Tytuł: Bunkrów nie ma
Autor: Tony
Liczba stron: 546
Data wydania: 10 marca 2016
Cena katalogowa: 39,00 zł
Książka dostępna tutaj - klik
Książki podróżnicze mają to do siebie, że zazwyczaj są niesamowicie
nudne i już po kilkunastu stronach ma się ochotę zrobić z nich małe ognisko,
czasami też mogą służyć jako podstawki pod różnego rodzaju i kalibru naczynia,
albo chociaż jako podpórki do krzywych stołów czy szafek. Nie czytam takich
książek, nawet jeżeli mają najcudowniejsze pod słońcem okładki. Tym razem
jednak było inaczej, ale to głównie za sprawą tego, że przed sięgnięciem po
książkę mogłam na własnej skórze przekonać się czy to jest coś, co faktycznie
przypadnie mi do gustu (na blogu Tony’ego można przeczytać niektóre rozdziały z
jego książki). Mimo że zapowiadała się świetna zabawa, miałam masę obaw i
wątpliwości.
Cudowna biała okładka z minimalistycznym i symbolicznym logiem
nawiązującym bezpośrednio do treści książki, brak jakichkolwiek kodów
kreskowych i symboli przynależności do konkretnego wydawnictwa czy księgarni,
zdecydowanie przykuwają uwagę, jednocześnie intrygując. Tony w swojej
debiutanckiej powieści zabiera czytelnika na niezwykłą wyprawę (prawie) dookoła
świata – gdzie wspólnie przemierzamy Afrykę, Amerykę Północną i Azję, a
właściwie ich hotele, bary i dyskoteki. Cztery lata podróży i 546 stron
szaleńczych przygód spisanych gdzieś w między czasie na kolanie, złożonych w
całość i wydanych – mam wrażenie, że bardziej dla własnej przyjemności autora
niż dla ogromnego zysku czy nie wiadomo jak wielkiej sławy.
Styl Tony’ego jest chaotyczny, niechlujny i bardzo, ale to bardzo,
prosty. W tym przypadku to ogromna zaleta, o dziwo. Poszczególne rozdziały są
krótkie i błyskawicznie się je czyta, a same historie, niejednokrotnie
wprawiając czytelnika w emocjonalne zakłopotanie, stanowią idealną odskocznię
od życiowej rutyny. Przyznam, że forma fragmentów książki bardziej kojarzyła mi
się z telefonicznym monologiem bardzo rozentuzjazmowanej osoby, a nie ze
spisanym na siłę pamiętniczkiem z wyprawy. Ten bałagan zdecydowanie bardziej
wciągał mnie w wir przeżywanych przez Tony’ego wydarzeń i z jeszcze większą
ochotą i przyjemnością przechodziłam do kolejnych punktów jego wyprawy.
Jak możecie się domyślić główną postacią tej książki jest sam autor,
który zresztą w dość specyficzny i zdecydowanie bardzo odważny sposób
postanowił się przedstawić, niezbyt zważając na opinię publiczną. Śmiało
pokazuje czytelnikom swoje zamiłowanie do niebezpieczeństwa, ale też alkoholu,
narkotyków i kobiet, pozwalając się oceniać całej masie nieznanych mu osób. Ale
coś za coś – pokazał swoją osobowość, a w zamian za to ukrył swój wizerunek.
Przyznam, że po przeczytaniu kilku rozdziałów książki miałam już
wykreowany w głowie wizerunek autora – spodziewałam się, że jest rozpuszczonym
dzieciakiem, który za młodu został za bardzo rozpieszczony przez rodziców, a
takie hulaszcze i rozpustne wyprawy są pewnego rodzaju buntem przeciwko sama-nie
wiem-czemu. Początkowo trochę mnie to rozpraszało, bo książka wydawała się w
większym stopniu zmyślona niż rzeczywista. Ale powiem Wam, że bardzo się
pomyliłam. Miałam okazję poznać Tony’ego na Warszawskich Targach Książki i
okazało się, że zupełnie nie wpasował się w moje wyobrażenie – ale to dobrze,
bo przez to lepiej wkomponował się w opisywane przez siebie sytuacje i
jednocześnie nadał im odpowiedniej autentyczności (chociaż i tak mam wrażenie,
że niektóre wydarzenia są bardzo podkoloryzowane).
Jeżeli nie przeraża Was czarny humor, morze alkoholu, kilogramy
narkotyków i rozpustne kobiety przewijające się na kartach tej powieści,
zdecydowanie możecie po nią sięgnąć, a nawet myślę, że możecie się przy niej
dobrze bawić. Nie spodziewajcie się opisów podróży i zachwytów nad lokalną
architekturą i zabytkami, bo ewidentnie nie o to chodziło Tony’emu w tej
wyprawie ani tym bardziej nie na tym opierała się koncepcja stworzenia tej
książki. To idealna pozycja dla wszystkich życiowych tchórzy, którzy nie mają
na tyle odwagi, aby podjąć się takiej podróży, a jednocześnie skrycie o niej
marzą.
Za przekazanie książki do recenzji dziękuję Tony'emu ♥
Powiem szczerze, że rozważam sięgnięcie po tę książkę po Twojej recenzji, chociaż do tej pory o niej nie słyszałam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chaotyczna A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Witam, osobiście absolutnie zgadzam się z powyższym !
OdpowiedzUsuń