Już dawno nie trafiłam na książkę, która tak szybko
by się czytała!
W ubiegłym roku miałam przyjemność czytać Nic o mnie
nie wiesz – pierwszą książkę duetu podającego się za E.G. Scott. Muszę
przyznać, że tamten thriller podobał mi się, ale Dlaczego właśnie ja wciągnęło
mnie nieporównywalnie! Myślę, że każdy książkoholik zna to uczucie, kiedy
książka sama się czyta. Ja tego doświadczyłam właśnie teraz i przyznaję, że bardzo
mnie to zaskoczyło. A po skończeniu tej książki czuję lekki dysonans, bo z
jednej strony chciałabym powiedzieć, że to była bardzo przeciętna lektura, ale
z drugiej strony szybko o niej nie zapomnę przez to napięcie i dziwny niepokój,
który towarzyszył mi przez cały czas.
Zawsze zastanawiam się, jak wygląda praca nad
książką, kiedy autorów jest więcej niż jeden. Czy wspólnie zasiadają do
tworzenia fabuły i pisania poszczególnych rozdziałów, czy każde ma swoją
kwestię, za którą jest odpowiedzialny. Czasami – myślę teraz o polskich
powieściach – da się odczuć różnicę w stylach czy nawet samym tempie opowieści,
widać granicę między pracą jednego i drugiego. Niestety w przypadku Dlaczego
właśnie ja niczego konkretnego nie udało mi się wyłapać i myślę, że może to
wynikać z tłumaczenia (ale to też tylko moja teoria). Trochę mnie to zawiodło, bo
faktycznie ta różnorodność stylu w poszczególnych fragmentach książki dodaje
jej jeszcze więcej temperamentu i życia. Ale to tylko taki drobny pstryczek w
nos na początek, bo i bez tego książka mocno się wybroniła.
Z thrillerami psychologicznymi zaczęłam się lubić
dopiero w ubiegłym roku. Nasza relacja cały czas ewoluuje, a przy takich
książkach mam wrażenie, że zaczyna zmieniać się w przyjaźń. E.G. Scott w
Dlaczego właśnie ja, uraczyli mnie wszystkim tym, czego oczekuję od powieści z
tej kategorii. Na początku jest bardzo dziwnie, bo pojawia się mnóstwo
niewiadomych, które zupełnie nie odnoszą się do siebie nawzajem. A później już
zaczyna się zabawa. Stopniowo poznajemy Charlotte, wchodzimy w jej życie
zawodowe i prywatne. Wydawałoby się, że poznanie głównej bohaterki to klucz do
sukcesu i ogarnięcia tych wszystkich niewiadomych, ale nic bardziej mylnego. Z rozdziału
na rozdział akcja jeszcze bardziej się komplikuje, a wszystko utrudnione
zostaje jeszcze przez trzech innych bohaterów, z których perspektywy pisane są
kolejne rozdziały. Muszę przyznać, że warstwa obyczajowa tej powieści jest
mocno rozbudowana – szczególnie jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie, ale
pojawia się też mnóstwo monologizowania. Nie brakuje też technicznych
ciekawostek o akupunkturze, którą zajmuje się Charlotte. I chociaż wydawałoby
się, że to totalnie zbędne fragmenty, to jednak z ciekawością poznawałam w międzyczasie
te zabiegi od kuchni i ostatecznie uznaje je za ciekawy smaczek. Bardzo często
narzekam na te rozwleczone obyczajowe elementy w różnych książkach, a tutaj
wszystko fajnie mi ze sobą współgrało i nie męczyło.
Moim zdaniem to bardzo dobry thriller psychologiczny,
na który na pewno warto zwrócić uwagę! Ode mnie autorzy dostają duży plus za
postęp z kreowaniem fabuły w jeszcze bardziej zawiły sposób niż w poprzedniej
ich powieści, ale też po prostu za sam pomysł na nią. Pewnie mogłabym się do
czegoś przyczepić, ale tak dobrze spędziłam czas przy tej książce, że po prostu
nie chce mi się myśleć o jej wadach. E.G. Scott stworzyli intrygę na najwyższym
poziomie, która wcale nie jest łatwa do rozgryzienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz