Nie mogłam obojętnie przejść obok tej książki. Raz, że autorem jest Łukasz Wroński, a dwa, że jest o mordercach. Myślę, że autora powinien znać, albo chociaż kojarzyć, każdy, kto chociaż trochę interesuje się kryminalistyką. Nie jest to pierwsza taka książka na polskim rynku wydawniczym, zresztą sam Wroński już jedną w podobnym klimacie napisał, ale mnie osobiście bardzo cieszy fakt, że pojawia się ich coraz więcej.
We wstępie Wroński tłumaczy kilka spraw. Forma, jaką wykorzystał do opisywania tych autentycznych zbrodni, miała na celu bardziej sugestywne przedstawienie psychiki sprawców i cierpienie ofiar. Coraz bardziej przekonuję się do takiej fabularyzowanej formy, bo zdecydowanie łatwiej się to czyta, ale ma to też swoje minusy - ciężko wywnioskować co jest taką całkowitą prawdą, a co dopowiedzeniem autora. No i druga sprawa, że moim zdaniem można było tu wyciągnąć znacznie więcej, teksty mogły być bardziej rozbudowane - zarówno pod względem psychologicznym morderców, jak i opisy zbrodni i motywy mogły być bardziej dokładne. Jednak książka kierowana jest to do osób, które nie mają specjalistycznej wiedzy w tym zakresie, które nie zajmują się tą tematyką zawodowo, co mogłoby tłumaczyć pobieżność opisów. Dodałabym jeszcze, że książka nie jest przeznaczona dla osób takich jak ja, które po prostu interesują się tematem morderców, bo treści przygotowane przez Wrońskiego mogą wydawać się powieleniem informacji ogólnodostępnych.
Jeżeli chodzi o dobór morderców, którzy pojawili się w tej publikacji, to ubolewam trochę, że na dwadzieścia jeden postaci zaledwie cztery pochodziły z Polski - Kot, Kolanowski, Arnold i Cyppek, a ich wszystkich już akurat znam. O większości zagranicznych nazwisk już słyszałam, ale znalazło się kilka zupełnie dla mnie nowych, na tyle intrygujących, że chętnie sięgnę po inne publikacje, żeby nieco więcej dowiedzieć się o ich zbrodniach. Bo nie oszukujmy się, W umyśle mordercy tylko narobiło mi ochoty na więcej. Bardzo cieszy mnie fakt, że Wroński zamieścił bibliografię zarówno z materiałami filmowymi, stronami internetowymi i książkami, z których korzystał w czasie przygotowywania, bo to już ułatwia mi sprawę w poszukiwaniach.
We wstępie Wroński tłumaczy kilka spraw. Forma, jaką wykorzystał do opisywania tych autentycznych zbrodni, miała na celu bardziej sugestywne przedstawienie psychiki sprawców i cierpienie ofiar. Coraz bardziej przekonuję się do takiej fabularyzowanej formy, bo zdecydowanie łatwiej się to czyta, ale ma to też swoje minusy - ciężko wywnioskować co jest taką całkowitą prawdą, a co dopowiedzeniem autora. No i druga sprawa, że moim zdaniem można było tu wyciągnąć znacznie więcej, teksty mogły być bardziej rozbudowane - zarówno pod względem psychologicznym morderców, jak i opisy zbrodni i motywy mogły być bardziej dokładne. Jednak książka kierowana jest to do osób, które nie mają specjalistycznej wiedzy w tym zakresie, które nie zajmują się tą tematyką zawodowo, co mogłoby tłumaczyć pobieżność opisów. Dodałabym jeszcze, że książka nie jest przeznaczona dla osób takich jak ja, które po prostu interesują się tematem morderców, bo treści przygotowane przez Wrońskiego mogą wydawać się powieleniem informacji ogólnodostępnych.
Jeżeli chodzi o dobór morderców, którzy pojawili się w tej publikacji, to ubolewam trochę, że na dwadzieścia jeden postaci zaledwie cztery pochodziły z Polski - Kot, Kolanowski, Arnold i Cyppek, a ich wszystkich już akurat znam. O większości zagranicznych nazwisk już słyszałam, ale znalazło się kilka zupełnie dla mnie nowych, na tyle intrygujących, że chętnie sięgnę po inne publikacje, żeby nieco więcej dowiedzieć się o ich zbrodniach. Bo nie oszukujmy się, W umyśle mordercy tylko narobiło mi ochoty na więcej. Bardzo cieszy mnie fakt, że Wroński zamieścił bibliografię zarówno z materiałami filmowymi, stronami internetowymi i książkami, z których korzystał w czasie przygotowywania, bo to już ułatwia mi sprawę w poszukiwaniach.
Na dobrą sprawę wydaje mi się, że odbiór tej książki mocno uzależniony jest od psychicznej wytrzymałości i odporności na brutalność czytelnika. To, co na mnie nie robi już większego wrażenia, dla innych może być niesamowicie brutalne i determinować chęć porzucenia książki.
Nie jest
książka bez wad, a moim zdaniem największą z nich jest dość pobieżne i bardzo ogólne opracowanie poszczególnych morderców. Umówmy się, można było wycisnąć znacznie
więcej, ale jest to dla mnie zrozumiałe, że wiązałoby się to z innymi
ograniczeniami. Także teraz jedynie mogę po cichu liczyć, że Wroński jeszcze
zdecyduje się napisać drugą taką książkę, z kolejnym zestawem seryjnych
morderców, gdzie jednak postawi nieco większy nacisk na psychologiczne aspekty i schematy działania.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 18 września 2019
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz