Mam w tym roku szczęście do dobrych thrillerów.
Z książkami tego wydawnictwa mam tak, że rzadko trafi mi się książka, z którą się nie polubię. Znaczna większość jest bardzo w porządku, ale kilka też wyróżnia się na tle pozostałych. Wydawało mi się, że Wdowa będzie jednak tym bardzo przyzwoitym thrillerem, w którym wszystko gra tak, jak powinno, ale jednak bez efektu wow. Przyznaję, C.J. Lyons bardzo mnie zaskoczyła wtedy, kiedy spodziewałam się, że już wszystko płynnie dojdzie do końca bez żadnych zwrotów akcji. Przez to ostatecznie jej książka zrobiła na mnie większe wrażenie, niż się po niej spodziewałam! No i teraz nie mogę doczekać się kolejnych tomów serii!
Ten thriller jest mocno rozbudowany i też przez to
trochę skomplikowany. Mamy małżeństwo z dzieckiem – rodzinę, która w ostatnim
czasie przeprowadziła się do Pensylwanii, żeby zacząć życie od nowa i zaznać
chociaż odrobiny spokoju. W ich relacjach nie ma nic negatywnego i
niepokojącego, ale dopadło ich nieszczęście. Ian Wright został zamordowany. To
zbrodnia wyjątkowo skomplikowana, z masą niewiadomych i brakiem konkretnych
śladów i wskazówek. Od początku dało się w niej wyczuć pewnego rodzaju
intymność, wydawała się bardzo osobista, przez co Leah Wright staje się główną
podejrzaną. Czy rzeczywiście była w stanie dokonać takiej zbrodni na oczach
swojego dziecka?
I tak z przedstawienia idealnej rodziny przechodzimy
w relację matki i córki, które przeszły traumę. To, na co zwróciłam szczególną
uwagę, to bardzo rzeczywiste i wiarygodne zachowania dziecka po przejściach. Przyznaję,
że te momenty jednak trochę mnie rozczulały i przez nie jeszcze bardziej
zaangażowałam się w tę historię. Ale też mamy bardzo wyraźnie wykreowaną postać
matki, która z jednej strony jest na celowniku detektywów, jako główna
podejrzana, ale z drugiej próbuje rozmawiać i składać do kupy swoją córkę. Pojawiają
się pytania – czy mogłaby to zrobić, jakie były jej motywy i dlaczego zrobiła
to przy dziecku. Wtedy też w głowie rodzą się pomysły, że coś poszło nie tak. A
im dalej w las, tym więcej drzew…
To był naprawdę dobry thriller, w którym wszystkie
elementy fajnie ze sobą współgrały i się uzupełniały. Był charakterystyczny
detektyw, który drążył sprawę i badał wszystkie tropy, ale też nie wszystko
przychodziło do niego od razu. Mamy trochę wątków obyczajowych – autorka
rozbudowała postaci, które odgrywały istotną rolę w fabule i samym dochodzeniu.
Tylko najważniejsze informacje, więc te elementy też w ogóle nie męczą. Sama
narracja prowadzona była w ciekawy sposób, przez co wchodząc w tę historię,
chciało się rozwiązać sprawę do samego końca przy pierwszym posiedzeniu.
Osobiście przyznaję się, że miałam moment zwątpienia, wydawało mi się, że
autorka zdecydowała się na oczywistą oczywistość, ale jednak nie! Mimo że nie
jest to thriller, który wgniecie was w fotel, to jednak jest naprawdę dobry i
warty przeczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz