Tytuł: Naczelne z Park Avenue
Tytuł oryginału: Primates of Park Avenue
Autor: Wednesday Martin
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 288
Data wydania: 5 września 2016
Cena katalogowa: 36,90 zł
Manhattan, od czasu pojawienia się serialu młodzieżowego Plotkara (Gossip Girl), stał się moim
wyimaginowanym drugim domem. Bo kto nie chciałby żyć w luksusie i dostatku, w
jednym z najpiękniejszych miejsc świata, gdzie dosłownie wszystko dostępne jest
na wyciągnięcie ręki. Jednak, jak to zazwyczaj bywa z różnego rodzaju
produkcjami, serial został trochę podrasowany – oczywiście na korzyść
oglądalności, żeby miliony innych dziewczyn zakochały się w jego bohaterach, w
ich życiu i w otoczeniu – więc zbliżając się coraz bardziej ku dorosłości
dochodziłam do wniosku, że ta cudowność to pic na wodę, fotomontaż. Ale
przyznaję, że nie miałam pojęcia o podziałach na Górną, Dolną, Prawą i Lewą.
Wednesday Martin wraz z rodziną przeprowadza się z zachodniej części
wyspy na wschodnią i ostatnie czego kobieta się spodziewa to utrudnienia.
Okazuje się, że mieszkance zachodniego Manhattanu wcale nie jest tak łatwo
znaleźć mieszkanie w tej lokalizacji, a właściwie je kupić. Ludzie po
wschodniej stronie wyspy wydają się być też zdecydowanie inni – bardziej nadęci
– od tych, wśród których przez długi czas żyła. Tak niedaleka odległość dzieli
te „społeczności”, a różnice w zachowaniu są niesamowicie wielkie.
Okładka i opis książki odegrały główne skrzypce, przez które
zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję. Teraz mogę oficjalnie przyznać, że
warto było zaryzykować, bo autorka zupełnie mnie nie zawiodła – a nawet
delikatnie zaskoczyła. Świat, który przedstawia Martin jest bardzo zawiły, a na
każdego, kto zdecyduje się do niego wejść, czeka wiele pułapek i przeszkód,
szczególnie jeżeli planujesz mieć tutaj dziecko. Ukazuje ona prawdziwą twarz
mieszkanek Manhattanu, dla których najważniejsze są pieniądze, prestiż i
dominacja, które przed niczym się nie cofną dopóki nie dostaną tego, czego
chcą. Autorka w bardzo zgrabny i zaradny sposób przedstawia swoje spostrzeżenia
i spisuje je w taki sposób, że czytając je, czytelnik czuje się jakby odkrywał
nawyki nowego, dzikiego plemienia. Zaskakuje na każdym kroku, szczególnie swoją spostrzegawczością i umiejętnością
ujęcia wszystkiego w słowa, które stają się podstawą do bardzo trafionych
wyobrażeń.
Jest to jedna z tych książek, przy których z twarzy uśmiech Ci nie
zniknie. Sposób w jaki Martin opisuje poszczególne wydarzenia, sytuacje i
nawyki mieszkanek Upper East Side jest tak niesamowicie zabawny i delikatnie
arogancki, że trzeba być ogromnym sztywniakiem, żeby chociaż w duchu się nie
zaśmiać. Autorka zdejmuje różowe okulary i w ironiczny sposób nabija się z
tamtejszego społeczeństwa. To idealna pozycja dla tych, którzy Manhattan
uważają za najlepsze miejsce na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz