Tracy Crosswhite znowu w akcji!
Tym razem detektyw Crosswhite skupia się na sprawie,
która pozostała nierozwiązana przez wiele lat. Ojciec jej koleżanki przed laty
zajmował się tą sprawą, a jej akta odnalezione zostały po jego śmierci w jego
dokumentach. Córka zmarłego sądzi, że jej ojciec, mimo upływu lat, próbował
rozwiązać sprawę, ale nie zdążył. Crosswhite na prośbę koleżanki podejmuje
próbę, a dzięki rozwojowi metod kryminalistycznych ma nadzieję, że istnieje
niewielka szansa na odkrycie, kto stał za morderstwem młodej dziewczyny.
Robert Dugoni należy do moich zagranicznych
kryminalnych faworytów, a jego książki zawsze wciągają mnie już od samego
początku. Tym razem nie było inaczej, chociaż przez długą przerwę po
przeczytaniu poprzedniej powieści czułam wewnętrzną radość i pewnego rodzaju
satysfakcję. Takie uczucie występuje u mnie tylko wtedy, kiedy podchodzę do
książki autora, którego dobrze znam i mam pewność, że mnie nie zawiedzie.
Stylu Dugoniego nie da się porównać do żadnego innego
bardziej znanego autora, ale jego fabuła zawsze ma w sobie taką tajemniczość, z
którą często spotykam się w książkach Cobena. Najbardziej urzekło mnie w serii
z Tracy Crosswhite to, że autor jest bardzo wierny wydarzeniom i przeżyciom
bohaterów z poprzednich tomów. Na dobrą sprawę dla czytelnika zauważalne staje
się to już przy drugim tomie, ale trzeci też mocno nawiązuje do Grobu mojej
siostry. Główna bohaterka jest dość specyficzna – bywa raptowna i nie zawsze
przemyśli sprawę, zanim zdecyduje się wykonać ruch, ale motywy jej działania
znajdują odzwierciedlenie w jej przeżyciach. Mimo jej drobnych przywar, jest
postacią pozytywną, do której łatwo się przywiązać i której kibicuje się już od
samego początku. W kolejnych tomach zauważalny jest też rozwój jej postaci, a
to sprawia, że cała seria nabiera kształtu i staje się jeszcze bardziej ciekawa.
Na pierwszy rzut oka fabuła powieści Dugoniego nie
wyróżnia się niczym szczególnym, jednak przy bliższym spotkaniu wiele zyskuje.
Mimo że jej konstrukcja jest prosta, a nagłych i dramatycznych zwrotów akcji
jest stosunkowo niewiele, to jednak chętnie wchodzi się w tę historię i płynie
z kolejnymi wydarzeniami podrzucanymi przez autora. Wydawać się może, że
rozwiązanie zagadki kryminalnej jest banalnie proste, ale to tylko pozory.
Dugoni lubi zwodzić, chociaż robi to na tyle delikatnie, że czytelnik nawet nie
jest w stanie się zorientować, że dał się wmanewrować w pułapkę. Warto też
wspomnieć, że kryminały z tej serii są bardzo dopracowane zarówno pod względem
fabuły, jak i samych bohaterów. Nie ma w nich momentów oderwanych od
rzeczywistości, a mam wrażenie, że to też wpływa na zaangażowanie w zgłębianie
się w tę historię.
Serię z Tracy Crosswhite trzeba zacząć od pierwszego
tomu. Mimo że sprawy z kolejnych książek nie łączą się ze sobą, to bardzo
istotne przeżycia głównej bohaterki ciągną się za nią przez całą serię i robią
klimat tym powieściom. Styl Dugoniego osobiście bardzo lubię, a szczególnie to
jego kreowanie prostej a zarazem skomplikowanej fabuły, w której czytelnik się
trochę gubi i w którą się mocno wciąga. Lubię też bohaterów, którzy mają sporo
ludzkich, wiarygodnych cech, a ich życie nie jest usłane różami i nie wszystko
zawsze im wychodzi. Dugoni wydaje się trochę niedoceniony na polskim rynku, a
szkoda, bo jego kryminały są na wysokim poziomie.
Tytuł: Na polanie wisielców
Tytuł oryginału: In the Clearing
Autor: Robert Dugoni
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania: 20 czerwca 2018
Cena katalogowa: 35,00 zł
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz