08 czerwca

#131. Kiedy odszedłeś - Jojo Moyes [przedpremierowo]




Tytuł: Kiedy odszedłeś
Tytuł oryginału: After You
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Znak, Między Słowami
Liczba stron: 496
Data wydania: 15 czerwca
Cena katalogowa: 39,90 zł


Lou po stracie Willa nie może dojść do siebie, okazuje się to bardzo trudne po śmierci kogoś, kogo darzyło się tak ogromnym uczuciem. Czas nieubłaganie upływa, życie przecieka między palcami. To najlepszy moment na to, by stawić czoła rzeczywistości i na nowo odnaleźć radość życia.
Kiedy odszedłeś to kontynuacja przygód bohaterów z Zanim się pojawiłeś. Moyes głównie na prośbę swoich czytelników stworzyła tę historię.

Będę powtarzać się po raz kolejny, ale Moyes pisze tak, że chce mi się ją czytać, a przy tego typu literaturze rzadko mi się to zdarza. Fabuła w takich książkach przeważnie jest banalna i przewidywalna – w przypadku książek Moyes też po części tak jest, ale ona potrafi tą nijaką i przesłodzoną fabułę ubrać w kilka warstw emocji tak, że czytelnik zapoznający się z bohaterami nie będzie miał ochoty się z nimi rozstawać. Nie mam pojęcia jak ona to robi, ale Lou i Will nie mają zamiaru wydostać się z mojej czaszki. Autentyczność jej powieści jest uderzająca, a w zestawieniu z realnie wykreowanymi postaciami bohaterów tworzy niemożliwą mieszankę, wręcz wybuchową.
Moyes w Zanim się pojawiłeś stawiła czoło śmierci i samobójstwu, a tym razem skupia się na stracie, bólu i smutku osób pozostałych przy życiu. Umiejętnie przeprowadza czytelnika przez kolejne etapy żałoby, będącej normalną reakcją na utratę bliskiej osoby, na przykładzie Lou i rodziców Willa. Okazuje się, że każdy w inny sposób przeżywa tak traumatyczne wydarzenia – inaczej wygląda smutek rodzica chowającego swoje dziecko, a inaczej ukochanej osoby.

Tym razem jednak nie będę się aż tak rozczulać nad zdolnościami pisarskimi autorki, ani nad kreacją super nietuzinkowej fabuły, nie wspominając o rozczulających bohaterach. Tak jak Zanim się pojawiłeś rozłożyła mnie na łopatki, tak w tym przypadku byłam odrobinę zawiedziona, bo sama historia wydawała mi się odrobinę nieszczera, jakby stworzona była trochę na siłę. Nie było to rażące, nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności z lektury – nie chodzi mi o to, żeby powiedzieć Wam, że to zła książka – ale jednak wolałabym chyba, żeby Kiedy odszedłeś nie powstała. Chciałabym, żeby życie Lou potoczyło się inaczej, żeby niektóre sytuacje nie miały miejsca, a dopóki ta książka by nie powstała, byłoby po mojemu – teraz się niestety zmieniło i jest kompletnie nie po mojej myśli.

Po śmierci Willa Lou ma ogromne problemy z nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji społecznych, stała się bardziej niepewna, nie wspominając o tym, że samobójstwo ukochanego zabiło w niej radość życia. Zdana sama na siebie, samotnie stara się poradzić ze swoimi problemami, które okazują się jedynie piętrzyć na jej barkach. Z pomocą przychodzi jej pewna dziewczynka, która po jakimś czasie staje się dla niej wyjątkowo bliska.
Mam wrażenie, że Moyes należy do grona tych autorów, którzy potrafią nauczyć swoich czytelników mnóstwa ważnych i przydatnych rzeczy poprzez swoje powieści. Może nie każdemu spodoba się to, w jaki sposób autorka kreuje bohaterów i fabułę, ale braku autentyczności i poruszania trudnych, życiowych kwestii, nikt jej nie zarzuci. Tworzy na swój sposób rozczulające i dające do myślenia historie, z którymi warto się zapoznać – bez względu na wiek, płeć czy przekonania religijne.



14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa recenzja, przekonałaś mnie,że powinnam sięgnąć po książki autorki :)!
    Pozdrawiam ;)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zamiar w najbliższym czasie zabrać się za "Zanim się pojawiłeś", mam wrażenie, że wszyscy czytali już tę powieść oprócz mnie i niemal nie spotkałam się z żadną negatywną opinią, więc jestem bardzo zaintrygowana tym tytułem. A już za niedługo wychodzi film i przyznaję się bez bicia, że łezka się w oku zakręciła, gdy oglądałam zwiastun ;) Do "Kiedy odszedłeś" nie podchodzę tak entuzjastycznie, bo mam trochę wrażenie, że bazując na sukcesie komercyjnym pierwszej części, autorka chciała więcej dorobić, wydając drugą, ale może niesłusznie ją oceniam. Na pewno muszę przeczytać, żeby wyrobić sobie opinię.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część za mną, to teraz film i ta książka. Taki oto plan :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się rozkład recenzji u Ciebie, wyróżniasz się tym. ;)
    Nie znam pierwszej części, więc przeczytałam po łepkach recenzje, ale zachęciłaś mnie do pierwszej części, oby i mnie rozbiła. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że nie wszystko po Twojej myśli, ale przyznaję, że właśnie to zaskoczenie najbardziej mnie zainteresowało. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już się nie mogę doczekać momentu, kiedy dostanę książkę w rączki :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie, przeczytałam pierwsze zdanie o książce - mam niezły spoiler do pierwszej części xD
    A co do samej autorki, właśnie trzymałam się z daleka, bo zazwyczaj takie historie kojarzą mi się z banalnością i na siłę wyciskanymi łzami. Ale skoro po przeczytaniu pierwszej części nie mogłaś przestać myśleć o bohaterach to muszę w końcu się rozejrzeć za "Zanim się pojawiłeś"! Chociaż obawiam się, że najpierw zobaczę ekranizację - obsada tak kusiiii ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Całe to nieustające szaleństwo wokół Jojo Moyes powoduje, że chyba w końcu się przełamię i przeczytam, mimo że to raczej nie jest mój ulubiony typ literatury. Niewątpliwie argumentem „za” jest oczywiście Twoja entuzjastyczna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też wolałabym żeby "Kiedy odszedłeś" nie postała, dlatego nie zamierzam jej czytać. Nie lubię kiedy kontynuację są pisane na siłę, a wydaje mi się, że w tym przypadku tak było. Pierwszy tom był świetny, skończył się w takim momencie, że kontynuacja nie jest mi potrzebna...
    Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej przewidywalności zawsze się obawiam.
    A z prozą autorki koniecznie muszę się kiedyś zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też tak mam, że niektórych książek nie chciałabym czytać, żeby tylko nie popsuć życia ulubionym bohaterom.

    OdpowiedzUsuń
  12. Straszliwie intryguje mnie ta seria... Muszę rozejrzeć się za pierwszym tomem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wprawdzie jeszcze nie czytałam tej książki, ale własnie obawiam się tego, że ta kontynuacja będzie jak mówisz odrobinę naciągana, niezbyt realna... niepotrzebna? No cóż nie dowiem się jeżeli sama nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Poluję na tą książkę. Sama na blogu rozczulałam się nad "Zanim się pojawiłeś". Moim zdaniem również "Srebrna zatoka" Jojo jest całkiem udana :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © rude recenzuje.