24 kwietnia

#399. Po dobrej stronie - Spencer Quinn



Powieść o tym, jak życie potrafi skopać tyłek w najmniej oczekiwanym momencie.


Po przeczytaniu Po dobrej stronie miałam w głowie totalną pustkę. Na szczęście nie była ona oznaką niczego negatywnego, a wręcz przeciwnie. Książka mocno mnie zaskoczyła swoim rozbudowanym tłem i emocjonalnością zamkniętą w pewnego rodzaju indywidualizmie. Po jej skończeniu pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam czy autor w jakikolwiek sposób związany był z tematem, o którym pisał – nie udało mi się znaleźć żadnych informacji w tym temacie.

LeAnne jest żołnierzem z dużym doświadczeniem. Wyjeżdżając na misję do Afganistanu nie spodziewała się, że wróci szybciej niż planowała, a w dodatku ciężko ranna. Utrata oka wiele ją kosztuje – zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. W jej wspomnieniach jest sporo luk, których nikt nie chce jej wypełniać, ale z czasem sama składa wszystko do kupy. Wydawałoby się, że po tak przykrym doświadczeniu może być już tylko lepiej, jednak życie ma wobec niej inne plany i zamierza rzucić jej jeszcze kilka kłód pod nogi. Chociaż na pocieszenie rzuca czworonożnego przyjaciela.

Moje oczekiwania odnośnie tej książki były całkiem spore, ale zupełnie nie wynikały z okładkowego polecenia Kinga ani Cobena. Na przestrzeni kilku lat regularnego spotykania się z poleceniami popularnych i poczytnych angielskich i amerykańskich autorów, zdążyłam się już przekonać, że w większości przypadków mają one niewiele wspólnego z rzeczywistością. Większość tych poleceń na książkach określanych bestsellerami, z którymi ja miałam nieprzyjemność się spotkać, to czysty pic na wodę. Muszę przyznać, że tym razem trochę zmartwiłam się na widok tak pozytywnych słów i tych nazwisk na okładce książki, jednak to jeden z tych niewielu razy, kiedy pod słowami Kinga i Cobena mogę podpisać się obiema rękami.

Mimo że początkowo spodziewałam się, że ta powieść będzie miała w sobie więcej elementów thrillera i zakładałam, że będzie też łączyć w sobie kryminał, to w ogóle nie czułam się zawiedziona, kiedy okazało się, że to książka z zupełnie innej półki i kategorii. To powieść, która w całości skupia się na psychologii. Jest w niej mnóstwo ludzkich problemów, które autor zdecydował się przedstawić na przykładzie LeAnne.

Przede wszystkim ciekawe było dla mnie przedstawienie tematu traumy wojennej właśnie z perspektywy kobiety. Mam wrażenie, że wszyscy są świadomi, że mimo wszystko kobiety nadal stanowią zdecydowaną mniejszość wśród żołnierzy na zagranicznych misjach. Intrygujące wydało mi się też to, że to właśnie mężczyzna posługiwał się kobiecą postacią, a do tego poruszał się w temacie, w który sam osobiście nigdy nie wszedł – myślę o zagranicznych misjach wojennych, a dodatkowo o tak poważnym uszczerbku na zdrowiu. Po skończeniu Po dobrej stronie długo zastanawiałam się skąd w autorze pojawiło się tyle emocji i jak udało mu się przelać je na papier w tak umiejętny sposób.
LeAnne jest postacią, która na pierwszy rzut oka specjalnie nie wyróżnia się wśród książkowych bohaterek, ale przy bliższym spotkaniu zyskuje znacznie więcej specyficznego wyrazu. Gwarantuje wam, że jej osoba i problemy wchodzą w pamięć, jakby to była prawdziwa, żyjąca osoba. Autor umożliwia czytelnikowi częściowe wejście w jej świat i daje szansę na wspólne ułożenie pogubionych i zapomnianych elementów układanki. Nie jest to łatwe, bo – jak się okazuje – trauma dopada nawet pozornie najsilniejsze jednostki. Kumulujące się w bohaterce sprzeczne emocje, które wybuchają w niej w najmniej oczekiwanych momentach, też nie ułatwiają sprawy.

Cała ta skomplikowana emocjonalna otoczka sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, chcąc jednocześnie dowiedzieć się, czy LeAnne ostatecznie sobie poradzi i poukłada życie. Nie mogę powiedzieć, żeby ta książka mnie wzruszała, ale zdecydowanie dała mi do myślenia. Jednak to, co najbardziej mnie urzekło w tej powieści to wprowadzenie psiego bohatera, który odgrywał ważną rolę w całej historii. Symbolika psiego przyjaciela, który rozumie, pocieszy i zawsze wysłucha w zestawieniu z pozostałymi elementami tej powieści, zdecydowanie zrobiła robotę.

Po dobrej stronie to książka, po którą warto sięgnąć bez względu na upodobania literackie. To powieść doskonale obrazująca ból i zdezorientowanie, które mogą występować u osób, które przeżyły traumę. To historia ukazująca ulotność ludzkiego życia i nieobliczalność każdej z chwil. LeAnne to bohaterka o bardzo silnym charakterze, która może nie od razu przypadnie wam do gustu, ale z każdym kolejnym rozdziałem zaczniecie rozumieć z czego wynika jej rozchwianie emocjonalne i ta niestabilność. Mam wrażenie, że tu nawet nie chodzi o to, żeby ją lubić, a po prostu zrozumieć jej problem i poznać źródło jej bólu.


Tytuł: Po dobrej stronie
Tytuł oryginału: The Right Side
Autor: Spencer Quinn
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 410
Data wydania: 24.04.2019
Cena katalogowa: 39,99 zł
Moja ocena: 8/10








1 komentarz:

  1. też mam ją w planach, mimo że ogólnie czytuję raczej kryminały :) ale czasami warto oderwać się od schematu i sięgnąć po coś innego, a ta pozycja brzmi bardzo dobrze!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.