Lwów jest idealnym miejscem na wyjazd na dłuższy weekend.
W tym roku wakacje mam już za sobą, a decyzja o
wyjeździe akurat do Lwowa była dosyć spontaniczna. Nigdy jakoś specjalnie nie
skupiałam się na wschodnich kierunkach, a już tym bardziej nie myślałam o
wyjazdach akurat na Ukrainę. Jako że zawsze przed podróżą do nowego, jeszcze
niepoznanego przeze mnie, miejsca lubię przeczytać o nim książkę. Tym razem
idealnie z moimi planami wyjazdowymi zgrała się premiera książki Lwów. Portret utraconego miasta autorstwa
Lutza C. Klevemana.
Ta książka nie opowie o idealnym polskim mieście. To nie będzie sentymentalna wycieczka po wyidealizowanych lwowskich ulicach. To będzie podróż, podczas której poznamy prawdziwe oblicze miasta. Wybitnych naukowców zachwycających cały świat. Uzdolnionych pisarzy i artystów. Dzielnych lekarzy ratujących życie polskich profesorów w czasie II wojny światowej. Usłyszymy też o najczarniejszych momentach historii tego miasta. Bratobójczych walkach między Polakami a Ukraińcami, w których ginęli młodzi polscy patrioci. O pogromach Żydów, którzy nie chcieli stanąć po żadnej ze stron.
To co na pierwszy rzut oka najbardziej mnie
zaskoczyło kiedy sięgnęłam po tę książkę, to niemieckie pochodzenie autora. Lutz
C. Kleveman w swojej książce skupia się na Lwowie, czyli ukraińskim mieście, w kontekście
polskiej straty. Początkowo takie połączenie nie do końca mi grało, bo spodziewałam
się, że nikt lepiej nie napisze o tej sytuacji niż sam Polak. Wydawało mi się,
że ta książka nie będzie na tyle rzetelna i wiarygodna, na ile ja chciałabym,
żeby była. Okazało się jednak, że bardzo się pomyliłam, a Kleveman obiektywnie
podszedł do tematu i przedstawił go tak, że nawet bez planów odwiedzenia Lwowa
chciałabym przeczytać historię tego miasta.
Perspektywa spisywania całej historii miasta też była
zupełnie inna niż się spodziewałam. Początkowo myślałam, że będzie to książka,
w której znajdą się jedynie suche fakty, które autor zebrał w czasie swojego
pobytu we Lwowie, a on jednak dał szansę czytelnikowi na przemierzanie
historycznych zakamarków wspólnie z nim. Nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam się
z historią, zapamiętywanie historycznych faktów zawsze mnie męczyło, szczególnie
jeżeli dostawałam je w formie podręcznikowej, gdzie na dobrą sprawę wszystko
było istotne. Nie potrafiłam wybrać informacji ważnych i ważniejszych, co
ostatecznie kończyło się moim całkowitym znudzeniem. Forma, w której Kleveman
spisał swoją książkę osobiście bardzo mi odpowiadała, bo poza odniesieniami do
przeszłości było w niej sporo pytań, zagadek i odniesień do rzeczywistości, do
tej jego podróży. Te poszczególne elementy wprowadzały taki klimat, jakby czytało
się też przy okazji pamiętnik z wyprawy. Mam wrażenie, że ten sposób
przedstawienia umożliwi lżejszy odbiór książki, dzięki czemu ostatecznie więcej
osób zdecyduje się na jej przeczytanie.
Poza tym, że autor dociera do książkowych źródeł
historycznych i przedstawia czytelnikom tę wiedzę w przystępny sposób, to w
jego książce nie brakuje ciekawych rozmów z ludźmi od lat mieszkającymi w tym
mieście. One poza tym, że przedstawiają zupełnie inną perspektywę, są jeszcze
doskonałym dopełnieniem całości. Na koniec tylko dopowiem, że rozbudowana
bibliografia i przypisy sprawiają, że ta książka wygląda jeszcze lepiej, a
informacje w niej przekazane wydają się jeszcze bardziej wiarygodne.
Mimo że nie jest to książka, którą czyta się szybko,
to zdecydowanie warto jej dać szansę. Zawiera mnóstwo ciekawych historycznych
wydarzeń z Lwowa, ale nie jest też spisana w formie podręcznika. Czytając ją
miałam wrażenie, że autor bawił się jej formą i stworzył ostatecznie książkę,
która przypomina historyczne śledztwo. Systematyczne odkrywanie kolejnych kart
historii przed czytelnikiem sprawia, że po prostu chce się ją czytać dalej, że
chce się jeszcze głębiej wchodzić w sytuacje Polaków i Ukraińców.
Ta książka pozwoliła mi zdecydowanie bardziej świadomie
kroczyć po ulicach Lwowa. Mogłam podziwiać architekturę miasta mając
jednocześnie w głowie szereg wydarzeń bardziej i mniej emocjonalnych, które
rozgrywały się w konkretnych miejscach. Miałam też przede wszystkim większą
wiedzę, a także łatwiej było mi wyłapać te detale, na które potencjalni turyści
nie zwracają uwagi. Lwów jest pięknym miastem o bogatej historii, więc polecam
wam nawet kilkudniową podróż do tego miejsca, szczególnie po przeczytaniu
książki Klevemana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz