A gdybym tak pewnego dnia po prostu zniknęła?
To historia, która na pierwszy rzut oka wydaje się
dość nijaka i zwykła, ale to wcale nie oznacza, że na wstępie można ją już
skreślić. Nawet uważam, że się nie powinno. Stopniowo wchodzimy w życie głównej
bohaterki, która w zasadzie ma życie jak z bajki –związana jest z zamożnym
politykiem, mieszkają razem w luksusowym mieszkaniu na Manhattanie i w zasadzie
nie ma żadnych typowych powodów do zmartwień. Ta idylla okazuje się jednak
tylko grą pozorów, a życie z toksycznym partnerem pod jednym dachem staje się
coraz bardziej dramatyczne. Clair jest bohaterką, z którą polubiłam się w
zasadzie od samego początku, a z czasem moja sympatia do niej rosła, a proporcjonalnie
wraz z nią współczucie przez to, w jakiej sytuacji się znalazła. Później pojawiła
się Eva, która budziła podobne emocje. I mimo że nie mam osobistych
doświadczeń, które pozwoliłyby mi się identyfikować z bohaterkami, to jednak
wydaje mi się, że tę podróż przeżywałam razem z nimi – kibicując im w walce o
lepsze jutro i o to upragnione wyzwolenie. Mam wrażenie, że Clark udało się
stworzyć całą paletę rzeczywistych postaci, które budzą konkretne emocje.
Autorka mocno naprowadza czytelnika na to, kogo lubić się powinno, a kto jednak
jest złym charakterem i uważam, że dobrze sobie z tym poradziła i jej postaci
faktycznie spełniają się w swoich rolach. Dodatkowo wszystko świetnie współgra
z fabułą, która też jest porządnie dopracowana i angażuje od momentu, kiedy
wychodzimy z tego idealnego życia Claire.
To, co moim zdaniem ważne jest w tej powieści to to,
że poza stworzeniem przez autorkę historii, która wciąga i totalnie spełnia się
jako thriller, to ma ona jeszcze jakiś głębszy sens i przekaz, nad którym
można, ale nie trzeba się szczególnie pochylać. Mam wrażenie, że Ostatni lot
trochę wpisuje się w głośno omawiany w mediach w ostatnim czasie temat przemocy
domowej i takich toksycznych związków – przemocy, która poza aspektem
fizycznym, często też schodzi na psychikę. I chociaż przyznać trzeba, że w
rzeczywistości nic nie jest takie proste, jak w stworzonej na potrzeby dreszczyku
historii, to jednak może daje jakąś nadzieję, i cicho podpowiada, że trzeba
próbować się uwolnić z takiej relacji.
Jak najłatwiej zniknąć? Upozorowanie własnej śmierci
wydaje się najprostsze, ale nie przy rodzinie z medialnego świecznika. Ten
thriller to wielkie odliczanie i desperacka próba uwolnienia się od
dotychczasowego, toksycznego życia. Doskonały i niesztampowy, któremu
zdecydowanie warto dać szansę! Mówią, że ciężko o nowe i zaskakujące wątki w
książkach, że fabuły odgrzewane są na wszystkie możliwe sposoby. Jeżeli chodzi
o thriller Julie Clark, to zdecydowanie zaskoczył mnie pozytywnie. Autorka
wiedziała w jaki sposób stworzyć powieść, która będzie coś znaczyła, ale też
jak utrzymać zaangażowanie w czytelnikach.
Tytuł oryginału: The Last Flight
Tłumaczenie: Paweł Wolak
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 3 czerwca 2020
Moja ocena: 8/10
Niesztampowy... chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuń