Okazuje się, że niektórzy zamiast narzekać potrafią
wziąć się po prostu do roboty.
Mimo że z kryminałami Puzyńskiej zupełnie się nie
lubię, to nigdy nie skreśliłam jej jako autorki. Po przeczytaniu Policjanci. Ulica, o których pisałam tutaj, i Opowiem ci o zbrodni (tutaj)
stwierdziłam, że całkiem nieźle sprawdza się w opisywaniu w fabularny sposób
rzeczywistych zbrodni z przeszłości, ale też nieźle jej idzie w bardziej
reporterskich książkach. Tak jak przy pierwszym tomie Policjantów miałam do zarzucenia kilka słabych punktów książki, tak
tym razem mam wrażenie, że te uwagi – które ostatecznie zostały też potwierdzone
przez innych czytelników – zostały przepracowane. Mam wrażenie, że Puzyńska
zamiast biadolić nad wszystkimi niepochlebnymi słowami, wzięła się mocno do
roboty!
To jest książka, na którą warto zwrócić uwagę. Jej
poziom jest zdecydowanie wyższy od tego, jaki prezentowała sobą pierwsza część
rozmów z funkcjonariuszami. Zasadniczą zaletą tej książki jest różnorodność
przepytywanych przez autorkę osób i dopasowane pytań do ich opowieści i
codziennych zajęć na służbie. Czyta się to z dużą łatwością i ciekawością,
szczególnie jeżeli ktoś z natury ciekawy jest, jak praca policjantów na różnych
szczeblach i w różnych wydziałach wygląda. Warto wspomnieć, że rozmówcy budzą
sympatię swoimi wypowiedziami i nie sprawiają wrażenia jakby byli osobami z
łapanki. Poza tym, że opowiadają o swojej pracy
w sposób, który pozwala sądzić, że mimo tego, że wymaga od nich wiele poświęceń,
to jednak przynosi im satysfakcję. Mimo problemów, chociażby ze zbyt niskimi pensjami,
nadal poświęcają służbie swoje życie osobiste i dają od siebie totalne sto
procent. Myślę, że warto też wspomnieć, że większość z wypytywanych osób
wspominała też o współzależnościach z funkcjonariuszami w innych wydziałach i
na innych stanowiskach, że do pełnego sukcesu konieczna jest praca zespołowa. To
bardzo eleganckie zachowanie, a w oczach taka postawa na pewno będzie odebrana
na plus.
Poza rozmowami o różnicach między pracą a służbą,
krótką charakterystyką i doświadczeniami na danych stanowiskach, pojawiają się
też rozmowy o życiu, wolnym czasie i rodzinach. Ciekawe są też pytania o
problemy ukazujące się w konsekwencji nieregularnej pracy, więc na dobrą sprawę
to bardzo słodko gorzka opowieść o życiu, wyborach i obowiązkach
funkcjonariuszy. Trochę smutna, trochę wesoła, ale pełna pasji.
Tym razem mam tylko jedną uwagę i to do gości
Puzyńskiej, którzy wspominali o negatywnym nastawieniu ludzi do policjantów,
dziwiąc się jednocześnie z czego ono wynika. Zdaję sobie sprawę, że
generalizowanie jest niekorzystnym zabiegiem, tak samo jak wrzucenie wszystkich
policjantów do jednego przysłowiowego wora, jednak w życiu czasami inaczej się
nie da. Osobiście spotkałam na swojej drodze policjantów, którzy wykonywali
określone działania ewidentnie traktując je jako swoją pracę, ale miałam też
epizody z funkcjonariuszami podchodzącymi do wydarzeń z zaangażowaniem i pasją.
Tych drugich mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Mimo wszystko kiedy coś się
dzieje, gdzie w zasadzie powinna ingerować policja, nie zwracam się do nich po
pomoc, a staram się załatwiać sprawy po swojemu, często też narażając siebie na
potencjalnie niebezpieczne sytuacje. Męczy mnie rozmawianie z patrolami
prewencji, których miny wyrażają zdziwienie, zmieszanie, a często też po prostu
nudę. Często też ich wizyty nie kończą się niczym konkretnym, poza spisaniem
raportu i rzucaniem dziwnych, oceniających spojrzeń w moją stronę – zupełnie jakbym
wzywała ich z nudy. Nie wspomnę już o tym, jak długo trzeba czekać na
rozwiązanie spraw związanych z oszustwami finansowymi, bo po prostu zdążyło mi
się już odechcieć o tym mówić, myśleć i mieć nadzieję na rozwiązanie. Osobiście
zupełnie nie dziwię się, że społeczeństwo omija policjantów i nie ma do nich
zaufania, skoro niestety w większości przypadków nie potrafią oni w żaden
sposób pomóc, a przynajmniej jeżeli chodzi o te bardzo przyziemne sprawy. To
trochę temat rzeka, ale dodam jeszcze – żeby nie było, że mam do kogokolwiek
pretensję – że nie zawsze te porażki wynikają z winy funkcjonariuszy, a
bardziej samego systemu. Ale za to ostatecznie też po nosie dostają ci, którzy
mają bezpośredni kontakt ze społeczeństwem. Na koniec dodam tylko, że to nie
jest zarzut do żadnego z funkcjonariuszy, który pojawił się w książce
Puzyńskiej, a jedynie moje gorzkie żale.
Rzadko zdarza mi się mówić takie rzeczy, a jeszcze
rzadziej pisać, ale muszę przyznać, że szczerze podziwiam Puzyńską – jej działania
i zaangażowanie w te policyjne sprawy. Raz, że z takiej policyjnej współpracy
powstają fajne książki, z których zwykły człowiek może dowiedzieć się nieco
więcej o pracy i życiu policjanta, to dwa, że Puzyńska potrafi dzielić się
swoimi korzyściami z ludźmi, którzy faktycznie potrzebują pomocy. Myślę, że tym
bardziej warto kupić tę książkę, a najlepiej od razu w pakiecie z poprzednią Policjanci. Ulica, mimo kilku jej
niedociągnięć.
Kupując tę książkę, wspierasz rodziny funkcjonariuszy, którzy słowa roty ślubowania wypełnili do końca. Autorka połowę swojego honorarium przekazuje na Fundację Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach.
Tytuł: Policjanci. Bez munduru
Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 320
Data wydania: 2 kwietnia 2019
Cena katalogowa: 39,90 zł
Moja ocena: 8/10
Mam zbliżone do Twoich odczucia po tej lekturze. Bohaterowie lepiej dobrani, zróżnicowani, posiadający różne poglądy. Mam nadzieję, że przygoda Puzyńskiej z policją nie skończy się na tych 2 tomach.
OdpowiedzUsuńMoże i ja się do niej przekonam
OdpowiedzUsuń