środków żeby wywołać strach o bohaterkę, a o to właśnie chodzi.



Co było dla Ciebie ważniejsze w kreowaniu fabuły tej książki - stworzenie naturalnych i zabawnych fragmentów, czy dopracowanie otoczki kryminalnej?

Najważniejsza jest bohaterka. Tak jak w każdej opowieści. Otoczki kryminalnej wymaga gatunek oraz potencjalni czytelnicy tego rodzaju literatury. Komizm powstał samoczynnie podczas zetknięcia bohaterki z otoczeniem i zdarzeniami, w których się znalazła. Gdy zaczynałem pisać nie miałem zamiaru pisać komedii. To powstało samo w sposób naturalny.


Czy Ty jako czytelnik łatwo ulegasz pozytywnym emocjom? Książki potrafią Cię rozśmieszyć?

Ja czytam analitycznie. Daje się pochłonąć, oszukać i wciągnąć tylko dobrej literaturze. Często czuję się wtedy nieprzyjemnie, bo mam świadomość, że nie potrafiłbym tak napisać, a chciałbym. Ja bym chciał pisać książki mądre, ale jeszcze chyba nie potrafię.


Może polecisz nam jakieś książki, które w ostatnim czasie porządnie Cię wciągnęły?

Teraz jak piszę to nie czytam, bo to co czytam wpływa bezpośrednio na styl w jakim piszę. Być może przez to, że pisze w pierwszej osobie. Ostatnio duże wrażenie zrobili na mnie Jakub Żulczyk i Jakub Małecki. Należą do grupy młodych pisarzy, którzy robią świetną robotę.


Jestem bardzo ciekawa, który moment, fragment z Kółko się pani urwało Ciebie najbardziej bawi?

Jest sporo takich fragmentów. Sam się dziwię ile ciekawych, zabawnych i oryginalnych sytuacji byłem w stanie wytworzyć w tak krótkim czasie. Obawiam się, że mogę mieć spory problem z powtórzeniem podobnego wyczynu. To aktualnie spędza mi sen z oczu.
Niezłe są sceny w taksówce, szukanie biletów, pomarańcze w szpitalu, podłączenie ładowarki… nie da się tak:) Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało nieskromnie, ale jest sporo śmiesznych scen. Nie potrafię wybrać. Mnie one cały czas bawią.

źródło


Kółko się pani urwało jest Twoim debiutem, o czym zresztą już wcześniej wspomniałam. Jednak ciekawi mnie dlaczego swoją przygodę z tworzeniem literatury zacząłeś akurat od komedii kryminalnej?

To nie był świadomy wybór. Zaczynając pisać miałem na celu napisanie poważnego kryminału. Bardzo szybko okazało się jednak, że to jest całkiem zabawnie napisane. Mnie też to zaskoczyło. Katarzyna Bonda po przeczytaniu opowiadania, które było pierwszym zalążkiem powieści powiedziała, że tu mamy do czynienia z “komedią”. Nie wiedziałem wtedy o co chodzi. Czy mówi o moim tekście, czy o innym. Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że pisze komedię. Jak już było sporo wymyślone i sporo zrobione.


Co zainspirowało Cię do wykreowania takiej fabuły?

To wszystko jest gdzieś we mnie. Tym żyję i tym się interesuje. Niestety. Wolałbym, żeby to się wszystko nie działo. Brałem kiedyś udział w blokadzie eksmisji starszej pani z jej mieszkania. Ja tam nikogo nie znałem. Nikt nikogo nie znał. Sami dobrzy i bezinteresowni ludzie się zebrali. Obroniliśmy ją. Zatrzymaliśmy komornika i policję. Wzrok tej kobiety wyglądającej przez uchylone drzwi, żeby sprawdzić co się dzieje na klatce, to coś czego się nie da zapomnieć.
I dobrze, bo o tym trzeba mówić. Ta kobieta tam się urodziła. Dzieci wychowała. To był jej świat i jej rodziny. Świętość.


Te wydarzenia wcale nie wydają się być zabawne, a już na pewno nie są oczywistym wyborem do stworzenia tła powieści. Powiedz mi jeszcze czy możemy spodziewać się, że starsza Pani jeszcze do nas wróci?

Zofia Wilkońska miałaby nie wrócić? Daj spokój! Chyba nie pytasz poważnie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.