O internetowej inwigilacji na najwyższym szczeblu.
Ostatnio internetowe tematy mocno atakują mnie z
każdej strony, a ja w natłoku tych informacji czuję, że zaczynam momentami
panikować. Nie wiem komu wierzyć, gdzie zaglądać, na jakie strony i wiadomości uważać
bardziej. Mimo że nie zapuszczam się w żadne niepewne obszary internetu i w
zasadzie niebezpieczeństwo nie powinno mi grozić, to teraz po książce Snowdena
po prostu pogodziłam się z faktem, że co ma być, to będzie. I kto będzie chciał
czytać moje wiadomości i słuchać rozmów telefonicznych, to po prostu to zrobi,
bez mojego przyzwolenia.
To nie jest typowa lektura na jeden wieczór, do
przeczytania po łebkach i rzucenia w kąt. Polecałabym ją raczej osobom
zainteresowanym tematem, wdrożonych w informatyczny świat, które mają
wyobrażenie, jak może wyglądać ta książka. Chociaż nie jest skierowana do
konkretnej grupy odbiorców, więc osoby, które po prostu lubią czytać
inspirujące autobiografie też znajdą w niej coś dla siebie. Biorąc pod uwagę,
że jest to właśnie autobiografia, znajduje się w niej mnóstwo informacji o
autorze. Ten prezentuje czytelnikowi swoje życie zaczynając już od najmłodszych
lat i początkowo nie widziałam w tym większego sensu, ale później wszystko stało
się jasne. Autor ewidentnie obrał sobie za cel, żeby takim zabiegiem pokazać,
jak duży wpływ na jego życie miało wychowanie i zajęcia rodziców. Pokazuje od
czego w ogóle zaczęła się jego przygoda z informatyką i jak próbował naprawić
swoją pierwszą konsolę. Wraz z ojcem zabiera czytelników do miejsc, do których
nie dostanie się zwykły śmiertelnik. Czytając te fragmenty, w których opisywał
swoje dzieciństwo, czułam takie lekko nostalgiczne i sentymentalne ukłucia,
które przypominały mi moje młode lata z ograniczonym dostępem do internetu. Wiadomo,
że jego początki były zupełnie inne niż moje, ale wracanie do czasów bez
telefonów i internetu ciągle towarzyszyły mi przy przechodzeniu przez kolejne
karty tej autobiografii. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to były lepsze
czasy. Bezpieczniejsze.
W zasadzie cała Pamięć nieulotna jest o życiu
Snowdena, o jego rozwoju, umiejętnościach, ale także lepszych i gorszych chwilach
w życiu, ale też o decyzjach, które wiele go kosztowały. Trudno w niej szukać typowo
technicznych informacji w ilościach hurtowych, bo takie pojawiają się sporadycznie
i jedynie wplecione w konkretne wydarzenia, które przydarzyły się autorowi. Pojawiają
się również różne dane historyczne, które niejednokrotnie stanowią podstawę do
opowieści Snowdena. Nie jest to trudna książka, ale zdarzały mi się niekontrolowane
zawieszki, w czasie których po prostu nie wiedziałam co czytam – szczególnie w
tych momentach, gdzie właśnie opisywane były technologie informatyczne. Jedyne
czego całkiem poważnie doświadczyłam przy tej książce, to przerażenie. Nie
miałam pojęcia, że w aktualnym świecie możemy być totalnie inwigilowani, a w
zależności od częstotliwości i wyszukiwanych haseł rzeczywiście wpadamy w różne
szufladki, że warto albo nie warto się nami interesować. Dosłownie jakbyśmy
spędzali życie pod okiem wszechwiedzącego dorosłego, który może namierzyć naszą
lokalizację, sprawdzić ostatnie rozmowy.
Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę i przekonać się
o tym, jak od kuchni wygląda masowa inwigilacja teraz i jakie techniki
wykorzystywano kiedyś, mimo braku dostępu do baz danych i sieci, która
zautomatyzowana samoczynnie zbiera informacje i odpowiednio je kataloguje. I
chociaż jest to książka, która ma raczej budzić w czytelniku zaskoczenie,
niedowierzanie i inne bardziej negatywne emocje, to jednak zostało to trochę
zbalansowane pozytywami i myślą, że aby osiągnąć sukces wystarczy tylko
odpowiednio duże zawzięcie i ciężka praca.
Czekam na tą książkę. Jestem ciekawa co to za umiejętności i wychowanie. To takie niecodzienne, że ktoś naraża siebie dla dobra świata.
OdpowiedzUsuń