Tytuł: Kiedy odszedłeś
Tytuł oryginału: After You
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Znak, Między Słowami
Liczba stron: 496
Data wydania: 15 czerwca
Cena katalogowa: 39,90 zł
Lou po stracie Willa nie może dojść do siebie, okazuje się to bardzo
trudne po śmierci kogoś, kogo darzyło się tak ogromnym uczuciem. Czas
nieubłaganie upływa, życie przecieka między palcami. To najlepszy moment na to,
by stawić czoła rzeczywistości i na nowo odnaleźć radość życia.
Kiedy odszedłeś to
kontynuacja przygód bohaterów z Zanim się
pojawiłeś. Moyes głównie na prośbę swoich czytelników stworzyła tę
historię.
Będę powtarzać się po raz kolejny, ale Moyes pisze tak, że chce mi się
ją czytać, a przy tego typu literaturze rzadko mi się to zdarza. Fabuła w
takich książkach przeważnie jest banalna i przewidywalna – w przypadku książek
Moyes też po części tak jest, ale ona potrafi tą nijaką i przesłodzoną fabułę
ubrać w kilka warstw emocji tak, że czytelnik zapoznający się z bohaterami nie
będzie miał ochoty się z nimi rozstawać. Nie mam pojęcia jak ona to robi, ale
Lou i Will nie mają zamiaru wydostać się z mojej czaszki. Autentyczność jej
powieści jest uderzająca, a w zestawieniu z realnie wykreowanymi postaciami bohaterów
tworzy niemożliwą mieszankę, wręcz wybuchową.
Moyes w Zanim się pojawiłeś
stawiła czoło śmierci i samobójstwu, a tym razem skupia się na stracie, bólu i
smutku osób pozostałych przy życiu. Umiejętnie przeprowadza czytelnika przez
kolejne etapy żałoby, będącej normalną reakcją na utratę bliskiej osoby, na
przykładzie Lou i rodziców Willa. Okazuje się, że każdy w inny sposób przeżywa
tak traumatyczne wydarzenia – inaczej wygląda smutek rodzica chowającego swoje
dziecko, a inaczej ukochanej osoby.
Tym razem jednak nie będę się aż tak rozczulać nad zdolnościami
pisarskimi autorki, ani nad kreacją super nietuzinkowej fabuły, nie wspominając
o rozczulających bohaterach. Tak jak Zanim
się pojawiłeś rozłożyła mnie na łopatki, tak w tym przypadku byłam odrobinę
zawiedziona, bo sama historia wydawała mi się odrobinę nieszczera, jakby
stworzona była trochę na siłę. Nie było to rażące, nie przeszkadzało w
czerpaniu przyjemności z lektury – nie chodzi mi o to, żeby powiedzieć Wam, że
to zła książka – ale jednak wolałabym chyba, żeby Kiedy odszedłeś nie powstała. Chciałabym, żeby życie Lou potoczyło
się inaczej, żeby niektóre sytuacje nie miały miejsca, a dopóki ta książka by
nie powstała, byłoby po mojemu – teraz się niestety zmieniło i jest kompletnie
nie po mojej myśli.
Po śmierci Willa Lou ma ogromne problemy z nawiązywaniem i
utrzymywaniem relacji społecznych, stała się bardziej niepewna, nie wspominając
o tym, że samobójstwo ukochanego zabiło w niej radość życia. Zdana sama na
siebie, samotnie stara się poradzić ze swoimi problemami, które okazują się
jedynie piętrzyć na jej barkach. Z pomocą przychodzi jej pewna dziewczynka,
która po jakimś czasie staje się dla niej wyjątkowo bliska.
Mam wrażenie, że Moyes należy do grona tych autorów, którzy potrafią nauczyć
swoich czytelników mnóstwa ważnych i przydatnych rzeczy poprzez swoje powieści.
Może nie każdemu spodoba się to, w jaki sposób autorka kreuje bohaterów i
fabułę, ale braku autentyczności i poruszania trudnych, życiowych kwestii, nikt
jej nie zarzuci. Tworzy na swój sposób rozczulające i dające do myślenia
historie, z którymi warto się zapoznać – bez względu na wiek, płeć czy
przekonania religijne.
Bardzo ciekawa recenzja, przekonałaś mnie,że powinnam sięgnąć po książki autorki :)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)!
Mam zamiar w najbliższym czasie zabrać się za "Zanim się pojawiłeś", mam wrażenie, że wszyscy czytali już tę powieść oprócz mnie i niemal nie spotkałam się z żadną negatywną opinią, więc jestem bardzo zaintrygowana tym tytułem. A już za niedługo wychodzi film i przyznaję się bez bicia, że łezka się w oku zakręciła, gdy oglądałam zwiastun ;) Do "Kiedy odszedłeś" nie podchodzę tak entuzjastycznie, bo mam trochę wrażenie, że bazując na sukcesie komercyjnym pierwszej części, autorka chciała więcej dorobić, wydając drugą, ale może niesłusznie ją oceniam. Na pewno muszę przeczytać, żeby wyrobić sobie opinię.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Pierwsza część za mną, to teraz film i ta książka. Taki oto plan :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozkład recenzji u Ciebie, wyróżniasz się tym. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam pierwszej części, więc przeczytałam po łepkach recenzje, ale zachęciłaś mnie do pierwszej części, oby i mnie rozbiła. ;)
Pozdrawiam.
Widać, że nie wszystko po Twojej myśli, ale przyznaję, że właśnie to zaskoczenie najbardziej mnie zainteresowało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać momentu, kiedy dostanę książkę w rączki :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO nie, przeczytałam pierwsze zdanie o książce - mam niezły spoiler do pierwszej części xD
OdpowiedzUsuńA co do samej autorki, właśnie trzymałam się z daleka, bo zazwyczaj takie historie kojarzą mi się z banalnością i na siłę wyciskanymi łzami. Ale skoro po przeczytaniu pierwszej części nie mogłaś przestać myśleć o bohaterach to muszę w końcu się rozejrzeć za "Zanim się pojawiłeś"! Chociaż obawiam się, że najpierw zobaczę ekranizację - obsada tak kusiiii ;D
Całe to nieustające szaleństwo wokół Jojo Moyes powoduje, że chyba w końcu się przełamię i przeczytam, mimo że to raczej nie jest mój ulubiony typ literatury. Niewątpliwie argumentem „za” jest oczywiście Twoja entuzjastyczna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym żeby "Kiedy odszedłeś" nie postała, dlatego nie zamierzam jej czytać. Nie lubię kiedy kontynuację są pisane na siłę, a wydaje mi się, że w tym przypadku tak było. Pierwszy tom był świetny, skończył się w takim momencie, że kontynuacja nie jest mi potrzebna...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
houseofreaders.blogspot.com
Tej przewidywalności zawsze się obawiam.
OdpowiedzUsuńA z prozą autorki koniecznie muszę się kiedyś zapoznać.
Też tak mam, że niektórych książek nie chciałabym czytać, żeby tylko nie popsuć życia ulubionym bohaterom.
OdpowiedzUsuńStraszliwie intryguje mnie ta seria... Muszę rozejrzeć się za pierwszym tomem.
OdpowiedzUsuńJa wprawdzie jeszcze nie czytałam tej książki, ale własnie obawiam się tego, że ta kontynuacja będzie jak mówisz odrobinę naciągana, niezbyt realna... niepotrzebna? No cóż nie dowiem się jeżeli sama nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPoluję na tą książkę. Sama na blogu rozczulałam się nad "Zanim się pojawiłeś". Moim zdaniem również "Srebrna zatoka" Jojo jest całkiem udana :)
OdpowiedzUsuń