Po obejrzeniu amerykańskiego serialu Punisher, stworzonego na podstawie
postaci komiksowej, do której wcześniej mnie zupełnie nie ciągnęło i o której
zbyt wiele nie słyszałam, stwierdzam, że Evan Smoak jest książkowym
odpowiednikiem Punishera. A ja, biedna, jestem w nich obu zakochana i nie wiem,
którego wybrać.
Rzadko zdarza mi się, że trafię na powieść
sensacyjną, która nie pozwoli mi spać i która w pełni spełni moje oczekiwania. Gregg
Hurwitz świetnie spisał się przy pierwszym tomie z serii Orphan X, a teraz
tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest właściwym człowiekiem na właściwym
miejscu.
Evan Smoak był uczestnikiem tajnego rządowego
Programu Orphan, którego szkolenia miały na celu wykwalifikowanie najbardziej
profesjonalnych płatnych zabójców. Pozwolił sobie na samowolne odejście z
programu, przez co ląduje na celowniku aktualnego szefa programu. Próbuje
ukrywać się pod zmienioną tożsamością i w miarę możliwości nadal pomagać tym w
największej potrzebie, jednak sytuacja całkowicie się zmienia i tym razem to on
potrzebuje pomocy.
W ramach tajnego programu rządowego od dzieciństwa szkolono go na maszynę do zabijania. Ale morderczy trening nie pozbawił go człowieczeństwa.
Smoak to
bohater idealny do tego typu powieści – przede wszystkim super męski, czasami
aż do przesady, z trudną przeszłością i mnóstwem problemów, które bezpośrednio
oddziałują na jego teraźniejsze życie i utrudniają dopasowanie się do
społeczeństwa. Może wydawać się nierzeczywisty, głównie za sprawą umiejętności,
z którymi na co dzień na ulicy się nie spotykamy. Zakładam, że bliżej mu do
wyszkolonych i super sprawnych fizycznie żołnierzy, niż do przysłowiowego
Kowalskiego. Ale jednak autor obdarzył go empatią i współczuciem, dzięki czemu
te wszystkie niesamowite i brawurowe akcje wydają się chociaż ociupinę bardziej
wiarygodne.
Znajdź kogoś, kto potrzebuje mojej pomocy. Tak jak ty jej potrzebowałaś. Nieważne, czy zajmie ci to tydzień, miesiąc, czy rok. Znajdź kogoś, kto jest zrozpaczony i nie widzi żadnego wyjścia z sytuacji. Podaj mu mój numer.
Mimo że tym razem autor postawił na poprowadzenie
fabuły na względnie małym i zamkniętym obszarze, nie wpłynęło to w żaden sposób
na tempo rozgrywających się na kartach tej powieści wydarzeń. Na początku
książki miałam wrażenie, że będzie gorzej, że trudniej jest utrzymać napięcie
na tak małej powierzchni i w tak ograniczonym gronie bohaterów, ale z czasem
przekonałam się, że Hurwitz nie ma z tym najmniejszych problemów. Wydawało mi
się też, że jestem w stanie przewidzieć z góry rozwój wydarzeń i zakończenie,
jednak po drodze napotkałam tyle niespodzianek i zwrotów akcji, że ostatecznie
zaczęłam porządnie wątpić w swoje możliwości.
Ogromną zaletą książek Hurwitza jest wpływanie słowem
na moją wyobraźnią. Z jednej strony jego opisy nie są skrajnie długie, ani tym
bardziej za długie, ale autor wykorzystuje słowa w odpowiednich konfiguracjach,
że dosłownie cały czas widzę w wyobraźni to, co on opisuje w swojej powieści.
Ludzie tacy jak my istnieją poza czasem, naprawdę. Codzienna harówka, która wykańcza zwyczajnych zjadaczy chleba. Biurowe boksy i wzajemne podwożenie się do pracy. Zarabianie centa po cencie. Dlaczego brnąć przez to wszystko, kiedy tak łatwo jest… nie brnąć?
To najlepsza seria sensacyjna jaką kiedykolwiek
czytałam. Jestem pod wrażeniem umiejętnego stworzenia fabuły, która poza tym,
że cały czas kręci się na najwyższych obrotach, to nadal zaskakuje i przynosi
zwątpienie. Nie są to książki dla tych, którzy w powieściach szukają idealnego
odzwierciedlenia rzeczywistości ani dla delikatniejszych czytelników, których
mogą zniechęcić brutalne i krwiste opisy bójek. Polecam za to tym, którzy do
sensacji jeszcze się nie przekonali.
Tytuł: Orphan X. Człowiek znikąd
Tytuł oryginału: The Nowhere Man
Autor: Gregg Hurwitz
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Data wydania: 11 lipca 2018
Cena katalogowa: 34,90 zł
Moja ocena: 8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz