Takie książki to ja uwielbiam czytać, ale tylko
latem.
Powieść Helene Flood Psychoterapeutka była dla mnie
trochę zagadką. Przede wszystkim porównywana jest do Pacjentki, której nie
czytałam, więc nie miałam nawet żadnego odniesienia. Czytanie opinii sobie
odpuściłam, bo te na znanych portalach często skrywają jakieś spoilery, za
którymi nie przepadam. Zresztą sam opis wydawcy też moim zdaniem za dużo
zdradza. Ale to on był moim jedynym ratunkiem i to z niego zrozumiałam, że ma
to być thriller, ale mocno psychologiczny. Trochę to nastawienie mnie
uratowało, bo przez nie zdecydowałam, kiedy po nią sięgnę – po prostu wybrałam
na nią dobry moment. Przeczytanie jej w innym momencie niż na leżaku w upalny
letni dzień, bez świadomości rozbudowanej psychologii, mogłoby się źle
skończyć. Albo inaczej – mogłoby się skończyć zawodem.
Sara prowadzi prywatną praktykę i świadczy usługi
psychoterapeutyczne. Pod swoimi skrzydłami ma kilku pacjentów ze skrajnie
różnymi problemami. Jej życie prywatne wydaje się być stabilne, a jednak
wszystko zmienia się w ułamku sekundy, kiedy jej mąż wyjeżdża na weekend z
kolegami. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, pojawiają się kolejne
problemy, sprzeczności i jeszcze więcej podejrzeń, gdy okazuje się, że Sigurd nigdy
nie dojechał na miejsce spotkania.
Psychoterapeutka to jedna z tych książek, która
wydaje się być momentami monotonna, ale nadal ma w sobie ten pierwiastek
podnoszący zainteresowanie czytelnika. Z jednej strony było w niej za dużo
opisów, ale z drugiej byłam mocno zmotywowana, żeby ją przeczytać, bo byłam po
prostu ciekawa, jak to się skończy. I chociaż pozwoliłam sobie totalne
odpuszczenie prowadzenia śledztwa na własną rękę, to nawet przy pełnym
skupieniu nie jestem pewna, czy rozwiązałabym tę układankę. Miałam swoje
podejrzenia, ale szłam raczej w rozwiązania jeszcze bardziej oczywiste niż to,
które ostatecznie zostało mi zaserwowane. To, co najbardziej ciekawiło mnie w
tej historii, to przedstawienie głównej bohaterki jako specjalistki od ludzkiej
psychiki, która sama pod wpływem różnych bodźców nie radzi sobie z opanowaniem
swoich emocji. I z jednej strony opisywanie wszystkiego w najdrobniejszych
szczegółach trochę mnie nudziło, to jednak właśnie tego spodziewałam się po tej
powieści i to dodawało jej takiego charakterystycznego klimatu. Powiedziałabym,
że zagubienia i splatania. Zawsze wydawało mi się, że psycholodzy i
psychoterapeuci potrafią rozłożyć człowieka na czynniki pierwsze, doszukują się
– może nawet trochę na siłę – różnych dziwactw i są bardzo podejrzliwi.
Thriller Flood pokazał mi, że jednak nie zawsze tak musi być, a osoba, która na
pierwszy rzut oka wydaje się emocjonalnie opanowana, też wcale nie musi taka
być, kiedy w grę wchodzą emocje i uczucia.
Powieść Flood jest jedną z tych, która może znudzić,
jeżeli liczy się na porywającą, pełną zwrotów akcji lekturę. Tutaj jednak na
pierwszym miejscu mamy główną bohaterkę i jej myśli, jej przeżycia i wewnętrzne
rozterki. Spojrzenia na to, co dzieje się teraz, ale też retrospekcje, które
czasami wyskakują jak takie niechciane i w ogóle niespodziewane wyrzuty
sumienia. Dla mnie była to dobra lektura na upalny letni dzień – przy której
nie muszę się szczególnie wysilać ani skupiać, a która nadal dostarcza mi tego,
czego od niej oczekuję, czyli odrobiny rozrywki. Z czystym sumieniem polecam ją
osobom, które w psychologię postaci lubią się wgryzać, ale z rozwagą powinni
podchodzić do niej czytelnicy szukający mocniejszych wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz