29 września

#55. List do nienarodzonego dziecka- Oriana Fallaci

Tytuł: List do nienarodzonego dziecka
Tytuł oryginału: Lettera a un bambino mai nato
Autor: Oriana Fallaci
Język oryginału: włoski
Kategoria: literatura piękna
WydawnictwoŚwiat Książki

Liczba stron: 144
Data wydania: 8 maja 2013
Cena katalogowa: 29,90 zł

Opis (lubimyczytac.pl):

„Nie jestem kobietą z tej książki. Co najwyżej ją przypominam, tak jak może ją przypominać jakakolwiek kobieta naszych czasów, która żyje w pojedynkę, pracuje i myśli. Właśnie po to, żeby każda kobieta mogła się w niej rozpoznać, nie wyposażyłam jej w twarz, imię, adres, wiek […]. Nie formułuję żadnego przesłania, nie próbuję nawet rozwiązać problemów. Nie na tym polega zadanie pisarza. A poza tym, jakże bym mogła formułować jakieś przesłanie w książce będącej apoteozą wątpienia? Bohaterkę dręczą tysiące znaków zapytania, za każdym razem, kiedy jest przekonana o jednym, twierdzi również coś wręcz przeciwnego […].”
Tak mówiła Oriana Fallaci z okazji wydania Listu do nienarodzonego dziecka, monologu kobiety, która oczekuje dziecka i uważa macierzyństwo nie za obowiązek, lecz za osobisty i odpowiedzialny wybór. Nie rezygnując z typowego dla siebie namiętnego tonu, autorka stawia pytania własnemu sumieniu, mierząc się z fundamentem kobiecej kondycji. Czy wystarczy pragnąć dziecka, żeby zmusić go do istnienia? Czy słusznie jest poświęcić gotowe już życie na rzecz życia, którego jeszcze nie ma? Książka idzie dalej niż dylematy dyskusji nad aborcją, zwróciła na siebie uwagę czytelników na całym świecie i jest dzisiaj uważana za klasyczną pozycję literacką.




Moja opinia o książce.

To jest jedna z tych książek, których zdecydowanie nie można ocenić po okładce, jakości wydania czy jej gabarytach. Mimo zaledwie 144 stron niesamowicie wpływa na psychikę, na zdolność i sposób postrzegania rzeczywistości odbiegając jednocześnie od wszelkich konwenansów. 

Oriana Fallaci to znana włoska dziennikarka, działaczka ruchu oporu, korespondentka wojenna. Po przeczytaniu o jej osobie kilkunastu zdań zamieszczonych na Wikipedii (TUTAJ) byłam pod wrażeniem, tym chętniej czytając pozostałą część "artykułu". Fallaci była osobą, twardo stąpającą po ziemi- na co również wskazuje jej książka, którą miałam okazję przeczytać. 

"List do nienarodzonego dziecka" jest książką, która wydana została w 1975 roku. Na lata 60-te i 70-te XX wieku przypada druga fala wzmożonych działań feministek na terenie Stanów Zjednoczonych i państw Europy zachodniej, które miały na celu wprowadzenie radykalnych zmian i przyznanie większych praw kobietom. Feministyczne postulaty odnosiły się głównie do wprowadzenia zmian na rynku pracy oraz nowoczesnego definiowania seksualności, odnoszącej się również do zalegalizowania działań aborcyjnych. Za ogólnie przyjętą normę w społeczeństwie uważano wyższość mężczyzny nad kobietą, gdzie jednocześnie pozycja mężczyzny wyznaczała status kobiety. Panujący ustrój gospodarczy zapewniał pracę mężczyznom, głównie w sektorach przemysłowych, co jednocześnie wiązało się z tym, że to mąż był jedyną osobą utrzymującą rodzinę. Logiczne jest to, że kobiety, które starały się być niezależne od mężczyzn, często nie miały pracy, a co za tym szło, nie miały pieniędzy na utrzymanie siebie, a tym bardziej dziecka. 
"Dziecko, życie jest takie męczące. To wojna, która wybucha każdego dnia, a chwile radości są jedynie krótkimi przerwami i trzeba za nie płacić wysoką cenę."
Książka Fallaci bezpośrednio odnosi się do ustroju panującego w latach 70-tych XX wieku i działań feministycznych. Autorka przedstawia swoją wizję niezależności kobiety i możliwości podejmowania własnych decyzji. Treść książki przedstawiona została w postaci monologu kobiety, która dowiedziała się, że nosi w swoim łonie dziecko i zdecydowała się na życie w pojedynkę. Według niej, macierzyństwo nie jest obowiązkiem i każda kobieta powinna mieć prawo wyboru momentu doświadczenia macierzyństwa. 
Jest to pewnego rodzaju pamiętnik, zawierający bardzo osobiste i intymne przemyślenia i analizy na temat życia i samego poczęcia, jednocześnie uwzględniające problemy i wahania nastrojów samotnej, ciężarnej kobiety. Pamiętnik, przez który ciężko było mi przebrnąć, przez brak dialogów (pojawiło się ich stosunkowo niewiele), ale który zainteresował mnie na tyle poruszaną tematyką, że cały czas siedzi w mojej głowie i o którym niezwykle ciężko coś więcej powiedzieć.
"Ból rodzi się wraz z nami, rośnie z nami, przyzwyczajamy się do niego, tak jak przyzwyczajamy się, że mamy dwie ręce i dwie nogi."
Jeżeli jesteście ciekawi jakim stylem napisana jest książka- odsyłam Was do jej fragmentu TUTAJ.
Serdecznie polecam przeczytanie tej książki. 
"Tylko ktoś, kto dużo płakał, może docenić życie w całym jego pięknie i głośno się śmiać."


4 komentarze:

  1. Świetna recenzja. Ja jednak zastanowię się jeszcze nad tą książką.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja piękna i dosyć zachęcająca, jednak ja nie jestem jeszcze do końca przekonana. Okładka nie przypadła mi do gustu i wogle...

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jedna z tych książek, które po prostu muszę przeczytać i już od dawna mam ją na swojej liście, ale całkiem o niej zapomniałam :c
    Dziękuję za przypomnienie tą piękną recenzją <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po okładce i objętości na pewno bym jej nie wybrała. Ale dzięki Twojej recenzji spojrzę na nią łaskawszym okiem, jeśli gdzieś wpadnie mi w ręce ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.