Brzezińska po raz drugi.
Nie przepadam za książkami, w których motyw
kryminalny zdominowany jest przez wątek obyczajowy. Irytuje mnie zazwyczaj,
kiedy relacje bohaterów grają pierwsze skrzypce w historii, w której ja
oczekuję jednak więcej mroku, brutalności i po prostu szczegółów związanych ze
zbrodnią, która w tej powieści zostaje popełniona. Najciekawsze jest to, że
trylogia Brzezińskiej ma w sobie wszystko to, czego nie lubię najbardziej w
kryminałach, a spędzam przy niej wyjątkowo dobrze czas.
Na początku trochę mnie to dziwiło, trochę mi to nie
grało i sama nie wiedziałam z czego wynika ta moja sympatia do Będziesz moja i
teraz także do Zaufasz mi. Po przeczytaniu drugiego tomu nabrałam nieco więcej
pewności, że chodzi tu głównie o idealne wyśrodkowanie wszystkich elementów
powieści, a do tego ubranie ich w bardzo łatwo przyswajalną formę. Nie jestem
pewna, czy zostało to gdziekolwiek mocniej podkreślone, ale to jest seria, w
której dwójka głównych bohaterów gra pierwsze skrzypce. Kryminał obyczajowy jak
się patrzy. Liczy się relacja między nimi, wszystkie dziwne osobiste sytuacje,
które gdzieś tam w międzyczasie mają miejsce, a także są bardzo ważnymi
pionkami w prowadzonych sprawach kryminalnych. Jak zaczynam teraz myśleć o tej
powieści, przy okazji nieco bardziej ją rozkładając, to aż chciałoby się
powiedzieć, że to, co jest między Adą a Krystianem i jak to wszystko się kręci,
to trochę lanie wody. Myślę, że to wcale nie musiało się wydarzyć, nie musiało
być tak dokładnie opisane, ale wiecie co jest w tym wszystkim najbardziej
paradoksalne? Że ja się od tego nie mogę uwolnić. Że czytając to, przerzucam
kolejne strony w oczekiwaniu, jaki będzie kolejny krok tych bohaterów i co tam
się między nimi wydarzy. I właśnie o to chodzi, żeby stworzyć bohaterów w tak
umiejętny sposób, żeby czytelnik był zaangażowany w ich życie, żeby chciał
przekonać się, jak tym razem sobie poradzą. Oczywiście wątek kryminalny też
jest istotny, ale dopiero z czasem zaczyna nabierać tempa i przeważać, kiedy już
sytuacja między głównymi bohaterami nieco bardziej się wyjaśnia.
Przy Zaufasz mi miałam na początku wrażenie, że wątek
obyczajowy ważniejszy jest nawet od tego kryminalnego, co było dla mnie dość
niepokojące. Na szczęście fabuła zaczęła wracać na odpowiednie tory i toczyła
się już bardziej po mojej myśli, w kryminalnym kierunku. Z powieściami
Brzezińskiej wyjątkowo dobrze spędza mi się czas. Może nie są to lektury
wybitne, szczególnie wymagające, ale pozwalają mi na moment odetchnąć od
rzeczywistości. Przy okazji to coś, do czego powoli zaczynam się przekonywać
coraz bardziej, czyli kryminał, w którym nie liczy się tylko zbrodnia, ale ważne
stają się postaci i emocje. Mam wrażenie, że to nadaje takiej głębi powieści,
że staje się bardziej życiowa. Mnie styl tej autorki bardzo przekonuje – lubię jej
bohaterów, pasuje mi to, jakimi są osobami, chociaż momentami mocno mnie
irytują. Ale bardzo doceniam też te stosunkowo krótkie rozdziały i prowadzenie
fabuły w bardzo dynamiczny sposób. Mam wrażenie, że to właśnie dzięki temu
zabiegowi i przerzucaniu czytelnika z kąta w kąt sprawia, że ten motyw
obyczajowy nie jest w ogóle przytłaczający. Jeżeli jeszcze nie znacie tej
polskiej autorki, to zdecydowanie was zachęcam do sięgnięcia po jej debiut –
Będziesz moja. Szczególnie jeżeli lubicie kryminały z motywem obyczaju, czy
jeżeli szukacie odskoczni od topornych i brutalnych thrillerów.
Tytuł oryginału: Zaufasz mi
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 15 stycznia 2020
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz