Literackie interesy byłych gangsterów kwitną w
najlepsze, a na rynku pojawiają się kolejne książki w tematyce mafijnej. Mam
wrażenie, że ich autorzy prześcigają się w tworzeniu kontentu lepszego
jakościowo od poprzedników, ale bez względu na wartość tych tekstów, żaden nie
dobije do sprzedażowego poziomu Masy.
Temat mafii pruszkowskiej przejadł mi się już spory
kawał czasu temu, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafię sobie odmówić czytania
kolejnych książek – zarówno tych publikowanych mocno na ilość przez Artura
Górskiego, jak i pozostałych, debiutujących byłych gangsterów. Za każdym razem
jestem ciekawa formy, jakości tekstu i samych historii, które zostaną opisane,
a ostatnio coraz częściej kończę z jako takim pozytywnym wrażeniem.
Należałem do zbrojnego ramienia Pruszkowa, ale również miałem styczność z osobami nawiązującymi kontakty z biznesmenami i politykami. Spisuję wspomnienia, mając czterdzieści pięć lat. Pamiętam dużo sytuacji, i tych ciekawych, i tych niebezpiecznych.
Przez to, że obserwuję różne ciemne zakątki
internetu, od dłuższego czasu przewijała mi się informacja o planowanym wydaniu
książki Mariusza Sz. ps. „Szlachet”. Jako że w żadnych mafijnych wspominkach
innych byłych gangsterów nie grał głównej roli, albo przynajmniej nie zapadł mi
wystarczająco w pamięci, doszłam do wniosku, że to kolejny facet, który urwał
się z choinki i chce się pochwalić jakim nie był ważniakiem, jaki nie był
twardy, męski i komu krzywdy nie zrobił. Ta książka jest totalnym
przeciwieństwem tego, czego się po niej spodziewałam, a ostatecznie zrobiła na
mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Wiadomo, że nie jest to literatura wysokich lotów i wysublimowanego
języka, ale treść i sama stylistyka nie bije po oczach. Nie wiem w jakim
stopniu to zasługa autora, a ile wkładu miała w tym korekta redaktorska, ale
tekst sam w sobie wygląda bardzo schludnie, dobrze się to czyta i językowo też
nie kuleje. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w tej książce nie pojawiła się
taka gangsterska maniera, gdzie męstwo rośnie proporcjonalnie do użytych
przekleństw. Nie jestem osobą szczególnie zwracającą uwagę na bluzgi, ale
zdarza się, że ich ilość osiąga żenujący poziom, który przekłada się też na
poziom wypowiedzi, a ostatecznie czytelnikowi odechciewa się czytać takie
wypociny. W Mieście młodych wilków
tego nie było za co należy się duży plus.
Szlachet w swojej historii przechodzi chronologicznie
i kierując się zasadą od ogółu do szczegółu. Czytając tę książkę nie odnosi się
wrażenia zagubienia, nie ma też niedopowiedzeń, które dodatkowo mogłyby
utrudniać sprawę. Wszystko zostało wyłożone kawa
na ławę, bez żadnych dziur logicznych, a do tego jeszcze w sposób
wiarygodny, bez usilnego podbijania rangi i przyznawania sobie dodatkowych
gangsterskich zasług. W książce znajdują się szczegółowo opisane historie z
życia autora, w których pojawiają się postaci z gangsterskiego świecznika, ale
też nie brakuje gangsterów z niższych szczebli mafijnej piramidy. Na końcu
książki pojawia się też krótka rozmowa
przyjaciół, w której Szlachet odpowiada na pytania bezpośrednio związane z
publikacją książki oraz rozdział poświęcony aktom oskarżenia i ich
uzasadnieniu, w którym opublikowane zostały ocenzurowane kopie dokumentów
sądowych.
Na dobrą sprawę mogę przyczepić się do zakończenia
historii, która urwana została w połowie zdania i do tego, że cena książki jest
zdecydowanie za wysoka w porównaniu do ilości zawartych w niej informacji (w
sumie 128 stron historii, 9 stron rozmowy, 76 stron aktu oskarżenia i kilka
pojedynczych nie istotnych dla historii wstawek).
Często mam tak, że kategoryzuję książki w zależności
od wydawcy – mam wrażenie, że kupując książkę od znanego wydawcy, mam większe
szanse na pozytywne wrażenia z lektury. Tym razem też zwlekałam z zakupem Miasta młodych wilków tylko dlatego, że
książka wyszła z Poligrafu. Dobrze zrobiłam, że ostatecznie się na nią
zdecydowałam, bo wśród wszystkich książek mafijnych, które do tej pory
czytałam, ona mnie najbardziej przekonuje. Co prawda po jej przeczytaniu
pozostał mi niedosyt, ale wynikający jedynie z ilości informacji w niej
zawartych – zdecydowanie za mało.
W każdym razie polecam zainteresowanym tematem.
Tytuł: Miasto młodych wilków
Autor: Mariusz Sz. ps. "Szlachet"
Wydawnictwo: Poligraf
Liczba stron: 224
Data wydania: czerwiec 2018
Cena katalogowa: 35,00 zł
Moja ocena: 6/10
Na tą książkę napalił się mój facet, a wierz mi, że on nie często po nie sięga. Dlatego miałam do niej sceptyczne podejście. A tu proszę. Ty ją polecasz :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo często sięgam po książki mafijne, tym bardziej jeżeli dotyczą naszego polskiego podwórka. Książka jest dobra, a skoro Twój facet często nie czyta, to tym lepiej, żeby chwycił to, niż książki Masy :)
Usuń