Sami musicie się przekonać, czy to książka w waszym
typie.
Jedni ją bardzo chwalą, inni strasznie narzekają. Nie wiadomo komu do końca ufać. Ja się bałam Fatalnego kłamstwa. Miałam obawy, że będę należała jednak do tego grona, które z nią się nie polubiło. Jak ostatecznie było?
Powiedziałabym, że ta książka dzieli się na dwie
części o różnym tempie i w różny sposób angażujące czytelnika. Pierwszą, w której
w ogóle nie wiadomo o co chodzi. Gdzie zostajemy wrzuceni w świat trzech
kobiet, poznajemy je w wersji z przeszłości i dwadzieścia lat później. Wszystko
jest dość chaotyczne, a ja osobiście miałam wrażenie, że autorka chciała
streścić za dużo i za szybko, przez co zrobiło się spore zamieszanie. To część bardzo
obyczajowa, w której Keogh mocno kreśli podłoże do tego, co ma wyjść na jaw w
drugiej części. Łączy tutaj swoje bohaterki, pokazuje ich życie prywatne, ale
też przedstawia je z perspektywy zawodów, które wykonują. No i wspominana druga
część, która moim zdaniem ratuje wszystko. W której nagle wydarzenia nabierają
tempa, a kropki zaczynają się ze sobą łączyć. Najważniejszy okazuje się być
przekaz całej tej historii. Sposób jej przekazania pozostawia wiele do życzenia,
ale wydarzenia i konsekwencje pewnych czynów całej trójki nie dość, że zostają
w głowie na dłużej, to sprawiają, że zatrzymujemy się na chwilę w całym tym
chaosie i zastanawiamy się nad swoimi kłamstwami, nad tym dokąd nas
doprowadziły.
Nie nazwałabym tej powieści thrillerem, a dramatem. Autorka
skupiła się na warstwie obyczajowej i relacjach międzyludzkich, a jakiejkolwiek
akcji i dreszczyku emocji było tu niewiele. Myślę, że stąd sporo negatywnych
głosów na jej temat – dostajemy obietnicę, której wydawca do końca nie spełnia.
Jeżeli miałabym ocenić thriller, to był
dość słaby – mało się działo i akcja
była taka rozmemłana. Dramat oceniłabym dużo lepiej, bo już sama koncepcja tego
kłamstwa, które mimo upływu lat nadal gdzieś tam gniecie, jest wystarczająco
ciekawa i bardziej pasująca do takiego charakteru treści. No i to dramatyczne,
niespodziewane zakończenie, po którym musiałam się przez chwilę zastanowić co
się właściwie wydarzyło. Ostatecznie nie uważam, że to była wyjątkowo zła
książka, ale też nie okazała się wybitnie dobra. Mam wrażenie, że wydawca sam
sobie trochę strzelił w kolano tak mocno definiując tę książkę jako thriller.
Więc ostatecznie polecam wam przeczytanie tej powieści, ale z nieco bardziej
otwartą głową, żeby tych zawodów było jak najmniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz