King jest jednym z tych autorów, którego wszyscy
znają, mimo że nie każdy czytał jego książki. Ja do jego twórczości
podchodziłam jak pies do jeża, ale po pierwszym spotkaniu przy Czterech porach roku i fenomenalnej
minipowieści Skazani na Shawshank,
która wydaje mi się jeszcze lepsza niż ekranizacja, zakochałam się totalnie.
Drugie podejście było skuchą, bo trafiłam na To, którego ostatecznie nawet nie skończyłam. Mówi się, że do
trzech razy sztuka…
Dokładniejsze opisanie fabuły tej książki bez
zabierania frajdy z jej czytania, na moje oko jest niemożliwe. King od
pierwszych stron stawia ogromne wyzwanie przed czytelnikiem i przedstawia
bestialską zbrodnię, od której włosy na ciele stają dęba. Detektyw Ralph
Anderson bierze sprawę w swoje ręce, licząc na szybkie jej rozwiązanie, które wydaje
się całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę ilość dowodów odnalezionych na
miejscu zbrodni. Sprawy nabierają rozpędu, a kolejne ślady doprowadzą do
ślepego zaułku. Odnalezienie wyjścia z tej patowej sytuacji będzie wymagało od
bohaterów przekraczania granic.
Pod koniec ubiegłego roku zabrałam się za To, które najpierw powaliło mnie swoją
objętością, a później przy każdym kolejnym przeczytanym rozdziale dokładałam
cegiełkę nienawiści do Kinga, bo ta powieść była dla mnie udręką przez ciągnące
się w nieskończoność opisy wszystkiego, co można było tylko opisać. Do dnia
dzisiejszego wspominam półtorastronicowy opis zawartości apteczki jednego z
bohaterów i nadal nie przekonałam się, czy miał on jakieś znaczenie w dalszej części
powieści. Nie zadziałało to na korzyść książki, dlatego do Outsidera
podchodziłam z dystansem, żeby znów się nie sparzyć.
Outsider okazał się bardzo dobrą powieścią, której
przeczytanie – mimo że pojawiły się w niej wątki, które w pierwszej chwili nie
wydawały mi się dobrym połączeniem – nie stanowiło dla mnie większego problemu.
Objętość początkowo napawała niepokojem, a ostatecznie okazała się najmniejszym
problemem. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak King połączył ze sobą wątki
kryminalne, dla których sięgnęłam po tę powieść, z horrorem i odrobiną, tak
bardzo znienawidzonej przeze mnie, fantastyki. Opisy bohaterów, sytuacji i
przede wszystkim morderstwa były zdecydowanie największą zaletą tej książki, bo
nie dość, że kompozycyjnie wszystko ze sobą współgrało, to dodatkowo bardzo
rzadko pojawiły się momenty przedobrzone i przegadane, przez które i tak w tym
przypadku czytelnik automatycznie przechodzi ze względu na napięcie zbudowane w
tej fabule. Zresztą, co tu dużo pisać – moim zdaniem wszystkie elementy tej
powieści były idealnie wyważone, wszystkiego było tyle, ile chciałabym, żeby
było.
Zarys tła społecznego, które nie raz okazywało się
moją zmorą w powieściach, tu zagrało idealnie – autor umożliwia poznanie
otoczenia jedynie na tyle, aby w wyobraźni zarysować sobie wizję tego małego
miasteczka, w którym dokonano zbrodni. Wyrywkowo i po trochu poznajemy
mieszkańców, a bliżej przyglądamy się jedynie tym, którzy w dalszej części powieści
będą się jeszcze pojawiać. Poznajemy ich z tej dobrej i uprzejmej strony, ale
King wplata w fabułę momenty, dzięki którym widzimy jak zachowują się w
sytuacjach, przy których towarzyszą im skrajnie negatywne emocje. Tragedie i
rodzinne dramaty są niesamowicie spontaniczne, a przy pędzącej intrydze
kryminalnej i czystej czytelniczej ciekawości, nie sposób ich przewidzieć.
Wisienką na torcie są hiszpańskie legendy, jeszcze bardziej podkręcające
mroczny klimat powieści i odwołania do powieści Edgara Allana Poe i wplatanie
żyjących i istniejących w naszym świecie osobistości, które sprawiają, że powieść
wydaje się być jeszcze bardziej rzeczywista.
Outsider to powieść łącząca w sobie kryminał, horror
i fantastykę, gdzie wszystkie elementy idealnie ze sobą współgrają. Fabuła
wciąga, intryguje i oburza. Zdecydowanie polecam.
Tytuł: Outsider
Tytuł oryginału: The Outsider
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 640
Data wydania: 5 czerwca 2018
Cena katalogowa: 45,00 zł
Moja ocena: 8,5/10
Opis zawartości apteczki był nie potrzebny i tak liczył się tylko aspiracje na astmę 😉 też męczyłam TO, ale udało się skończyć i na razie mam Kinga powyżej dziurek w nosie. Ale Twój opis daje nadzieję, że jeszcze wrócę do Mistrza 😊
OdpowiedzUsuńOd premiery minęło parę dni, ale już słyszałam dobre słowa o tej książce
OdpowiedzUsuńNawet jeśli nie podoba mi się jakaś książka Stefana, to w ostatnich 10% dzieje się coś takiego, że jednak mówię, że mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńhttp://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/
Outsider był najgorszą powieścią Stefana jaką czytałam, po ok 50-60 stronach juz nic nie było dla mnie zaskoczeniem, autor podał wszystko na tacy. Męczyłam tą książkę miesiąc i do tej pory wspominam ją jako najgorszą książkę jaką kiedykolwiek przeczytałam, a czytam od 16 lat.
OdpowiedzUsuń