Tytuł: Sekret urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji
Tytuł oryginału: The Little Book of Skin Care. Korean Beauty Secrets for Healthy, Glowing Skin
Autor: Charlotte Cho
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 240
Data wydania: 15 lutego 2016
Cena katalogowa: 36,90 zł
Nie jestem żadną urodową znawczynią, ale, że lubię dobrze wyglądać,
nie wspominając o tym, że lubię kiedy moja skóra twarzy i ciała jest „wygodna”
i ładnie się prezentuje, to raz na jakiś czas sięgnę sobie po pozycję właśnie
tego typu. Nie oczekując zbyt wiele, bo część takich urodowych książek pisana
jest bardzo na siłę, zabrałam się za lekturę.
W Europie głównym tematem przychodzącym na myśl w związku z urodą są
problemy – pojawiające się zmarszczki, zaskórniki, zatkane pory itd. – które
trzeba za wszelką cenę zatuszować, czyli po prostu pokryć odpowiednią warstwą
makijażu. Koreanki od dawna wiedzą, że kluczem do sukcesu jest zadbana skóra, a
ich jedynym sposobem na walkę z problemami jest odpowiednia pielęgnacja.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że po skończeniu tej
książki zdecyduję się na wprowadzenie jakichkolwiek zmian w moim „urodowym” życiu.
W ogóle nie spodziewałam się, że coś mądrego, o czym wcześniej nie wiedziałam,
uda mi się tu znaleźć. Przede wszystkim zostałam bardzo solidnie doinformowana
jak ważnym elementem jest odpowiednie oczyszczenie skóry – szczególnie twarzy,
jeżeli lubicie czasami, a tym bardziej codziennie, nawalić na nią trochę
tapety. Oczywiście zawsze zdawałam sobie z tego sprawę, jak ważnym elementem
jest odpowiednie oczyszczanie skóry, ale u mnie ten proces nie był aż tak
rozbudowany. Po przeczytaniu książki Charlotte Cho doszłam do wniosku, że
należałoby wprowadzić jakieś zmiany w samym oczyszczaniu twarzy, że tak dokładne
„wyszorowanie” twarzy i późniejszy odpowiedni rytuał pielęgnacyjny może pomóc
na wszystkie problemy skórne. Długo się nie zastanawiałam nad odwiedzeniem
najbliższej drogerii i wykupieniu kilku maseczek w płachcie i dodatkowych
kosmetyków oczyszczających, oczywiście tych najbardziej dopasowanych do moich
problemów skórnych. Koreański sposób wali z problemami jest bardzo logiczny,
nawet bez dłuższego zastanawiania się dochodzimy do wniosku, że faktycznie, z
problemami powinno się walczyć już u samego ich źródła, a nie próbować je tuszować.
Zdecydowanie zazdroszczę Koreankom wszystkich urodowych dogodności,
które w ich kraju są standardem – sauny otwarte całodobowo czy przeogromna
różnorodność kosmetyków pielęgnacyjnych. Poza tymi materialnymi rzeczami
zazdroszczę im świadomości – tego, że same są specjalistkami od swojej skóry,
każda potrafi dopasować najbardziej odpowiednie produkty dla swojej cery i że
przekazują sobie tą wiedzę, dzielą się nią z innymi. Książkę polecam każdej
kobiecie, która w mniejszym czy większym stopniu ingeruje w swój naturalny
wygląd, ale to również odpowiednia pozycja dla wszystkich tych, które w ciągu
dnia stosują jedynie pielęgnację, bez żadnego dodatkowego makijażu. Ogromną
zaletą tej książki jest estetyka jej wydania – cudowna okładka, nie wspominając
o masie różnego rodzaju grafik znajdujących się wewnątrz, będących oczywiście
nawiązaniem do rozwijanego przez autorkę tematu. Książka idealnie nadaje się na
prezent – dla przyjaciółki, mamy czy babci – bo poza ogromną starannością
wykonania zawiera bardzo uniwersalne informacje, które sprawdzą się u kobiet w
każdym wieku.
Muszę ją w końcu przeczytać. Pielęgnacja Koreanek wydaje mi się trochę za bardzo rozbudowana jak na polskie realia, ale kilka rzeczy z pewnością można podpatrzeć.
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej publikacji zachęcające opinie. Strasznie mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńJestem troszkę na bakier z całą otoczką pielęgnacyjną:) Zawsze oglądając film tylko zazdrościłam Koreanką ich cery. Ale jestem paskudną zazdrośnicą! Jestem ciekawa, czy znalazłabym w tej publikacji coś dla siebie😃:)
OdpowiedzUsuńCzasami zaglądam na bloga Azjatycki cukier, ale tak poza tym, jakoś nigdy nie wgłębiałam się w ten temat. :)
OdpowiedzUsuń