Nie potrafię grać w szachy.
Kiedyś w ogóle mnie to nie interesowało. Powiem więcej – uważałam tę grę za strasznie monotonną. Z czasem moje postrzeganie rozgrywek szachowych się zmieniło, widzę w nich znacznie więcej niż samą grę dla odprężenia. To gra, która na wyższych – powiedzmy bardziej zawodowych poziomach – wymaga jednak pełnego skupienia, ale też umiejętności planowania i przewidywania ruchów przeciwnika. I chociaż nadal nie mam większego pojęcia o zasadach i technicznej stronie takich rozgrywek, to jednak znacznie bardziej mnie to interesuje i z ciekawością zagłębiałam się w opowiadania autora. Ostatni bastion umysłu wprowadził mnie w rejony, w które prawdopodobnie nigdy bym się nie zapuściła, gdyby nie powstała ta książka. Mimo że nie wszystko, o czym wspomina Kasparov, jestem w stanie odpowiednio zinterpretować i zrozumieć, to jednak ta książka jest dla mnie opowieścią o ogromnej pasji, zaangażowaniu i wyzwaniach, którym jak się okazuje – czasami nie da się sprostać.
Musicie wiedzieć, że to nie jest książka dla
wszystkich – jestem pewna, że spodoba się wielu, ale o konkretnych
zainteresowaniach. Przede wszystkim spodoba się tym, którzy lubią szachy,
którzy interesują się życiem Kasparova i ciekawi są jego punktu widzenia. To
też opowieść o rozwoju sztucznej inteligencji, która momentami aż przytłacza,
ale przedstawiona raczej z tej dobrej strony przez autora nie wydaje się taka
zła. Okazało się też, że Kasparov całkiem nieźle radzi sobie jako autor, więc mimo
trochę reportażowego stylu czyta się ją naprawdę bardzo płynnie i szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz