Opis:
W małym szwedzkim miasteczku letnią sielankę przerywa wieść o brutalnym morderstwie młodej kobiety. Choć na miejscu zdarzenia znaleziono wiele śladów, do rozwiązania nie prowadzi żaden trop. Bezradni miejscowi policjanci wzywają na pomoc posiłki ze Sztokholmu. Jednak śledztwo nie posuwa się ani o krok. Może dlatego, że kieruje nim inspektor Evert Bäckström, zdecydowanie bardziej zainteresowany miejscowymi rozrywkami niż swoją pracą. Przełom w sprawie mają przynieść badania DNA przeprowadzone na większości mężczyzn w miasteczku. Czy to wystarczy, by znaleźć sprawcę?
Moja opinia o książce:
Zachwycona, zauroczona, zahipnotyzowana drugim
tomem cyklu – Ten, kto zabije smoka – czym prędzej zabrałam się za tom pierwszy
– Lindę. Kupiłam nawet jako ebooka (chociaż bardzo rzadko po nie sięgam), bo stacjonarnie nigdzie nie mogłam jej
dorwać, a chciałam ją mieć już teraz, natychmiast!
Po jej przeczytaniu stwierdzam, że czasami
dobrze jest zacząć czytać cykl od środka.
Akcja powieści rozpoczyna się od znalezienia
zwłok młodej kobiety, pozostawionych w dziwnych okolicznościach, w mieszkaniu
należącym do jej matki. Na miejscu znaleziono również wiele śladów i tropów,
które powinny ułatwić sprawę odnalezienia mordercy. Do sprawy przydzielony
zostaje Evert Bäckström,
uważany przez współpracowników za niekompetentnego gbura i chama.
Ilość
przeplatających się w pozycji bohaterów jest dość duża, czasami może ciężko
jest się połapać w poszczególnych osobach (kto kim jest, skąd się wziął, jaki
ma związek ze sprawą), ale mam wrażenie, że to też leżało w zamyśle autora.
Najbardziej rzucającą się w oczy postacią jest śledczy Bäckström. Jest
dość charakterystyczną osobą, głównie z tego względu, że wykreowany został na aroganckiego
i zarozumiałego faceta, który nie ma znajomych ani rodziny, a dodatkowo jest
nielubiany przez swoich współpracowników. Nie wiem dlaczego, ale takie wyrzutki
społeczeństwa, świadome swojej siły i obdarzone ogromnymi ilościami pewności
siebie, zawsze trafiają w mój „bohaterowy” gust i szybko się do nich
przywiązuję.
Leif GW Persson
jest autorem, któremu niewiele można zarzucić. W swoich książkach świetnie
buduje napięcie, potrafi perfekcyjnie nakreślić obraz sytuacji nieodbiegający
zbytnio od rzeczywistości. Realność postaci i samej fabuły sprawia, że
czytelnik przenosi się do miejsca, w którym rozgrywa się akcja powieści i
jeszcze bardziej, wnikliwiej przeżywa poszczególne wydarzenia.
Tym razem jednak
Linda zaskoczyła mnie swoją przewidywalnością – tak jak w Ten, kto zabije smoka
błądziłam po omacku w poszukiwaniu mordercy, tak tutaj nie musiałam się nawet
zbytnio wysilać. Chociaż uważam, że nie dla samego zabójcy warto sięgnąć po tę
pozycję.
Mimo wszystko
zachęcam fanów kryminałów i thrillerów do sięgnięcia po tę pozycję (i w ogóle
po całą serię). Trzeci tom cyklu o Bäckströmie dorzucam do listy
zakupów, bo zdecydowanie lepiej przeżywa mi się spotkania z nim przy książkach
klasycznych – papierowych. Leif GW Persson jest jednym z lepszych autorów
kryminałów, z którymi miałam styczność.
Linda / Ten, kto zabije smoka / Nos pinokia
Kusisz do sięgnięcia po twórczość Perssona i to bardzo. Lubię kryminały, zwłaszcza skandynawskie, a jakoś po jego książki nie miałam okazji sięgnąć. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuń