Mateusz z ekipy Legimi poleca kilka książek kryminalnych, idealnych na tydzień europejski!
Myślę, że każdy z was ma świadomość, że kryminały to mój główny gatunek, w którym najlepiej się odnajduję. Moje polecenia mniej więcej już znacie, a jeżeli ominął was wpis z poleceniami co czytać, to zostawiam tutaj link. Dodatkowo we wrześniu codziennie na Instagramie @ruderecenzuje znajdziecie kolejne polecenia, ale wszystkie już sprawdzone osobiście. Jak się okazuje tylko z kryminałami skandynawskimi miałam problem, bo tych europejskich - już z wyłączeniem polskich autorów - do poleceń wcale mi nie brakuje!
Pomyślałam, że ciekawym urozmaiceniem całej akcji będzie polecenie kryminałów przez kogoś, kto nie do końca odnajduje się w tym gatunku i przede wszystkim nieczęsto wybiera takie książki do czytania. Z pomocą przyszedł mi Mateusz z Legimi, który chętnie podzielił się z wami swoimi wyborami na tydzień europejski.
Kryminały mają to do siebie, że wciągają i angażują
nas w opowiadaną historię. Podprogowo autorzy wykorzystują to, aby opowiadać o
sprawach ważnych społecznie, w których chcą zabrać głos. A to jest świetna
okazja, aby poznać różne kraje z zupełnie innej perspektywy.
Dlatego generalnie zachęcam do poszukiwania
kryminałów z miejsc, które nas fascynują. To już nie publicystyka, a jeszcze
nie reportaż, którym możemy pogłębić wiedzę. Tło w wielu książkach jest równie
istotne, co sama zagadka. A możemy dowiedzieć się więcej niż z niejednego
przewodnika.
Stąd nietypowa podróż po Europie, gdzie możemy
traktować kryminał… jako przewodnik. Zaczynamy na Szetlandach i serii Ann
Cleeves. To jedna z moich ulubionych serii, którą niedawno zaczęło wznawiać
wydawnictwo Czwarta Strona. Głównym bohaterem jest nieco nieporadny życiowo,
ale świetny w swojej pracy Jimmy Perez. Cleeves znakomicie opisuje klimat
zamkniętej społeczności, pięknie odmalowuje pejzaże wysypy i przedstawia jej
społeczność. Warto zacząć od początku, „Czerni kruka”, którą zaczyna się
Kwartet Szetlandzki. A dobra wiadomość jest taka, że cykl miał składać się z 4
tomów, a Cleeves już wydaje ósmą część.
Warto wybrać się za naszą południową granicę. Czeskie
kryminały są ciekawym rodzynkiem. Niepozbawione humoru, głównie sytuacyjnego,
ale biorące na tapet trudne sprawy. Jak na przykład w „Przedawnieniu” Jiřiego Březiny,
gdzie w tle powracają demony II Wojny Światowej i wypędzeń. To też ciekawi i
nietuzinkowi śledczy, np. podinspektor Marián Holina, który korzysta z każdej
dostępnej metody, aby poznać zabójcę. „Mężczyzna na dnie” to świetny,
bezpretensjonalny kryminał przesyty czeskością.
Dalej możemy przenieść się do Hiszpanii, która z
folklorem z różnych regionów buduje niesamowity klimat opowieść. Z mitologii
baskijskiej korzysta Dolores Redondo w zaczynającym serię „Niewidzialnym
strażniku”. W Kraju Basków akcję umieszcza również Eva Garcia Saenz de Urturi.
„Cisza białego miasta” to nie tylko wciągająca akcja złapania seryjnego
mordercy, ale właśnie portret Vitorii, stolicy Kraju Basków.
Nie odlatując daleko, można przenieść się do Lizbony.
Tu przewodnikiem po mieście, które wygląda zupełnie inaczej niż na pocztówce
będzie Fernando Sobral. „Lizbończyk” to w zasadzie antykryminał. Zagadka
schodzi na dalszy plan. A wciąga mroczna i oniryczna podróż po mieście.
Zostaniemy na południu, ale przeniesiemy się do
Grecji. Nie jest turystycznej, ale pogrążonej w kryzysie. Pełnej wściekłych i
zmęczonych sytuacją w kraju obywateli. Ten prawdziwy obraz Petros Markaris wykorzystuje
w gorzkiej, ale pełnej humoru trylogii kryzysu. To też jest cios wymierzony w
liberalną gospodarkę, ślepe zapatrzenie w ekonomię i bezradność systemu w
obliczu kryzysu.
Z ulubionych kierunków zostały jeszcze Włochy, ale na
kryminalne spaghetti zaproszę innym razem.
Mateusz Woliński, Legimi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz