17 maja

#471. Zaufasz mi | Diana Brzezińska



Brzezińska po raz drugi.

Nie przepadam za książkami, w których motyw kryminalny zdominowany jest przez wątek obyczajowy. Irytuje mnie zazwyczaj, kiedy relacje bohaterów grają pierwsze skrzypce w historii, w której ja oczekuję jednak więcej mroku, brutalności i po prostu szczegółów związanych ze zbrodnią, która w tej powieści zostaje popełniona. Najciekawsze jest to, że trylogia Brzezińskiej ma w sobie wszystko to, czego nie lubię najbardziej w kryminałach, a spędzam przy niej wyjątkowo dobrze czas.

Na początku trochę mnie to dziwiło, trochę mi to nie grało i sama nie wiedziałam z czego wynika ta moja sympatia do Będziesz moja i teraz także do Zaufasz mi. Po przeczytaniu drugiego tomu nabrałam nieco więcej pewności, że chodzi tu głównie o idealne wyśrodkowanie wszystkich elementów powieści, a do tego ubranie ich w bardzo łatwo przyswajalną formę. Nie jestem pewna, czy zostało to gdziekolwiek mocniej podkreślone, ale to jest seria, w której dwójka głównych bohaterów gra pierwsze skrzypce. Kryminał obyczajowy jak się patrzy. Liczy się relacja między nimi, wszystkie dziwne osobiste sytuacje, które gdzieś tam w międzyczasie mają miejsce, a także są bardzo ważnymi pionkami w prowadzonych sprawach kryminalnych. Jak zaczynam teraz myśleć o tej powieści, przy okazji nieco bardziej ją rozkładając, to aż chciałoby się powiedzieć, że to, co jest między Adą a Krystianem i jak to wszystko się kręci, to trochę lanie wody. Myślę, że to wcale nie musiało się wydarzyć, nie musiało być tak dokładnie opisane, ale wiecie co jest w tym wszystkim najbardziej paradoksalne? Że ja się od tego nie mogę uwolnić. Że czytając to, przerzucam kolejne strony w oczekiwaniu, jaki będzie kolejny krok tych bohaterów i co tam się między nimi wydarzy. I właśnie o to chodzi, żeby stworzyć bohaterów w tak umiejętny sposób, żeby czytelnik był zaangażowany w ich życie, żeby chciał przekonać się, jak tym razem sobie poradzą. Oczywiście wątek kryminalny też jest istotny, ale dopiero z czasem zaczyna nabierać tempa i przeważać, kiedy już sytuacja między głównymi bohaterami nieco bardziej się wyjaśnia.

Przy Zaufasz mi miałam na początku wrażenie, że wątek obyczajowy ważniejszy jest nawet od tego kryminalnego, co było dla mnie dość niepokojące. Na szczęście fabuła zaczęła wracać na odpowiednie tory i toczyła się już bardziej po mojej myśli, w kryminalnym kierunku. Z powieściami Brzezińskiej wyjątkowo dobrze spędza mi się czas. Może nie są to lektury wybitne, szczególnie wymagające, ale pozwalają mi na moment odetchnąć od rzeczywistości. Przy okazji to coś, do czego powoli zaczynam się przekonywać coraz bardziej, czyli kryminał, w którym nie liczy się tylko zbrodnia, ale ważne stają się postaci i emocje. Mam wrażenie, że to nadaje takiej głębi powieści, że staje się bardziej życiowa. Mnie styl tej autorki bardzo przekonuje – lubię jej bohaterów, pasuje mi to, jakimi są osobami, chociaż momentami mocno mnie irytują. Ale bardzo doceniam też te stosunkowo krótkie rozdziały i prowadzenie fabuły w bardzo dynamiczny sposób. Mam wrażenie, że to właśnie dzięki temu zabiegowi i przerzucaniu czytelnika z kąta w kąt sprawia, że ten motyw obyczajowy nie jest w ogóle przytłaczający. Jeżeli jeszcze nie znacie tej polskiej autorki, to zdecydowanie was zachęcam do sięgnięcia po jej debiut – Będziesz moja. Szczególnie jeżeli lubicie kryminały z motywem obyczaju, czy jeżeli szukacie odskoczni od topornych i brutalnych thrillerów.





Tytuł oryginału: Zaufasz mi 
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 15 stycznia 2020
Moja ocena: 7,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.