Zupełnie się nie zrozumiałyśmy.
Nowotwory i inne choroby kryją wiele tajemnic. Autorka popularnego bloga Patolodzy na klatce przeprowadzi cię przez twój świat wewnętrzny, zaczynając od różowo-fioletowych maziajów na szkiełku pod mikroskopem, a kończąc na stole sekcyjnym w prosektorium. W tej książce opowiada o wszystkim, co zwykłych ludzi przyprawia o ból głowy. Dosłownie. [źródło opisu]
Patolodzy to książka, która mocno mnie zmęczyła – w
książce znalazło się za dużo informacji, które chciałam przyswoić na raz, z
którymi ostatecznie sobie nie poradziłam, a znacznej większości po prostu nie
zrozumiałam. Nie ma co się dziwić, że po lekturze jestem niezadowolona, ale to
najlepszy przykład na to, że nawet przy książkach trzeba czasami opanować swoje
ambicje. Wbrew pozorom to książka medyczna, do której zrozumienia konieczna
jest znajomość podstawowych pojęć (a może nawet więcej niż podstawowych?). Ja
nie mam tej wiedzy, więc na dobrą sprawę ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek
chociażby o merytorycznej stronie książki. Jest w niej mnóstwo pojęć, których
znaczenia musiałabym na własną rękę wyszukiwać w Internecie (czego oczywiście
nie robiłam, bo ostatecznie nigdy nie skończyłabym tej książki), co sprawia
wrażenie mądrej i rzetelnej. Autorka
między terminami specjalistycznymi próbuje używać potocznego języka, wplatając
tam też różne dowcipy i porównania, co pewnie miało na celu zbicie trochę z
powagi tej książki i sprawienie, żeby była bardziej przyjemna w odbiorze. Dla
mnie to nie zmieniło zupełnie nic, ale sądzę, że dla tych, którzy na temacie
się znają odbiór będzie zupełnie inny. Dopiero po przeczytaniu Patologów
zajrzałam na bloga Łopatniuk i przyznam, że jakość tekstów blogowych i sama ich
forma jest bardzo zbliżona do struktury książki i jej poszczególnych rozdziałów.
Jako książce, którą skategoryzowałam jako naukową, od
strony technicznej niczego jej nie brakuje – są w niej odniesienia do
literatury polskiej i światowej, co potwierdza przygotowanie do przedstawienia
tematu (i ewentualną możliwość zgłębienia w konkretnym źródle), są różnorodne
przypadki opisane w dość szczegółowy i czasami bardzo obrazowy sposób, ale są
też zdjęcia. Te ostatnie mogą bardziej wrażliwych obrzydzać, dla mnie jednak
były dodatkową ciekawostką. Mam wrażenie, że Łopatniuk twardo stąpa po ziemi, a
jedyne co wyniosłam z jej książki to podejście – spokój i niepopadanie w
paranoje w przypadku jakiegokolwiek kontaktu z tworem nazywanym rakiem. Nie mam
zupełnie niczego do zarzucenia autorce, ale ogromnie żałuję, że książka nie
została spisana w bardziej przystępny sposób.
Mam poczucie straconego czasu po tej książce, bo mimo
sporych chęci nie udało mi się zbyt wiele informacji z niej wyciągnąć. Bardzo
ciężko mi się ją czytało i sprawiła mi znacznie mniej przyjemności, niż
początkowo oczekiwałam. To na pewno nie jest książka dla totalnego laika, który
w upalny wieczór postanowi się z nią rozprawić. Uważam, że ta książka może
okazać się dobrym strzałem dla wszystkich, którzy interesują się medycyną i
histopatologią, dla pracujących w tych dziedzinach, a także dla osób regularnie
zaglądających na stronę Łopatniuk. Jeżeli wcześniej nie mieliście okazji
poznania tej dziedziny od strony technicznej, to polecam w pierwszej kolejności
zajrzeć do wpisów autorki, gdzie sami przekonacie się czy publikowane przez nią
treści są dla was ciekawe i zrozumiałe.
Tytuł: Patolodzy. Panie doktorze, czy to rak?
Autor: Paulina Łopatniuk
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 400
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Cena katalogowa: 39,90 zł
Moja ocena: 5/10
Pobrałam "Patologów" z Legimi, ale przeczytałam tylko kilka stron i się poddałam. Zupełnie mnie nie wciągnęło, widzę, że nie tylko mnie. Szkoda trochę bo wiele się po tej książce spodziewałam.
OdpowiedzUsuń