Jakie to było dobre.
Na wstępie może warto, żebym przypomniała, że z Chmielarzem mam bardzo skomplikowaną relację. Mortkę, jeszcze za czasów, kiedy tę serię wydawało inne wydawnictwo, od zawsze bardzo lubiłam. Nie pamiętam szczegółów, ale na myśl o tej serii w moim serduszku tli się płomień miłości. ALE… niestety nie bardzo podobają mi się te jego pojedyncze książki. Na pewno w międzyczasie czytałam Żmijowisko i nie było miłości z tego. Więc zapowiedź Długiej nocy sprawiła, że byłam bardziej niespokojna niż zwykle. Bo z jednej strony miałam nadzieję, że seria będzie nadal serią i poziom będzie podobny, a z drugiej zastanawiałam się, czy jednak nie skręci gdzieś w stronę tych ostatnio pisanych książek.
Jeżeli chodzi o poziom Długiej nocy w porównaniu do
poprzednich tomów serii, to nie wiem, czy to ja coś przegapiłam, czy po prostu
Chmielarz wyszedł z siebie, ale ta część jest doskonała i jeszcze lepsza niż te
poprzednie. Wchodząc powoli w wydarzenia, chłonąc cały ten klimat, w którymś
momencie poczułam po prostu ulgę, że te wszystkie zmartwienia są zupełnie
niepotrzebne, bo to będzie dobre. Było dobre i strasznie satysfakcjonujące.
Przy okazji mocno w moim klimacie, bo tajemnicze, mroczne i niepewne. Z komisarzem,
którego polubiłam w powieści, z którym mogłabym wyskoczyć gdzieś na piwo albo
dwa.
To prawdziwy, rasowy kryminał, który fanom klasyki i
akcji, która w odbiorze wydaje się jednak niespieszna, przypadnie na pewno do
gustu. Żeby Was to nie zmyliło, akcji i wydarzeń jest sporo, ale to wszystko
wydaje się być takie powolne za sprawą mrocznego, bardzo jesiennego klimatu.
Ciężko o tym mówić, to trzeba po prostu przeczytać. Jest kilka wątków, które
początkowo wcale się nie łączą, a ta tajemniczość mocno oddziałuje na
zaangażowanie w poznawanie tej historii. A przynajmniej moja ciekawość była tak
wielka, że nie mogłam się oderwać od lektury nawet na moment. Mam wrażenie, że
Długą noc wyróżnia spośród innych kryminałów to, że jej akcja dzieje się w
ciągu jednej nocy. Nie przypominam sobie, żebym czytała kiedykolwiek kryminał,
w którym ten czas rozgrywających się wydarzeń byłby tak krótki. W międzyczasie
oczywiście pojawiają się retrospekcje, jest też mnóstwo nawiązań do sytuacji
rodzinnej Mortki, czego nie przypominam sobie z poprzednich tomów.
Jeżeli mnie ktoś pyta, czy można zacząć czytać tę
serię od Długiej nocy, to mówię, że na upartego można, ale po co zaczynać coś
od samego końca? Dużą zaletą czytania od początku jest poznawanie Mortki,
wchodzenie w jego buty, co nie raz pomaga w ocenie jego wyborów zawodowych i
doświadczanie zmian, które w nim zachodzą. Mam wrażenie, że ten ostatni tom
jest podsumowaniem jego życiowej przeprawy i wydawał mi się bardzo dojrzały i
odpowiedzialny niż wcześniej. To była prawdziwa kryminalna uczta i naprawdę się
cieszę, że mogłam tę książkę przeczytać jeszcze przed jej premierą, że mogłam
napisać kilka zdań od siebie na skrzydełko. Przy takich książkach to naprawdę
spore wyróżnienie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz